BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • Czy nienawiść kiedyś się skończy?
    Strażnica — 1995 | 15 czerwca
    • Czy nienawiść kiedyś się skończy?

      JEŻELI choć kilka razy obejrzałeś wiadomości telewizyjne, to nienawiść nie jest ci obca. Stała się ona najczęstszą przyczyną krwawych rzezi, wszczynanych niemal codziennie. Od Belfastu po Bośnię, od Jerozolimy po Johannesburg mordowani są niefortunni przypadkowi przechodnie.

      Napastnicy zazwyczaj nie znają swych ofiar. Jedyne „przestępstwo” tych nieszczęśników polega na tym, że prawdopodobnie znaleźli się po „drugiej stronie”. Morderstwa takie nierzadko są makabrycznym odwetem za doznane wcześniej okrucieństwa albo czymś w rodzaju „czystki etnicznej”. Każda następna fala przemocy podsyca płomień nienawiści między wrogimi ugrupowaniami.

      Owe zastraszające wybuchy wzajemnej nienawiści zdają się zataczać coraz szersze kręgi. Zatargi między przedstawicielami różnych plemion, ras oraz grup etnicznych i religijnych przeradzają się w krwawe wendety. Czy wobec tego uda się kiedyś wyplenić nienawiść? Chcąc znaleźć odpowiedź na to pytanie, trzeba zrozumieć, skąd się owo uczucie bierze, bo przecież nie jest naszą cechą wrodzoną.

      Rozsiewanie nasion nienawiści

      Zlata Filipovic, dziewczynka z Sarajewa w Bośni, jeszcze nie nauczyła się nienawidzić drugich. W swym pamiętniku wymownie pisze na temat walk etnicznych: „Ciągle pytam: Dlaczego? Po co? Kto zawinił? Pytam, ale nie znajduję odpowiedzi. (...) Wśród moich koleżanek i naszych wspólnych przyjaciół, a także w naszej rodzinie są Serbowie, Chorwaci oraz muzułmanie. (...) Nie utrzymujemy kontaktów ze złymi ludźmi, lecz z dobrymi. A przecież pomiędzy Serbami, Chorwatami czy muzułmanami bywają zarówno osoby dobre, jak i złe”.

      Jednakże wielu dorosłych myśli inaczej. Sądzą, że mają uzasadnione powody do nienawiści. Dlaczego?

      Niesprawiedliwość. Chyba głównym motorem nienawiści jest niesprawiedliwość i ucisk. Jak czytamy w Biblii, sam „ucisk może sprawić, że mądry zachowa się jak szaleniec” (Kaznodziei 7:7, NW). Kiedy ludzie są oszukiwani lub brutalnie traktowani, łatwo rodzi się w nich nienawiść do gnębicieli. I chociaż może się to kłócić ze zdrowym rozsądkiem, czyli staje się ‛szalone’, wrogość często jest okazywana wszystkim członkom zbiorowości, do której należy krzywdziciel.

      Rzeczywistą lub urojoną niesprawiedliwość można więc uznać za główną, ale nie jedyną przyczynę nienawiści. Następną są uprzedzenia.

      Uprzedzenia. Nierzadko wynikają one z nieznajomości danej grupy etnicznej bądź narodowościowej. Pod wpływem pogłosek, odwiecznej niechęci albo przykrych doświadczeń z jedną czy dwiema osobami niektórzy przypisują negatywne cechy wszystkim przedstawicielom określonej rasy lub narodowości. Kiedy takie uprzedzenia się zakorzenią, potrafią zaślepić ludzi na fakty. „Nienawidzimy pewnych osób, ponieważ ich nie znamy, a nie będziemy ich znać, ponieważ ich nienawidzimy” — zauważył angielski pisarz Charles Caleb Colton.

      Z drugiej strony ludzie sprawujący władzę oraz historycy mogą świadomie podsycać uprzedzenia w imię jakichś celów politycznych bądź nacjonalistycznych. Trafnym tego przykładem był Hitler. Georg, były członek organizacji Hitlerjugend, opowiada: „Propaganda nazistowska najpierw wpajała nam nienawiść do Żydów, następnie do Rosjan, a potem do wszystkich ‚wrogów Rzeszy’. Jako nastolatek, wierzyłem we wszystko, co mi mówiono. Dopiero później zrozumiałem, że mnie oszukiwano”. W Niemczech hitlerowskich oraz w innych krajach uprzedzenia rasowe i etniczne usprawiedliwiano odwoływaniem się do nacjonalizmu — kolejnego źródła nienawiści.

      Nacjonalizm, antagonizmy plemienne i rasizm. W książce The Cultivation of Hatred (Pielęgnowanie nienawiści) historyk Peter Gay opisuje, do czego doprowadził wybuch pierwszej wojny światowej: „W konflikcie wartości wziął górę nacjonalizm. Miłość własnego kraju oraz nienawiść do jego wrogów okazały się najlepszym uzasadnieniem agresji, która narastała już w XIX wieku”. Uczucia nacjonalistyczne Niemców przyczyniły się do popularności piosenki wojskowej znanej jako „Hymn nienawiści”. Jak wyjaśnia Gay, w Wielkiej Brytanii i we Francji podżegacze wymyślali historie o tym, jak to żołdacy niemieccy gwałcą kobiety i mordują niemowlęta. Angielski żołnierz Siegfried Sassoon tak ujął sens brytyjskiej propagandy wojennej: „Wydawało się, iż człowiek został stworzony po to, by zabijać Niemców”.

      Nienawiść do innych społeczności może być podsycana nie tylko przez nacjonalizm, ale też przez gloryfikowanie jakiejś grupy etnicznej bądź rasy. W wielu krajach afrykańskich powodem szerzącej się przemocy są antagonizmy plemienne, zaś w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej wciąż panoszy się rasizm. Ale z nacjonalizmem nierzadko chodzi w parze jeszcze inny czynnik wywołujący podziały — religia.

      Religia. W wielu trudnych do rozwiązania konfliktach, które nawiedzają świat, ważną rolę odgrywa religia. W Irlandii Północnej, na Bliskim Wschodzie i gdzie indziej ludzie są nienawidzeni z powodu wyznawanej religii. Ponad dwa wieki temu angielski pisarz Jonathan Swift zauważył: „Jesteśmy wystarczająco religijni, by się nienawidzić, ale zbyt mało, by darzyć się wzajemną miłością”.

      W roku 1933 Hitler powiedział do biskupa z Osnabrück: ‛Jeśli chodzi o Żydów, to prowadzę taką samą politykę, jaką Kościół katolicki stosuje od 1500 lat’. Większość niemieckich przywódców religijnych nigdy nie potępiła nienawistnych pogromów dokonanych przez Hitlera. W książce Historia chrześcijaństwa Paul Johnson zauważa: „Kościół ekskomunikował katolików, którzy obstawali przy żądaniu pośmiertnej kremacji (...), ale nie zakazał pracy w obozach koncentracyjnych i obozach śmierci”.

      Niektórzy przywódcy religijni nie tylko z pobłażliwością odnosili się do nienawiści, lecz posunęli się jeszcze dalej — wręcz ją uświęcili. W roku 1936, po wybuchu wojny domowej w Hiszpanii, papież Pius XI napiętnował republikanów za ‛prawdziwie szatańską nienawiść do Boga’, mimo iż mieli oni po swej stronie księży katolickich. Podobnie kardynał Gomá, prymas Hiszpanii w okresie wojny domowej, twierdził, że ‛pokoju nie osiąga się bez walki zbrojnej’.

      Wrogość na tle religijnym nie słabnie. W roku 1992 pismo Human Rights Without Frontiers potępiło metody, jakimi przedstawiciele greckiego Kościoła prawosławnego podsycają nienawiść do Świadków Jehowy. Wśród licznych przykładów wspomniało o popie, który wytoczył oskarżenie przeciw dwóm 14-letnim Świadkom. Co im zarzucał? Oskarżył ich o ‛próbę nakłonienia go do zmiany religii’.

      Skutki nienawiści

      Na całym świecie do rozsiewania i podlewania nasion nienawiści przyczynia się niesprawiedliwość, uprzedzenia, nacjonalizm i religia. Nieuchronnie przynosi to plon w postaci gniewu, agresji, wojen i zniszczenia. Powagę całego problemu pomaga nam dostrzec biblijna wypowiedź z Listu 1 Jana 3:15: „Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą”. Gdzie panoszy się nienawiść, tam niewątpliwie brakuje pokoju lub jest on nietrwały.

      Ocalały z holocaustu Elie Wiesel, laureat Nagrody Nobla, pisze: „Kto przeżył, ma obowiązek dawać świadectwo o tym, co się stało (...) Trzeba ostrzec ludzi, że takie rzeczy mogą się jeszcze zdarzyć, że zło może zostać rozpętane. Nienawiść rasowa, przemoc i bałwochwalstwo w dalszym ciągu się krzewią”. Historia XX wieku dostarcza dowodów, iż wrogość nie jest ogniem, który sam wygasa.

      Czy nienawiść zostanie kiedyś wykorzeniona z ludzkich serc? Czy zawsze jest zgubna, czy może też zdziałać coś dobrego? Przeanalizujmy te zagadnienia.

  • Koniec nienawiści na całym świecie
    Strażnica — 1995 | 15 czerwca
    • Koniec nienawiści na całym świecie

      MNIEJ więcej dwa tysiące lat temu obiektem nienawiści była pewna mniejszość. Tertulian tak opisał powszechne nastawienie Rzymian do pierwszych chrześcijan: „Jeżeli niebiosa nie dają deszczu, jeśli następuje trzęsienie ziemi, jeśli pojawia się głód lub zaraza, natychmiast podnosi się krzyk: ‚Rzucić chrześcijan lwom na pożarcie!’”

      Mimo wymierzonej przeciw nim nienawiści chrześcijanie nie ulegli pokusie, by wziąć odwet za niesprawiedliwe traktowanie. W słynnym Kazaniu na Górze Jezus Chrystus oświadczył: „Słyszeliście, że powiedziano: ‚Masz miłować swego bliźniego i nienawidzić swego nieprzyjaciela’. Ja jednak wam mówię: Wciąż miłujcie swych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mateusza 5:43, 44).

      Według ustnej tradycji żydowskiej można było ‛nienawidzić nieprzyjaciela’. Tymczasem Jezus powiedział, że mamy miłować wrogów, a nie tylko przyjaciół. Nie jest to łatwe, ale możliwe. Miłowanie nieprzyjaciela wcale nie oznacza zgadzanie się ze wszystkimi jego poglądami lub uczynkami. Greckie słowo użyte w sprawozdaniu Mateusza pochodzi od wyrazu agápe, określającego miłość podyktowaną jakąś zasadą. Człowiek przejawiający agápe — miłość opartą na zasadach — czyni dobrze nawet wrogowi, który go nienawidzi i źle traktuje. Dlaczego? Ponieważ chce naśladować Chrystusa i przezwyciężać nienawiść. Pewien znawca greki zaznaczył: „[Agápe] pomaga nam zwalczać wrodzoną skłonność do gniewu i rozgoryczenia”. Ale czy to się potwierdza w dzisiejszym świecie pełnym wrogości?

      Trzeba przyznać, że nie wszyscy podający się za chrześcijan są zdecydowani kroczyć śladami Chrystusa. Sprawcami niedawnych okrucieństw w Ruandzie były grupy etniczne, których wielu członków podaje się za chrześcijan. Pilar Díez Espelosín, katolicka zakonnica działająca od 20 lat w Ruandzie, opowiedziała wymowne zdarzenie. Pod kościół przyszedł mężczyzna uzbrojony w dzidę, której niewątpliwie używał. Zakonnica spytała go: „Dlaczego chodzisz i zabijasz ludzi? Czy pamiętasz o Chrystusie?” Człowiek ten odparł, że owszem pamięta, po czym wszedł do kościoła, ukląkł i zaczął gorliwie odmawiać różaniec. Ale gdy skończył, poszedł dalej zabijać. „Z tego widać, że niewłaściwie uczymy ewangelii” — przyznała zakonnica. Jednakże takie niepowodzenia nie dowodzą, jakoby orędzie Jezusa było nieskuteczne. Wyznawcy prawdziwego chrystianizmu potrafią zapanować nad nienawiścią.

      Pokonywanie nienawiści w obozie koncentracyjnym

      Max Liebster, rodowity Żyd, ocalał z holocaustu. Chociaż jego nazwisko oznacza „umiłowany”, zaznał mnóstwo wrogości. Oto jego opowieść o tym, czego w Niemczech hitlerowskich nauczył się o miłości i nienawiści:

      „W latach trzydziestych wychowywałem się w pobliżu niemieckiego miasta Mannheim. Hitler twierdził, że wszyscy Żydzi są bogatymi spekulantami i wykorzystują Niemców. W gruncie rzeczy jednak mój ojciec był tylko skromnym szewcem. Mimo to pod wpływem propagandy nazistowskiej sąsiedzi zaczęli nas traktować jak wrogów. Kiedy byłem nastolatkiem, jeden z mieszkańców wioski przemocą wysmarował mi czoło krwią świni. Ta rażąca zniewaga była zaledwie przedsmakiem tego, co miało nastąpić. W roku 1939 gestapo aresztowało mnie i skonfiskowało wszystko, co miałem.

      „Od stycznia 1940 do maja 1945 roku walczyłem o przetrwanie w pięciu różnych obozach koncentracyjnych: w Sachsenhausen, Neuengamme, Oświęcimiu, Bunie i Buchenwaldzie. Mój ojciec, także zesłany do Sachsenhausen, zmarł podczas srogiej zimy w roku 1940. Sam zaniosłem jego ciało do krematorium, gdzie czekały na spalenie stosy zwłok. Ogółem w obozach zginęło ośmiu członków mojej rodziny.

      „W obozie jeszcze bardziej niż esesmanów nienawidzono kapo. Nazywano tak więźniów, którzy współpracowali z SS i dzięki temu korzystali z pewnych przywilejów. Nadzorowali rozdzielanie żywności, a także wymierzali chłostę innym więźniom. Często postępowali nieuczciwie i samowolnie. Miałem chyba aż nadto powodów do znienawidzenia zarówno esesmanów, jak i kapo, ale właśnie podczas pobytu w obozie zrozumiałem, że miłość jest silniejsza od nienawiści.

      „Hart ducha więźniów będących Świadkami Jehowy przekonał mnie, że ich wiara jest oparta na Piśmie Świętym, toteż sam zostałem jednym z nich. W obozie koncentracyjnym w Neuengamme poznałem Świadka Ernsta Wauera, który gorąco mnie zachęcał do pielęgnowania Chrystusowego nastawienia umysłu. W Biblii czytamy o Jezusie: ‚Gdy go obrzucano obelgami, nie odwzajemniał się obelgami. Gdy cierpiał, nie groził, ale poruczał siebie temu, który sądzi w sposób nacechowany prawością’ (1 Piotra 2:23). Starałem się tak samo postępować i pozostawić pomstę w rękach Boga, Sędziego wszystkich.

      „W ciągu lat spędzonych w obozach zrozumiałem, iż ludzie często postępują źle wskutek niewiedzy. Nawet nie wszyscy esesmani byli źli — jeden uratował mi życie. Któregoś dnia miałem ostry atak biegunki i byłem tak osłabiony, że nie mogłem wrócić z miejsca pracy do obozu. Nazajutrz powinienem był zostać odesłany do oświęcimskich komór gazowych, ale wstawił się za mną strażnik, który pochodził z moich rodzinnych stron. Znalazł mi zajęcie w stołówce dla esesmanów, gdzie mogłem trochę odpocząć, aż wróciłem do zdrowia. Pewnego dnia wyznał mi: ‚Max, czuję się jak w pędzącym pociągu bez hamulców. Jeżeli wyskoczę, zabiję się. Jeżeli zostanę, zginę w katastrofie!’

      „Ci ludzie tak samo jak ja potrzebowali miłości. To właśnie miłość i współczucie, w połączeniu z wiarą w Boga, pomogły mi radzić sobie w okropnych warunkach i wobec codziennej groźby egzekucji. Nie mogę powiedzieć, że wyszedłem z tego bez szwanku, niemniej poniesione szkody emocjonalne okazały się stosunkowo niewielkie”.

      Po 50 latach Max wciąż promieniuje serdecznością i życzliwością, co stanowi wymowne potwierdzenie jego słów. Ale Max nie jest wyjątkiem. Miał on istotny powód do zapanowania nad nienawiścią — chciał naśladować Chrystusa. Inne osoby, kierując się w życiu Pismem Świętym, postępowały podobnie. Simone z Francji, też Świadek Jehowy, wyjaśnia, jak poznała prawdziwe znaczenie niesamolubnej miłości.

      „Moja mama, Emma, została Świadkiem Jehowy tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej. Uczyła mnie, iż ludzie często postępują źle wskutek niewiedzy. Tłumaczyła mi, że gdybyśmy odpłacali im nienawiścią, nie bylibyśmy prawdziwymi chrześcijanami, ponieważ Jezus nakazał miłować swych nieprzyjaciół i modlić się za prześladowców (Mateusza 5:44).

      „Pamiętam wyjątkowo trudną sytuację, która wystawiła taką postawę na próbę. W czasie okupacji hitlerowskiej we Francji mama wiele wycierpiała od sąsiadki mieszkającej w tym samym domu. Została przez nią wydana w ręce gestapo i spędziła dwa lata w niemieckich obozach koncentracyjnych, gdzie otarła się o śmierć. Po wojnie policja francuska namawiała mamę do podpisania oskarżenia tej kobiety o kolaborację z Niemcami. Ale mama odmówiła, wyjaśniając, że to ‚Bóg jest Sędzią i On odpłaca za dobro i za zło’. Kilka lat później wspomniana sąsiadka śmiertelnie zachorowała na raka. Mama nie cieszyła się z nieszczęścia tej kobiety, lecz spędziła u niej wiele godzin, by ulżyć jej cierpieniom w ostatnich miesiącach życia. Nigdy nie zapomnę tego tryumfu miłości nad nienawiścią”.

      Te dwa przykłady pokazują, że w zetknięciu z niesprawiedliwością miłość oparta na zasadach ma wielką moc. Jednakże sama Biblia mówi, iż „jest czas miłowania i czas nienawidzenia” (Kaznodziei 3:1, 8). Jak to rozumieć?

      Czas nienawidzenia

      Bóg nie potępia każdego rodzaju nienawiści. O Jezusie Chrystusie Biblia powiada: „Umiłowałeś prawość, a znienawidziłeś bezprawie” (Hebrajczyków 1:9). Niemniej istnieje pewna różnica między nienawidzeniem zła a nienawidzeniem osoby, która je popełnia.

      Jezus dał przykład w zachowywaniu stosownej równowagi między miłością i nienawiścią. Nienawidził dwulicowości, ale starał się pomóc obłudnikom, by zmienili swój sposób myślenia (Mateusza 23:27, 28; Łukasza 7:36-50). Potępiał przemoc, lecz modlił się za tych, którzy wykonali na nim wyrok (Mateusza 26:52; Łukasza 23:34). I chociaż świat znienawidził go bez powodu, ofiarował swoje życie, by wyzwolić ludzkość od śmierci (Jana 6:33, 51; 15:18, 25). Ustanowił doskonały wzór miłości opartej na zasadach oraz zbożnej nienawiści.

      Niesprawiedliwość może nas wewnętrznie oburzać, tak jak oburzała Jezusa (Łukasza 19:45, 46). Jednakże chrześcijanie nie są upoważnieni do wywierania zemsty. „Nikomu nie oddawajcie złem za złe” — polecił Paweł chrześcijanom w Rzymie. „Jeśli możliwe, o ile to od was zależy, zachowujcie pokój ze wszystkimi ludźmi. Nie mścijcie się sami (...). Nie dawaj się zwyciężyć złu, lecz zło dobrem zwyciężaj” (Rzymian 12:17-21). Kiedy nie żywimy nienawiści ani nie bierzemy odwetu za doznawaną niegodziwość, pozwalamy zwyciężyć miłości.

      Świat bez nienawiści

      Aby na całym świecie zniknęła nienawiść, musiałoby się zmienić głęboko zakorzenione nastawienie milionów ludzi. Jak to osiągnąć? Profesor Ervin Staub daje taką radę: „Nie szanujemy ludzi, których krzywdzimy, poważamy zaś tych, którym pomagamy. Kiedy coraz bardziej cenimy osoby, którym pomagamy, oraz czerpiemy z tego zadowolenie, odkrywamy w sobie więcej troskliwości i czujemy się potrzebni. Jednym z naszych celów musi być stworzenie społeczeństw, które by w możliwie najwyższym stopniu uczestniczyły w czynieniu dobra drugim” (The Roots of Evil).

      Inaczej mówiąc, żeby położyć kres nienawiści, trzeba by zorganizować społeczeństwo, w którym ludzie uczyliby się miłości przez wzajemną pomoc i potrafiliby zapomnieć o wszelkich urazach spowodowanych uprzedzeniami, nacjonalizmem, rasizmem albo podziałami plemiennymi. Czy istnieje taka społeczność? Rozważmy przeżycia pewnego człowieka, który podczas „rewolucji kulturalnej” w Chinach bezpośrednio zetknął się z nienawiścią.

      „Kiedy się rozpoczęła ‚rewolucja kulturalna’, uczono nas, że w ‚walce klas’ nie ma miejsca na kompromis. Wszechogarniającym uczuciem była nienawiść. Wstąpiłem do Czerwonej Gwardii i odtąd wszędzie upatrywałem ‚wrogów klasowych’ — nawet w swojej rodzinie. Chociaż miałem zaledwie kilkanaście lat, uczestniczyłem w rewizjach domów, podczas których szukaliśmy dowodów ‚reakcyjnych tendencji’. Prowadziłem także publiczne zebranie demaskujące pewnego ‚kontrrewolucjonistę’. Oczywiście oskarżenia te nierzadko wynikały bardziej z osobistej niechęci niż ze względów politycznych.

      „Widziałem, jak wielu ludziom — młodym i starym, mężczyznom i kobietom — wymierzano coraz okrutniejsze kary cielesne. Jednego z moich nauczycieli, dobrego człowieka, wystawiono na publiczne pośmiewisko jak przestępcę. Dwa miesiące później ciało innego poważanego pedagoga z naszej szkoły znaleziono w rzece Suczou, a mój nauczyciel angielskiego pod wpływem nacisku się powiesił. Byłem tym wszystkim wstrząśnięty i czułem się zdezorientowany. To byli życzliwi ludzie. Potraktowano ich niesprawiedliwie! Dlatego zerwałem wszelkie powiązania z Czerwoną Gwardią.

      „Moim zdaniem tamta fala nienawiści, która na krótko ogarnęła Chiny, nie była odosobnionym wypadkiem. W obecnym stuleciu już wielokrotnie oglądano podobne wybuchy wrogości. Jestem jednak przekonany, iż miłość potrafi przezwyciężyć nienawiść. Sam tego doświadczyłem. Kiedy zacząłem się spotykać ze Świadkami Jehowy, byłem pod wrażeniem prawdziwej miłości, jaką okazują ludziom pochodzącym z różnych środowisk i ras. Wypatruję czasu, gdy zgodnie z biblijną obietnicą wszyscy ludzie nauczą się wzajemnej miłości”.

      Międzynarodowa społeczność Świadków Jehowy rzeczywiście stanowi żywy dowód, iż można wyplenić nienawiść. Bez względu na swe pochodzenie Świadkowie starają się zastępować uprzedzenia wzajemnym szacunkiem oraz usuwać nawet najmniejsze ślady antagonizmów plemiennych, rasizmu czy nacjonalizmu. Swe osiągnięcia zawdzięczają między innymi temu, że są zdecydowani naśladować Jezusa Chrystusa w okazywaniu miłości opartej na zasadach. Poza tym oczekują, iż Królestwo Boże położy kres wszelkiej doznawanej dziś niesprawiedliwości.

      Ustanowienie świata wolnego od nienawiści, a nawet od zła, które należy nienawidzić, jest możliwe jedynie dzięki Królestwu Bożemu. Ten niebiański rząd, nazwany w Biblii „nowymi niebiosami”, usunie wszelką niesprawiedliwość. Będzie panował nad „nową ziemią”, czyli nowym społeczeństwem ludzi, którzy nauczą się miłować jedni drugich (2 Piotra 3:13; Izajasza 54:13). Przeżycia Maxa, Simone i wielu innych osób wskazują, że ów proces wychowawczy już trwa. Stanowi on przedsmak ogólnoświatowego programu wykorzeniania nienawiści i jej przyczyn.

      Za pośrednictwem swego proroka Izajasza Jehowa opisuje ostateczny wynik: „Nie będą krzywdzić ani szkodzić na całej mojej świętej górze, bo ziemia będzie pełna poznania Pana [Jehowy, NW] jakby wód, które wypełniają morze” (Izajasza 11:9). Sam Bóg ogłosi koniec nienawiści. Wówczas naprawdę nastanie czas miłości.

      [Ilustracje na stronie 7]

      Na lewym ramieniu Maxa Liebstera hitlerowcy wytatuowali numer więzienny

      [Ilustracja na stronie 8]

      Wkrótce nienawiść będzie należeć do przeszłości

Publikacje w języku polskim (1960-2026)
Wyloguj
Zaloguj
  • polski
  • Udostępnij
  • Ustawienia
  • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
  • Warunki użytkowania
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia prywatności
  • JW.ORG
  • Zaloguj
Udostępnij