BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g70/2 ss. 6-9
  • List otwarty do szczerych katolików

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • List otwarty do szczerych katolików
  • Przebudźcie się! — 1970-1979
  • Śródtytuły
  • SYTUACJA RELIGIJNA WE FRANCJI
  • SZCZELINY W KADŁUBIE I BUNT NA POKŁADZIE
  • SZCZERZY KATOLICY SĄ ZAKŁOPOTANI
  • APEL DO SZCZERYCH KATOLIKÓW
Przebudźcie się! — 1970-1979
g70/2 ss. 6-9

List otwarty do szczerych katolików

NA PEWNO, Drodzy Czytelnicy, zgodzicie się z tym, że sytuacja jest poważna. Nawet sam papież jest świadomy powagi chwili. Podczas swej wizyty w sierpniu 1968 w Ameryce Płd. przemawiał on w katedrze w Bogocie do około 200 kardynałów, arcybiskupów i biskupów. Zwracając się do tych dostojników kościelnych, Paweł VI przyrównał Kościół do okrętu. Swój wielki niepokój wyraził słowami: „Tu, na pokładzie mistycznego okrętu-Kościoła, wyczuwamy szalejącą wokół nas burzę”.

Od wieków okręt Kościoła katolickiego unosi się na powierzchni wód. Obecnie nie tylko musi walczyć z burzą ateizmu i nacjonalizmu, ale nawet wewnątrz jego skrzypiącego kadłuba dają się słyszeć złowieszcze głosy buntu wśród załogi. Część wysokich oficerów, nie mówiąc o licznych członkach załogi i pasażerach, już opuściła okręt.

Na mostku kapitańskim stoi wyraźnie zmartwiony kapitan. Pisarz katolicki Jacques Duquesne, autor niedawno wydanej książki Demain, une Eglise sans prêtres (Jutro, Kościół bez księży), tak pisze o papieżu: „Dziś jego niepokój staje się udręką. Stoi przed trudnym zadaniem pogodzenia konserwatywnych biskupów brazylijskich z walczącymi w partyzantce księżmi kolumbijskimi, zagniewanych kapłanów angielskich z biskupami amerykańskimi, których największym zmartwieniem jest gospodarka finansowa, rewolucyjnego [katolickiego] Kościoła holenderskiego ze znajdującymi się dopiero w stadium rozwoju [katolickimi] kościołami afrykańskimi, pobożnych stróżów rytuałów z ‚lewicowcami’, zawsze gotowymi do przyjęcia najświeższych innowacji teologicznych czy liturgicznych”.

Może czytali Państwo artykuł „Wielkie zamieszanie wśród katolików”, opublikowany w październiku 1968 w najpoczytniejszym francuskim magazynie ilustrowanym Paris-Match? Zaczyna się on następującą wypowiedzią teologa jezuickiego, Sebastiana Trompa: „Kryzys, jaki przechodzi Kościół, jest poważniejszy niż kryzys wywołany modernizmem [liberalno-naukowy ruch reformistyczny w Kościele katolickim], a nawet poważniejszy niż Reformacja protestancka”. W dalszej części tego artykułu jest powiedziane: „Każdy w Kościele przyzna, że liczącym sobie dwa tysiące lat okrętem, na którym opiera się cała cywilizacja zachodnia, miota sztorm”.

SYTUACJA RELIGIJNA WE FRANCJI

Jakie są skutki tej burzy we francuskim sektorze okrętu? W paryskim magazynie informacyjnym L’Express z 12-18 sierpnia 1968 opublikowano długi reportaż zaopatrzony nagłówkiem „Bóg a Francuzi”. Autor pisze między innymi: „Co drugi Francuz uważa, że połowa Francuzów nie wierzy w Boga. Ludzie ci są przeświadczeni, że wiara w Boga mocno ucierpiała wskutek ciągłych ataków nacjonalizmu, marksizmu, nauki i dążeń społeczeństwa konsumpcyjnego”.

Wydaje się jednak, że wiara Francuzów nie ucierpiała aż tak bardzo na skutek tych ataków świeckich. Wyżej wspomniany reportaż podaje wyniki ankiety przeprowadzonej przez francuski Instytut Badania Opinii Publicznej. Wynika z niej, że 74% Francuzów uznaje istnienie Boga za „pewne” lub „prawdopodobne”. Jedna czwarta z nich chodzi regularnie do kościoła; 45% uważa, że potrzeba wiary w Boga będzie istnieć zawsze, a 32% nawet wyraziło pogląd, że jeszcze wzrośnie.

Okoliczność, że trzy czwarte Francuzów nie pozwoliło, żeby świeckie teorie ograbiły ich z wiary w Boga, przynosi im zaszczyt, wskazuje bowiem, że myślą rozsądnie. A jak oddziałuje na nich „burza” religijna, o której mówił papież Paweł VI? Czy ich wiara w okręt Kościoła katolickiego ostoi się w czasie tej burzy, jak się ostała ich wiara w Boga? Chyba nie!

Cytowany już artykuł Paris-Match z 12 października 1968 wskazuje, że encyklika papieska „O przekazywaniu życia”, traktująca szczególnie temat regulacji urodzin, spotkała się z powszechną dezaprobatą wśród katolików francuskich. Według ankiety, przeprowadzonej krótko przedtem, we Francji 83,2% mężczyzn i 78,7% kobiet postanowiło nie usłuchać papieskich zaleceń w tej sprawie.

A zatem 74% Francuzów co prawda w dalszym ciągu wierzy w Boga, ale mniej więcej 80% odmawia podporządkowania się głowie Kościoła katolickiego w tak ważnej kwestii, jak stosunki małżeńskie i planowanie rodziny. Liczby te mówią same za siebie. Wykazują, że dla milionów Francuzów wiara w Boga nie jest równoznaczna z podporządkowaniem się hierarchii kościelnej.

Wniosek ten potwierdzają jeszcze inne fakty, wyjawione przez ankietę francuskiego Instytutu Badania Opinii Publicznej. Z ankiety wynika, że 58% objętych nią katolików francuskich wyraziło następujący pogląd: „Nie potrzebuję żadnego pośrednika między mną a Bogiem”. W parze z tą zdumiewającą liczbą idzie dalszy fakt, że 50% katolików, którzy chodzą do kościoła tylko „od wielkiego święta” „często” modlą się do Boga, a nawet 37% katolików niepraktykujących oświadczyło, że modlą się często. „Częstotliwość chodzenia do kościoła nie daje więc wiernego obrazu stosunku Francuzów do Boga”. Takim komentarzem opatrzył opublikowane dane statystyczne magazyn informacyjny L’Express.

Paryski ksiądz Jean-Claude Barreau, autor poczytnej książki „La foi d’un paien” (Wiara poganina) tak pisze o praktykujących katolikach: „Co najmniej połowa tych, co chodzą do kościoła, nie wierzy w Jezusa Chrystusa, tylko w religię mieszczańską, w chrystianizm bez Chrystusa, w moralistyczny deizm, który nie zdoła się ostać wśród panującego w świecie zamieszania”.

SZCZELINY W KADŁUBIE I BUNT NA POKŁADZIE

W świetle tych faktów i liczb, zaczerpniętych co prawda z Francji, ale typowych dla całego świata, chyba nie postąpimy pochopnie, gdy zadamy sobie zasadnicze pytania: Czy okręt Kościoła katolickiego przetrwa ten sztorm? Czy struktura jego kadłuba jest na tyle wodoszczelna, żeby się oparł burzy?

Henri Fesquet, redaktor działu wiadomości religijnych (szczególnie katolickich) w paryskim dzienniku Le Monde, pisze w jednym z artykułów o „przegranej atmosferze w Kościele, którego jedność jest poważnie zagrożona, jeśli w ogóle można jeszcze mówić o jedności”. W innym artykule ów redaktor zajmuje się sprawą „poważnych sprzeczności w łonie episkopatu”. — Le Monde z 27 sierpnia 1968.

Już same te szczeliny w kadłubie okrętu Kościoła rzymskiego sprawiają niemały kłopot kapitanowi statku Pawłowi VI. Ale dochodzi coś jeszcze gorszego: załoga okrętu odmawia posłuszeństwa. Dochodzi do otwartego buntu przeciwko człowiekowi na mostku kapitańskim. Dziennik Le Monde z 29 listopada 1968 pisze: „Dyscyplina kościelna uległa rozluźnieniu i coraz większa liczba księży w większym lub mniejszym stopniu odmawia posłuszeństwa”. W listopadzie mniej więcej czterystu duchownych francuskich wysłało do swych biskupów zbiorowy list, w którym wyrażają swoje niezadowolenie z tradycyjnej działalności płatnego duszpasterstwa i zapowiadają, że niektórzy z nich postanowili poza sprawowaniem urzędu duchownego zająć się też częściowo pracą świecką. Zaznaczyli przy tym, że będą to czynić nawet „bez zezwolenia” swoich zwierzchników. Wyrazili też życzenie, żeby „poważnie rozważyć możliwość” wstępowania księży w związki małżeńskie.

Ci księża, choć są niezadowoleni, postanowili w dalszym ciągu pełnić obowiązki duszpasterskie. Chcą oni dalej piastować swoje urzędy na pokładzie okrętu-Kościoła katolickiego, jeśli im to umożliwią ich przełożeni. Natomiast inni członkowie załogi porzucają swoją służbę i stają się zwykłymi „pasażerami”. We francuskim wydaniu czasopisma Reader’s Digest z października 1968 można było przeczytać: „Wielu księży, kleryków i zakonnic postanowiło zmienić swój stan. Często publikowane liczby wskazują, że we Francji 4000 do 5000 księży porzuciło stan kapłański”.

Ale to jeszcze nie wszystko. Ze wspomnianego już artykułu Paris-Match wynika, iż wielu członków załogi doszło do wniosku, że nadeszła pora na opuszczenie okrętu. Posłuchajmy: „Nie mając żadnej nadziei znalezienia kiedykolwiek posłuchu, wielu księży woli opuścić kościół”. Kiedy załoga okrętu zaczyna „wyskakiwać za burtę”, cóż mają robić pasażerowie?

SZCZERZY KATOLICY SĄ ZAKŁOPOTANI

Nie do pozazdroszczenia jest los pasażerów, którzy słyszą trzaski w kadłubie statku i widzą bunt wśród załogi, która albo porzuca swoje stanowiska, albo całkowicie opuszcza okręt, nie mówiąc już o nawigatorach, czyli teologach, radzących kapitanowi, żeby obrał inny kurs. Przeciętny katolik wierzył dotąd, że znajduje się na pokładzie okrętu, który nigdy nie może zatonąć. Dopiero teraz zaczyna sobie uświadamiać, że płynie na statku, który może podzielić los „Titanica”. W artykule Paris-Match powiedziano, że „konserwatywni” katolicy wołają do katolików „postępowych”: „Wy chcecie przewrócić okręt Piotra i narażacie go na niebezpieczeństwo, doprowadzając do rozpaczy wiele ludzi, którzy pokładali w nim nadzieję”. Dnia 7 grudnia 1968 sam Paweł VI powiedział w Rzymie do grupy kleryków i księży: „Kościół przeżywa okres trudności, samokrytyki, jeśli nie samozagłady”. — Le Figaro z 9 grudnia 1968.

Niedawno z górą 700 Francuzów — robotników, techników, nauczycieli oraz kilku księży — wysłało do papieża długi list, z którego przebija rozpacz ogarniająca wielu katolików. Oto kilka urywków z tego listu:

„Idąc za głosem sumienia, piszemy nie tylko dlatego, że bardzo nas boli skandaliczna przeszłość Kościoła, ale przede wszystkim z uwagi na obecną sytuację, która jest wprost nie do zniesienia. Dziś chrześcijanin chce żyć w ‚prawdziwym’ kościele. (...) Dlatego wszystko, co w dzisiejszym Kościele jest fałszywe, sprzeczne z Ewangelią i skandaliczne, rani chrześcijanina.

„W kościelnych metodach nauczania nie widać szacunku dla człowieka. Kościół nie zrzekł się władzy doczesnej. Nie stosuje się do Chrystusowych wymagań ubóstwa. (...) Jest Pan głową państwa i odpowiednio do tego się Pana traktuje. Kiedy Pan podróżuje, nie przyjmują Pana jako kapłana, tylko jako monarchę, przed którym żołnierze prezentują ‚broń’. Pańscy nuncjusze mają rangę ambasadorów, jako przedstawiciele ‚obcego państwa’ są wysyłani na rozmowy z ‚ministrami’ spraw zagranicznych. Niech Pan spróbuje opuścić na chwilę atmosferę, w której Pan żyje, i zada sobie pytanie: ‚Czy tak ma wyglądać Królestwo, o którym Jezus powiedział, że nie jest z tego świata?’ (Jana 18,36). (...) Bazylika św. Piotra w Rzymie mimo genialnych osiągnięć Bramante’a i Michała Anioła jest symbolem pychy Kościoła. Przypomina nam o haniebnym kupczeniu odpustami i o tym, że papieże zajmowali się wznoszeniem budowli, podczas gdy członkowie Kościoła rozszarpywali się wzajemnie na sztuki. Nie wiemy, kiedy ten kościół zostanie zniszczony, ale pomimo jego piękna nie uronimy nad nim ani jednej łzy, ponieważ zbyt wiele wycierpieliśmy z jego powodu”. — Le Monde z 6 grudnia 1968.

Komentując ten list w Le Figaro, ksiądz katolicki René Laurentin ubolewa nad jego lekceważącym tonem, przyznaje jednak, że jest on przejawem panującego w całym Kościele niezadowolenia, które prowadzi do „stopniowego wyniszczenia”. „Zarówno prawicowi, jak i lewicowi chrześcijanie”, stwierdza ksiądz Laurentin, „cichaczem opuszczają” Kościół.

Tego samego wyrażenia użył też autor artykułu opublikowanego w tygodniku L’Express: „Nawet jeśli obecna burza ucichnie, jest możliwe, że wiele par małżeńskich, zwłaszcza młodych, cichaczem opuści Kościół i zwiększy liczbę członków tak zwanego kościoła podziemnego, marginesowego, utworzonego kilka lat temu przez nieliczne grupki wierzących chrześcijan, którzy rozczarowali się do Kościoła”. „Powstają skrajne grupy”, czytamy w jednym z późniejszych wydań tego samego magazynu, „i te stanowią prawdziwy kościół podziemny. Odprawiają wspólne nabożeństwa, ignorując wszelkie uznawane dotąd reguły. Zastrzegają sobie prawo odrzucenia niektórych dogmatów i nauk Kościoła”.

W odniesieniu do tychże „małych grupek” stanowiących „kościół podziemny” czasopismo Paris-Match podaje: „Odkryli ponownie, co to znaczy modlić się wspólnie z braćmi, z którymi łączy człowieka serdeczna przyjaźń, jak to było wśród pierwszych chrześcijan zgromadzających się w salach na piętrze”.

APEL DO SZCZERYCH KATOLIKÓW

Szczerzy katolicy! Dlaczego mielibyście pozostawać na tonącym okręcie? Dlaczego nie mielibyście usłuchać głosu z nieba, który nawołuje: „Ludu mój, wyjdźcie z niej [z religii fałszywej], byście nie mieli udziału w jej grzechach, i spośród plag jej żadnej nie ponieśli: bo grzechy jej narosły — aż do nieba, i wspomniał Bóg na jej zbrodnie” (Apok. 18:4, 5, BT). Dlaczego mielibyście pozostawać na tym okręcie i przeżywać na przemian rozczarowanie i zawód, zakłopotanie i rozgoryczenie, żeby w końcu odrzucić nie tylko Kościół, ale też i Boga?

Przez nawiązanie łączności ze świadkami Jehowy przekonacie się, „co to znaczy modlić się wspólnie z braćmi, z którymi łączy serdeczna przyjaźń, jak to było wśród pierwszych chrześcijan zgromadzających się w salach na piętrze”. A przede wszystkim znajdziecie prawdę, która prowadzi do życia wiecznego. Słowa wypisane kursywą stanowią tytuł nowego, zwięźle opracowanego podręcznika do studium Biblii, zawierającego materiał do szeregu dyskusji biblijnych. Chętnie omówimy z Państwem te sprawy w mieszkaniu Państwa, i to zupełnie bezpłatnie. To podyktowane miłością zaproszenie kierujemy do wszystkich, którzy pragną oddawać Bogu cześć „w duchu i prawdzie” — Jana 4:24, BT.

Z poważaniem

ŚWIADKOWIE JEHOWY

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij