Pokaz próżności za parawanem religii
CHYBA na żadne nabożeństwo religijne nie przychodzi więcej nominalnych chrześcijan niż na nabożeństwa odprawiane w niedzielę wielkanocną. Na przykład gazeta New York Times tak donosiła o uroczystościach wielkanocnych sprzed kilku lat: „Na nabożeństwach wielkanocnych przepełnienie. Tłumy ludzi w niespotykanej dotąd liczbie złożyły radosny hołd Zmartwychwstaniu.” Doniesiono tam również o ogromnych masach ludzi, którzy w różnych stronach Stanów Zjednoczonych wzięli udział w uroczystych wielkanocnych nabożeństwach porannych, tak zwanych jutrzniach wielkanocnych, a nadto o tym, że papieskiego przemówienia wielkanocnego wysłuchał największy tłum słuchaczy, jaki kiedykolwiek zebrał się na placu przed bazyliką św. Piotra w Rzymie.
Wśród szczegółów podanych w sprawozdaniu gazety Times czytamy, że w katedrze św. Patricka blask bijący od 5000 świątecznie wystrojonych wiernych zlewał się z bielą i złotem mszalnych szat kapłańskich, a chóry wyśpiewujące Alleluja odzwierciedlały wielkanocną radość, jaką tchnie święta msza pontyfikalna. Dalszych 5000 osób zgromadziło się w katedrze św. Jana Boskiego, gdzie pobłogosławiono pięć chorągwi kościelnych oraz 62 piszczałki organowe, po czym nastąpiła święta procesja liturgiczna duchownych i chóru kościelnego w bieli.
W episkopalnym kościele św. Marcina urządzono w jednej z bocznych kaplic sztuczny ogród. „Przedstawiał on wzgórze Golgoty z trzema krzyżami i jednym świętym grobem. Obok grobowca zasadzono krzew azalii, a dookoła widać było tulipany, narcyzy, błękitne stokrotki, lilie i lwie paszcze. Sam grobowiec był zbudowany z bloków skalnych, sprowadzonych z wielu krajów.” W ciągu pięciu nabożeństw wielkanocnych, jakie odprawiono w tym kościele, obejrzało tę wystawę około 6000 osób.
W Radio City, największym na świecie teatrze, publiczność zebrana w liczbie 6500 osób przeżyła „dramatyczne przedstawienie jutrzni wielkanocnej”, przy czym scena wyobrażała prezbiterium gotyckiej katedry z czerwono-niebieskimi witrażami, a po obu stronach ołtarza stały lilie wielkanocne, nad którymi czuwały figury aniołów. Podobne nabożeństwa poranne urządzono w innych teatrach na terenie całego miasta, natomiast w miejscowości Paramus w stanie New Jersey prawie 9000 osób wzięło udział w uroczystym powitaniu wschodu słońca wielkanocnego pod gołym niebem.
Widowiska nie ograniczały się jedynie do miejsc kultu. Policja ocenia, że 1 250 000 ludzi wzięło udział w paradzie wielkanocnej na nowojorskiej ulicy Fifth Avenue, gdzie pojawiły się nie tylko sławne osobistości z wyższych kręgów towarzyskich w jak najwytworniejszych ubiorach, ale też występowali publicznie tacy, którzy dopiero chcieli zasłynąć, i gdzie agenci reklamowi magazynów mody i domów odzieżowych prezentowali swój towar na modelach udających udział w kulcie wielkanocnym. Pewien siwowłosy starszy pan, który jak Benjamin Franklin z osiemnastego wieku był ubrany w bryczesy ze sprzączką pod kolanem, prezentował się kolejno w każdym kościele.
Pewna kobieta „miała na głowie wielki, okrągły kapelusz z szerokim rondem, na którym znajdowało się wyobrażenie krzyża i wnętrze wieczernika ze stołem i stołkami, pisklęta, nadto żywy ptaszek w klatce i inne cuda”, jednakże wezwano ją do udania się poza teren objęty paradą wielkanocną. Inna kobieta miała wielki kapelusz, który był cały pokryty rzędami czerwonych róż, a na samym szczycie siedział zajączek odziany w koszulkę, przy nim pisklęta i flaga amerykańska. Widziano również szereg dalszych kreacji mody, które przypominały fantastyczne przystrojenia głowy ryksiarzy południowoafrykańskich. Mimo wszystko zapewniano czytelników, że była to najdostojniejsza z uroczystości wielkanocnych, jakie obchodzono w ostatnich czasach!
Wiadomo, że ludzie po to biorą udział w jakiejś formie kultu, aby się przypodobać danemu bóstwu lub je przebłagać. Zatem podający się, za chrześcijan uczestniczą w swoich nabożeństwach religijnych w celu osiągnięcia łaski Boga, o którym mówi Biblia. Ale ten Bóg powiada, że dla pozyskania Jego łaski wielbienie Jemu składane musi być ugruntowane na prawdzie; poza tym musi być szczere i nie splamione przez wpływ świata. — Jana 4:24; Hebr. 4:13; Jak. 1:27.
A czy przepych parady na Fifth Avenue i widowiska urządzane w kościołach mają na celu pozyskanie uznania Jehowy Boga? Czyż ich cel nie polega raczej na przyciągnięciu próżnujących gapiów, na zyskaniu pochwały od ludzi i zebraniu do puszek kościelnych wielkiego plonu syklów? Jak z kolei ma się rzecz ze szczerością i rzetelnością takich parafian, którzy odwiedziny kościoła ograniczają do kilku okazji w ciągu rok, kiedy jest urządzane jakieś widowisko? Czy nie zbliżają się do Boga tylko wargami, podczas gdy ich serca są od Niego daleko? Czy nie zachowują jedynie pozorów pobożności, zarazem wypierając się tego, co stanowi jej siłę? — Mat. 15:8; 2 Tym. 3:5, Kow.
Jednak wszystko to nie jest bynajmniej niespodzianką, gdy się weźmie pod uwagę fakt, że „w całym Nowym Testamencie ani w pismach ojców z czasów apostolskich nie ma żadnej wzmianki o obchodzeniu uroczystości wielkanocnych”. (Encyclopaedia Britannica) Święto Wielkiej Nocy zostało wprowadzone dopiero na Soborze Nicejskim w roku 325 po Chr., kiedy też ustalono, że tę uroczystość należy obchodzić w pierwszą niedzielę po pełni księżyca, która wypadnie w dniu 21 marca lub w najbliższych dniach po nim.
Sama Wielkanoc i wszelkie zwyczaje z nią związane są pochodzenia pogańskiego, a nie chrześcijańskiego. Już nawet nazwa tego święta w szeregu języków wywodzi się z imienia bogini wiosny Ostery, które znów jest odmianą imienia Isztar, czyli Astarty (Astarot). Jajka i zajączki są pogańskimi symbolami płodności, podczas gdy noszenie przez pogan nowych kapeluszy wielkanocnych miało im zapewnić szczęście w miłości.
Nawet owe tysiące kazań wielkanocnych, nawiązują do wątku pogańskiego. Kładzie się w nich wielki nacisk na nieśmiertelność; mówi się dużo na temat wiosennego przebudzenia życia jako symbolu ludzkiej nieśmiertelności. W ten sposób duchowni mieszają biblijną naukę o powstaniu zmarłych z pitagorejską i platońską nauką o nieśmiertelności duszy ludzkiej, jak gdyby głosiły to samo. A tymczasem te nauki nie tylko się ze sobą nie pokrywają, ale jedna w ogóle się nie daje pogodzić z drugą, bo przecież nie mogłoby być mowy o zmartwychwstaniu, gdyby nie było śmierci, czyli ustania życia, a jeżeliby nauka o nieśmiertelności była prawdą, to znowu nie byłoby czegoś takiego jak śmierć.
Jakże Chrystus Jezus mógłby być nieśmiertelny, skoro wyraźnie powiedział Janowi, że był żywy, potem umarły, a oto znowu żyje na wieki wieków? ( Obj. 1:5, 18; 2:8) Zwróćmy też uwagę na argument dotyczący zmartwychwstania, którego użył apostoł Paweł w 15 rozdziale 1 listu do Koryntian. Kto wychodzi z założenia, że zmartwychwstania nie ma, ten musi też przyjąć, że Chrystus nie powstał, tylko jest jeszcze martwy, a wtedy chrześcijanie nie mieliby żadnej nadziei! Nadziei zmartwychwstania i dogmatu o nieśmiertelności nie da się ze sobą pogodzić.
W prawdziwym wielbieniu Jehowy Boga nie ma miejsca na obchody wielkanocne. Są one oparte na błędnych naukach i służą za religijny parawan dla próżnego popisywania się. Niestety — sądząc po tym co robi ogół — „lud mój [tzn. lud obłudnie przyznający się do Bog] kocha się w tym”. — Jer. 5:31.