BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w81/11 ss. 16-19
  • Obrońca Biblii — Jan Wiklif

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Obrońca Biblii — Jan Wiklif
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1981
  • Śródtytuły
  • Podobne artykuły
  • ZDECYDOWANE STANOWISKO WIKLIFA
  • PIERWSZA BIBLIA WIKLIFA
  • KWESTIA PRZEISTOCZENIA
  • OSTATNIE LATA ŻYCIA
  • Lollardowie — odważni głosiciele Słowa Bożego
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1981
  • „Słowo naszego Boga będzie trwało po czas niezmierzony”
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy (wydanie do studium) — 2017
  • Ludzie, którzy kochali Słowo Boże
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 2009
  • „Najzaszczytniejsza służba”, „najszczęśliwsze życie”
    Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1986
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1981
w81/11 ss. 16-19

Obrońca Biblii — Jan Wiklif

PRZEZ pola i łąki angielskiego hrabstwa Leicestershire wije się spokojna rzeka Swift, zostawiając za sobą miasteczko Lutterworth. Na koniec wpada do rzeki Avon koło miasta Rugby w hrabstwie Warwickshire. Trudno dzisiaj tę sielską scenerię łączyć z pewnymi wydarzeniami sprzed 600 lat; zwłaszcza jedno z nich było tak niezwykłe, że nawet w czasach obecnych zaskakuje szczerze usposobionych ludzi.

Prawo do swobodnego czytania Biblii możemy dziś uważać za rzecz samo przez się zrozumiałą, inaczej jednak było za czasów Jana Wiklifa. Kiedy zastanowimy się nad niektórymi wypadkami, jakie doprowadziły do wstrząsającego zdarzenia nad rzeką Swift, zapewne tym bardziej docenimy naszą możność studiowania Pisma Świętego.

W średniowieczu panował w Anglii ustrój feudalny. Życie na wsi, a nawet w mieście, toczyło się prawie w całkowitej izolacji, zaś władzę nad ludźmi dzierżył pan danych włości. Żądał on dla siebie znacznej części ich pracy, bardzo ograniczając im swobodę uprawiania własnych małych działek. Nędzne rudery wieśniaków silnie kontrastowały z murowanymi dworami i zamkami bogatych właścicieli ziemskich. Brak wykształcenia oraz idące za tym wielkie zacofanie powodowało, że chłopi żyli w ciągłym strachu, wystawieni na różne przesądy. Wynikały stąd między innymi często epidemie i klęski głodu, czego punktem kulminacyjnym była tak zwana czarna śmierć w roku 1349. Ciężkim brzemieniem kładł się również wpływ Kościoła i klasztorów.

Księża opiekujący się parafiami z powodu nikłych możliwości kształcenia się bywali tak samo nieoświeceni jak wieśniacy. Z drugiej strony kontrolę nad życiem duchowym ludności sprawowali zakonnicy i wędrowni mnisi. Szli między lud, by głosić „siedem grzechów śmiertelnych” i wyłudzać jałmużnę oraz datki na wzbogacenie klasztorów, które były zwolnione od podatków, gdyż uchodziły za własność papieża. Sprzedaż odpustów i relikwii przyczyniała się do usprawiedliwiania przestępstw i tolerowania rozwiązłego trybu życia, a w konsekwencji do nasilenia tych zjawisk.

Wielu mieszkańców miało już dość pańszczyzny. W końcu niektórzy dziedzice zastąpili pracę przymusową czynszem, co przyniosło wieśniakom więcej swobody. W miarę poszerzania się niezależności chłopi uzyskiwali dogodniejsze warunki do rozmyślania i uczestniczenia w życiu społecznym. Teraz potrzebny im był jakiś autorytatywny głos, który by wyraził ich uczucia. Taki właśnie głos odezwał się w osobie Jana Wiklifa.

ZDECYDOWANE STANOWISKO WIKLIFA

Jan Wiklif (właściwie John Wycliffe), urodzony gdzieś w latach od 1328 do 1330, podjął studia na Uniwersytecie Oxfordzkim, gdzie w 1361 roku uzyskał stopień magistra w Balliol College, a kilka lat później został doktorem teologii. Zdobyta biegłość w ustawodawstwie angielskim oraz prawie kanonicznym nie była rezultatem wyłącznie jego zainteresowań tą dziedziną, lecz i głęboko odczuwanego pragnienia, aby występować w obronie szeroko pojętych swobód oraz pilnować ich przestrzegania.

Od czasów króla Jana płacono papieżowi daninę w uznaniu jego supremacji nad Anglią. W roku 1365 papież Urban V zażądał swej należności wraz z wyrównaniem zaległości za ponad 30 lat. Następnego roku parlament orzekł, że król Jan posunął się poza swoje uprawnienia, że należy odmówić płacenia owego świętopietrza i że w razie potrzeby kraj będzie broniony przed papieżem. Widząc zdecydowanie wyrażone w tym oświadczeniu, papież odstąpił od swoich żądań, ale nie obyło się bez sprzeciwu wniesionego przez niektórych jego zwolenników, przedstawicieli braci klasztornej w Anglii.

Wiklif odpowiedział na to opracowaniem traktatu, w którym podjął prawną obronę stanowiska zajętego przez parlament. Argumentację swoją ubrał w szatę debaty z Izby Lordów.a Jeden z lordów dowodził: „Papież ma obowiązek być przykładnym naśladowcą Chrystusa; ale Chrystus odmówił przyjęcia władzy nad światem. Dlatego papież powinien tak samo jej się zrzec. Ponieważ ze swej strony winniśmy dopomagać papieżowi w zadośćuczynieniu jego świętym obowiązkom, wynika stąd wniosek, że do nas należy przeciwstawianie się jego obecnemu żądaniu” (John Wycliffe and His English Precursors, strona 131).

Wspomniana danina nie była jedynym haraczem, jaki papież usiłował ściągnąć z Anglii. Co pewien czas nuncjusz papieski wraz ze swą świtą jeździł po kraju i zbierał pieniądze, które następnie wywoził do Rzymu. Z okazji takiej właśnie wizyty Wiklif w roku 1372 napisał rozprawę, w której od strony prawnej zaatakował tego rodzaju praktyki. Tym samym podważył też zasadę, że wszystko, co postanawia papież, musi być nieomylne. Ponadto Wiklif wyrobił sobie opinię najsprytniejszego rzecznika linii postępowania obranej przez parlament. Nic więc dziwnego, że w roku 1374 powołano go do komisji królewskiej, upoważnionej do prowadzenia pertraktacji z delegacją papieską na konferencji w Brugii, gdzie przedłożono zarzuty pod adresem Kościoła rzymskiego. W tymże roku Wiklif otrzymał probostwo w Lutterworth, być może właśnie za służbę dla króla.

Mimo dobrych stosunków w pewnych sferach Wiklif miał również dużo wrogów. W roku 1377 wezwano go przed synod biskupów do katedry św. Pawła w Londynie. Prawdopodobnie sprawa przybrałaby dla niego niepomyślny obrót, gdyby nie wstawiennictwo Jana z Gandawy, księcia Lancasteru, oraz innych wpływowych sprzymierzeńców. Po tej porażce nieprzyjaciele Wiklifa odwołali się do papieża. Ten wydał przeciw niemu aż pięć bulli, w których potępił jego nauki jako herezje i zalecił wszczęcie formalnego postępowania na jego niekorzyść. W rezultacie doprowadzono go przed jeszcze jedną radę do pałacu arcybiskupstwa w Lambeth pod Londynem; ale tym razem interweniowała matka króla. Prócz tego grupa zwykłych obywateli siłą wdarła się do pałacu, manifestując w ten sposób swoje poparcie. W obliczu tak zdecydowanej obrony rada nie odważyła się spełnić życzenia papieża i jedynie zabroniła Wiklifowi wygłaszania odczytów oraz kazań na sporne tematy.

PIERWSZA BIBLIA WIKLIFA

Nie wiadomo dokładnie, jak długo przyjaciele Wiklifa zdołaliby go chronić. Jednakże po śmierci papieża Grzegorza XI zmieniły się okoliczności; w Kościele wybuchła taka walka, że na kontynencie europejskim całkowicie zapomniano o Wiklifie. Poczynania nowego papieża Urbana VI wkrótce wywołały niezadowolenie u szeregu wpływowych kardynałów. Zaprotestowali przeciw legalności jego wyboru i przestali go popierać. Kiedy nie udało się tym sposobem usunąć Urbana, kardynałowie ci wybrali własnego papieża, Klemensa VII. Powstała sytuacja, którą w historii Kościoła nazwano wielką schizmą zachodnią.

Ludzie i całe narody zaczęli opowiadać się za jednym albo drugim papieżem, lecz Wiklifa to coraz bardziej zrażało. Od początku chciał udzielić poparcia temu, który wykazałby zasadność swoich roszczeń. Obserwując jednak wzajemne wyklinanie się obu papieży oraz ich gotowość użycia wszelkich niechrześcijańskich środków celem zdobycia władzy i stanowiska, Wiklif oświadczył, że obaj są fałszywi. Nie dostrzegał jeszcze w pełni obłudy związanej z samym ich urzędem, który uważał za duchowy autorytet. Dokąd lub do kogo miałby się zwrócić, aby odczuć prawdziwą duchową władzę Boga i Chrystusa?

Wszystkie jego poszukiwania, rozważania, dyskusje i przemyślenia doprowadziły go do wniosku, że tylko Biblia jest jedynym miernikiem prawdy, źródłem wszelkiej rzetelnej wiedzy o sprawach duchowych. W dobie obecnej takie przekonanie nie wydaje się niczym szczególnym, ale w tamtych czasach, gdy dostęp do Biblii wskutek zabiegów Kościoła był bardzo ograniczony i naprawdę mało z jej treści można było przeczytać w języku angielskim, była to zupełnie nowa idea, zaskakująca dla większości ludzi. Wiklif opracował rozprawę zatytułowaną: „O prawdzie Pisma Świętego”, a jedną z jej myśli przewodnich było wyraźne oddzielenie Pisma Świętego od tradycji.

Wkrótce potem Wiklif zrozumiał, że Biblia powinna być wykładana wszystkim ludziom, że nie należy czynić różnicy między duchowieństwem a laikami i że trzeba doprowadzić do tego, aby nawet prosty wieśniak mógł sobie sam poczytać Słowo Boże. Wraz z kilkoma swymi przyjaciółmi podjął się przetłumaczenia Biblii z łacińskiej Wulgaty na język angielski. O posłużeniu się językami oryginałów nikt wtedy w Anglii nawet nie pomyślał. Greka była zaniedbana od setek lat, toteż sam Wiklif nie znał tego języka. W latach od 1379 do 1382 praca nad przekładem posuwała się naprzód w szybkim tempie. Wiklif jednocześnie prowadził szkolenie wędrownych kaznodziejów, którzy mieli przemierzać kraj, głosząc Słowo Boże.

Przekład chrześcijańskich Pism Greckich został ukończony prawdopodobnie do roku 1382. Praca nad tłumaczeniem Pism Hebrajskich była wtedy niewątpliwie w toku, a kierował nią Nicholas Hereford, gorliwy zwolennik Wiklifa. Inny współpracownik John Purvey, był przez parę lat sekretarzem Wiklifa. Powstały wówczas przekład był bardzo dosłowny w swym brzmieniu, do tego stopnia, że absolutnie nie uwzględniał idiomatycznych zwrotów języka angielskiego. Niemniej jednak po raz pierwszy cała Biblia została w nim udostępniona pospolitemu ludowi.

KWESTIA PRZEISTOCZENIA

Od wielu lat Jan Wiklif był przeświadczony, że Wieczerzę Pańską należy traktować z największą powagą. Dążył do oddzielenia nauk Kościoła i tradycji od tego, czego naucza Pismo Święte, i w rezultacie zaatakował w roku 1381 ideę przeistoczenia. Doktryna ta, po raz pierwszy podjęta w dziewiątym stuleciu, zakładała, iż chleb i wino po poświęceniu przez kapłana przemieniają się w rzeczywiste ciało i krew Chrystusa. Wiklif oparł swoją argumentację na wyjątkach z Ewangelii i z pism Pawła dotyczących bezpośrednio omawianej kwestii, a także na wielu luźniej z nią związanych wersetach. Kiedy na przykład Jezus rzekł: „Jam jest prawdziwy szczep winny” na pewno nie miał przy tym na myśli, że stał się literalną winoroślą ani że jakiś krzew winny przeistoczył się w jego ciało (Jana 15:1, Wujek). Było to raczej porównanie, którym chciał wytłumaczyć pewną ważną prawdę. Starając się zdemaskować tradycję za pomocą Słowa Bożego, Wiklif podkreślił, że nauka o przeistaczaniu nie była uznawana w pierwotnym Kościele i że nawet Hieronim trzymał się biblijnej wykładni.

Spośród wszystkich śmiałych pism i kazań Wiklifa być może właśnie tę kwestię było najtrudniej znieść Kościołowi. Doktryna mszy była przecież najważniejszym środkiem umożliwiającym trzymanie ludzi w uległości wobec władzy kościelnej. Nawet zdecydowany stronnik Wiklifa, jakim był Jan z Gandawy, wybrał się do Oxfordu, aby skłonić go do milczenia w tej sprawie, lecz bezskutecznie.

Rozruchy chłopskie z roku 1381 jeszcze bardziej wzmogły opozycję wobec Wiklifa. Tysiące powstańców pod wodzą Wata Tylera i innych przywódców pomaszerowały na Londyn, paląc i zabijając po drodze, co się dało. Zanim ich rozgromiono, zdążyli nawet dokonać egzekucji na arcybiskupie w Canterbury.

Odpowiedzialnością za ten bunt częściowo obarczono Wiklifa, twierdzono bowiem, że jego nauki podważyły u ludu autorytet władz zwierzchnich. Zarzut ten wprawdzie był bezpodstawny, niemniej jednak w wyniku zajść objął urząd nowy arcybiskup, William Courtenay. Człowiek ten występował przeciw Wiklifowi, będąc jeszcze biskupem Londynu. W roku 1382 już jako arcybiskup Courtenay zwołał synod, na którym potępiono doktryny Wiklifa, uznawszy je za błędne i heretyckie. W następstwie tego zwolniono go z Uniwersytetu Oxfordzkiego oraz wydano zarządzenie przewidujące karę klątwy dla każdego, kto by rozgłaszał potępione nauki lub chociażby ich słuchał.

OSTATNIE LATA ŻYCIA

Okoliczność, że Wiklif pozostał na wolności, trzeba przypisać wpływom niektórych jego znamienitych przyjaciół, dalej udzielających mu poparcia, oraz postawie parlamentu, który nie zamierzał płaszczyć się przed nowym arcybiskupem. Działalność Wiklifa koncentrowała się odtąd w Lutterworth; tutaj pisał i stąd inspirował swoich zwolenników. Uwagę skupił zwłaszcza na poczynaniach biskupa z Norwich, niejakiego Henry’ego le Spencera, który się wsławił podczas powstania chłopskiego, kiedy to dzięki odwadze i zręcznemu dowodzeniu zadał zbuntowanym pierwszą klęskę w Norfolk.

Dumny biskup, cieszący się teraz sporym rozgłosem, postanowił wtrącić się w schizmę papieską. W roku 1383 uzyskał od Urbana VI bullę upoważniającą go do zorganizowania krucjaty przeciw Klemensowi VII. Pośpiesznie zebrał wojsko, rozdając listy odpustne i przyrzekając rozgrzeszenie tym, którzy by się zdecydowali na służbę pod jego wodzą. Wiklif już poprzednio wypowiedział się niedwuznacznie na temat owego rozłamu, a wówczas napisał traktat zatytułowany: „Przeciwko wojnie kleru”. Przyrównał tam pretendentów do dwóch psów gryzących się o kość. Cały ich spór uznał za wyraźnie sprzeczny z duchem Chrystusowym, bo przecież chodziło tylko o stanowisko i władzę świecką. Oświadczył, że obiecywanie komuś odpuszczenie grzechów w zamian za uczestniczenie w takiej wojnie to po prostu zwykłe kłamstwo. Jeżeli ktoś zginie w tej całkowicie niechrześcijańskiej walce, to raczej umrze jako bezbożnik. Krucjata zakończyła się przykrym niepowodzeniem, a butny biskup wrócił do Anglii okryty hańbą.

Nieco wcześniej, jeszcze w roku 1382, Wiklif przeżył atak serca, co spowodowało jego częściowe kalectwo. Dwa lata później kolejny atak sparaliżował go i pozbawił mowy. Zmarł po kilku dniach, to jest 31 grudnia 1384 roku. Pochowano go na cmentarzu przykościelnym w Lutterworth, gdzie jego zwłoki przeleżały spokojnie ponad 40 lat.

Następnie w roku 1428 miał miejsce niesamowity i wstrząsający incydent. Zgodnie z zarządzeniem soboru w Konstancy, wydanym 14 lat przedtem, otworzono grób Wiklifa. Pozostałe szczątki zostały wykopane i spalone, a popiół przeniesiony do przepływającej nieopodal rzeczki Swift. Tam rzucone na powierzchnię wody prochy te popłynęły z prądem do rzeki Avon i dalej rzeką Severn na otwarte morze. Nie było zamiarem sprawców tego czynu, aby stał się on jakimś symbolem. Jednakże tak właśnie zaczęli go tłumaczyć ci, którzy szukali pocieszenia po tym akcie zemsty. Dlaczego doszło do tego dopiero tyle lat po śmierci Wiklifa, gdy nie mógł już osobiście uchodzić za cierń w żywym ciele duchowieństwa angielskiego? Odpowiedzi dostarczy kolejny artykuł na temat jego stronników, to jest lollardów.

[Przypis]

a Nie da się już ustalić, czy Wiklif przytaczał faktyczne wypowiedzi lordów, czy raczej posłużył się wybiegiem literackim, aby podnieść autorytet swoich wypowiedzi.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij