Szatański nacisk na rodzinę
1 Z Rocznika świadków Jehowy za rok 1974 dowiadujemy się, że w Niemczech za czasów Hitlera dzieci świadków Jehowy były pozbawione możliwości kształcenia się. Helmut Knöller miał w chwili zakazania działalności świadków Jehowy 13 lat. Po wprowadzeniu w szkole salutowania flagi zrezygnował z wykształcenia i postanowił wyuczyć się rzemiosła w Stuttgarcie. Dwa razy w tygodniu trzeba było chodzić do szkoły, gdzie odbywało się podnoszenie flagi. Jako najwyższy w klasie, zwracał na siebie szczególną uwagę nauczycieli, gdy nie salutował flagi i nie witał nauczyciela okrzykiem „Heil Hitler”. Dlatego często miały miejsce takie sceny: „Knöller, chodź tutaj! Dlaczego nie mówisz ‛Heil Hitler’?” „Sumienie mi na to nie pozwala, proszę pana”. „Co? Ty świnio! Precz ode mnie — śmierdzisz — jeszcze dalej. Wstyd! Zdrajca!” itp. Przeniesiono go do innej klasy. Gdy ojciec udał się do dyrektora, otrzymał następujące typowe wyjaśnienie: „Czy wasz Bóg, w którego wierzycie, potrafi wam dać choć kawałek chleba? A Adolf Hitler potrafi i on tego dowiódł. To znaczy, że trzeba go czcić i pozdrawiać słowami ‛Heil Hitler’”.
2 Ledwo brat Knöller zdążył skończyć naukę zawodu, gdy wybuchła druga wojna światowa i otrzymał powołanie do wojska. Liczył się z tym, że za odmowę złożenia przysięgi stanie przed sądem polowym i zostanie rozstrzelany. W gruncie rzeczy wolał to niż zesłanie do obozu koncentracyjnego. Stało się jednak inaczej. Wysłano go do Dachau i Sachsenhausen. O tym, jak niespokojne to były czasy, może świadczyć fakt, że brat Knöller, który znosił takie prześladowanie, nie miał nawet sposobności usymbolizowania przez chrzest w wodzie swego oddania się Jehowie Bogu. Uczynił to dopiero po uwolnieniu z obozu koncentracyjnego i powrocie do domu razem z grupką innych braci.
3 Brat i siostra Strenge doświadczyli na sobie w tych trudnych latach, jak nikłe widoki mieli świadkowie Jehowy na korzystanie z przysługujących im praw obywatelskich. Gdy brat Strenge został skazany na trzy lata więzienia, jego żona została sama z dziećmi. W tej sytuacji musiała zmobilizować wszystkie swe siły. Za odmowę nauczenia się na pamięć patriotycznej pieśni i wiersza wyrzucono ze szkoły ich 10-letniego syna. Wysyłając go do domu, dyrektor oświadczył, że zawiadomi policję, by go wzięła do domu poprawczego. Ledwie chłopiec zaszedł do domu, a już zajechało przed dom duże auto. Kilku funkcjonariuszy zaczęło łomotać do drzwi, żądając otworzenia, ale siostra ich nie wpuściła. Po chwili policjanci poszli do sąsiadki, żądając, żeby powiedziała coś obciążającego siostrę. Ponieważ nic takiego nie była w stanie podać, wymuszono od niej zeznanie, że co rana słyszała śpiewanie pieśni i odmawianie modlitw. Z tym policja odjechała.
4 Wrócili na drugi dzień około godziny 10.30. Siostra nadal nie otwierała. Gestapowcy krzyczeli pod drzwiami: „Ty przeklęta badaczko! Otwieraj!” W końcu przyprowadzili ślusarza i kazali mu otworzyć drzwi. Jeden z gestapowców krzyczał, mierząc do siostry z rewolwera: „Oddaj dzieci!” Siostra jednak trzymała je mocno, a dzieci tuliły się do niej, szukając ochrony. Ze strachu, że rozdzielą ich siłą, wszyscy na całe gardło wołali pomocy. Pod otwartym oknem zebrała się przed domem duża grupa ludzi, którzy na rozpaczliwe wołanie siostry wyrażali swoje niezadowolenie z tego, co się działo. Po trzygodzinnym przesłuchaniu siostry gestapo odjechało z niczym. Potem postanowiono odebrać siostrze dzieci potajemnie. Gestapo uzyskało wyrok sądowy nakazujący oddanie dzieci pod opiekę kuratora, oraz umieszczenie 15-letniej córki w obozie pracy, a 10-letniego syna w rodzinie, która miała go wychować w duchu nazistowskim. W razie odmowy oboje mieli być umieszczeni w domu poprawczym. Siostra zaś została skazana na 8 miesięcy więzienia za „niewychowywanie dzieci w duchu nazistowskim i za śpiewanie z nimi pieśni ku chwale Jehowy.”
5 W niektórych wypadkach dzieci odebrane rodzicom osłabły na pewien czas w wierze, a nawet groziło im niebezpieczeństwo, że dadzą się wciągnąć do ruchu hitlerowskiego, na co liczyli jego przywódcy. Przydarzyło się to między innymi Horstowi Henschelowi z Meissen, który w 1943 roku został ochrzczony razem z ojcem. Początkowo pokrzepiany przez rodziców opierał się naciskowi i biciu w szkole za nieużywanie pozdrowienia „Heil Hitler”. Ale były też chwile, kiedy pod wpływem cielesnych kar lub ze strachu przed tym, co by go mogło spotkać, mówił „Heil Hitler”. Wracał wtedy do domu ze łzami w oczach i wszyscy razem modlili się do Jehowy; chłopiec nabierał przez to odwagi do odparcia ataku następnym razem. Niebawem rodziców aresztowano. Dziadkowie i inni krewni — wszyscy przeciwni prawdzie, niektórzy byli członkami partii hitlerowskiej — postarali się o to, żeby Horsta i jego jednoroczną siostrzyczkę oddano im na wychowanie, zamiast ich umieszczać w domu poprawczym. Brat pisze: „Moja siostrzyczka i ja byliśmy teraz u dziadków. Pamiętam, jak klękałem przy jej łóżeczku, żeby się modlić. Nie pozwalano mi czytać Biblii, ale po kryjomu czytałem Biblię, którą dostałem od sąsiadki.
6 „Pewnego dnia dziadek odwiedził mego ojca w więzieniu. Wrócił bardzo oburzony i strasznie zły: ‛Ten zbrodniarz, ten nicpoń! Jak on mógł tak porzucić własne dzieci.’ Zakutego w kajdany ojca przyprowadzono przed dziadka, który razem z innymi próbował go namawiać, żeby poszedł do wojska przez wzgląd na dzieci. Ale ojciec pozostał wierny i stanowczo odrzucił te namowy.” Krótko potem Horst Henschel otrzymał od ojca ostatni list. Pisał w nim: „Ciesz się, gdy otrzymasz ten list, gdyż ja wytrwałem. Za dwie godziny zostanę stracony (...)” W tym wszystkim Horst trwał niezachwianie, ale czego Szatan nie osiągnął prześladowaniem, to uzyskał pochlebstwem i podstępem. Nagle wszyscy — nauczyciele i krewni — stali się dla niego bardzo, bardzo życzliwi: Nawet go nie karali za odmowę mówienia ‛Heil Hitler’. Wtedy się załamał i z własnej inicjatywy wstąpił do Hitlerjugend. Na szczęście jego matka wytrwała w prawdzie i potem jemu pomogła wrócić do prawdy. Brat Henschel spędził już 22 lata w służbie pełnoczasowej, z tego cztery i pół roku w więzieniu. Pisze on: „W przeszłości często zadawałem sobie pytanie, za cóż Jehowa tak obficie mi błogosławił. Dzisiaj wierzę, że zawdzięczam to modlitwom mego ojca i matki. Nie mogli dać mi lepszego przykładu chrześcijańskiego postępowania.”