Do najdalszych zakątków ziemi
1 Obecnie dobra nowina dociera do najdalszych zakątków ziemi. Mówi o tym Rocznik Świadków Jehowy na rok 1976. Wolą Jehowy jest, żeby wszyscy ludzie otrzymali szansę poznania prawdy i dokonali wyboru między życiem a śmiercią. W BOLIWII wiele wysiłków włożyli w to dzieło pionierzy specjalni, którzy przez cztery miesiące opracowywali tereny oddalone, czym przyczynili się do tego, że 20 dotąd nie opracowanych prowincji tego kraju po raz pierwszy otrzymało świadectwo. Dzięki tej dobrej pracy w niektórych miasteczkach górniczych zanotowano znaczny wzrost. Wielu pokornie usposobionych górników boliwijskich po zapoznaniu się z prawdą dokonało poważnych zmian w swoim życiu. W życiu tych ludzi dominują pogańskie przesądy, a ponieważ pracują wysoko w górach, gdzie panuje dojmujące zimno, więc przyjął się tam zwyczaj żucia liści koka dla znieczulenia bólu spowodowanego głodem i zimnem.
2 Podczas odwiedzin w zborze Chorolque, leżącym ponad 5 000 m nad poziomem morza pionierzy rozmawiali z pewnym mężczyzną, który już studiował Biblię ze świadkami Jehowy. Opowiedział im, jak bardzo strach przed ludźmi utrudnia porzucenie pogańskich zwyczajów. Górnicy boliwijscy utrzymują między sobą zażyłe stosunki, wskutek czego wszyscy znajdują się pod silnym naciskiem, żeby się dostosowali do tradycji. Wielu górników wierzy, że gdy przed zjechaniem do kopalni nie złożą ofiary bogini ziemi Pachamanie, narażą się na niebezpieczeństwo wypadku, a nawet mogą stracić życie z powodu gniewu tej bogini. Potrzeba prawdziwej odwagi i wsparcia ducha Bożego, żeby w tej sytuacji nie ulec presji. W tej okolicy znajduje się niewielka grupka świadków Jehowy. W innym miasteczku górniczym, w San Vicente, było tylko czterech ochrzczonych braci. Po dziesięciu miesiącach pracy pionierów działało tam już 21 ochrzczonych głosicieli. Nigdy nie można wiedzieć, gdzie się jeszcze znajdą „owce” Jehowy.
3 Wśród ludu Bożego nawet małe dzieci potrafią strzec swego serca i kierować się zasadami biblijnymi. W BIRMIE sześcioletnią córeczkę, starszego zboru, wzięli do siebie na kilka dni dziadkowie. Gdy dziewczynka zauważyła, że babcia przygotowała pieczeń z małych zwierzątek, zaraz zapytała: „Babciu, jak te zwierzątka zostały zabite?” Chciała się dowiedzieć, czy zostały należycie wykrwawione. Gdy się dowiedziała, że tego nie zrobiono, oświadczyła, że nie będzie jeść tej potrawy. Oczywiście dziadkowie byli zaskoczeni i zapytali o powód. Dziewczynka odpowiedziała: „Mój tatuś powiedział mi, że jako chrześcijanka nie powinnam jeść niczego, co nie zostało należycie wykrwawione”. Babcia próbowała namówić małą wnuczkę, żeby spróbowała tej potrawy, i powiedziała jej, że przecież ojciec jest 80 km stąd i o niczym się nie dowie. Ale dziewczynka odpowiedziała: „Ja nie czczę mojego ojca. Chociaż jego tu nie ma i nie może mnie widzieć, ale jest tu Jehowa Bóg, którego ja wielbię”. Ta rozmowa z wnuczką sprawiła, że ci starsi ludzie zainteresowali się prawdą.
4 Często niewierzący członkowie rodziny mocno się sprzeciwiają prawdziwemu wielbieniu (Mat. 10:36). Jeżeli jednak wierzący stanowczo obstaje przy prawdzie i wydaje owoce ducha, to jego postępowanie przynosi chlubę Słowu Bożemu. W małej wiosce REPUBLIKI ŚRODKOWO-AFRYKAŃSKIEJ pewna kobieta zaczęła studiować z naszą siostrą i uczęszczać na zebrania. Gdy już oddała się Bogu i usymbolizowała to przez chrzest, mąż zaczął się jej gwałtownie sprzeciwiać. Dowiedziawszy się, że żona wybiera się na zgromadzenie okręgowe, nie tylko odmówił jej pieniędzy na podróż, ale zagroził, że jeżeli pojedzie, to zniszczy akt ślubu. Mieszkająca w pobliżu pionierka specjalna dała siostrze połowę swego miesięcznego zasiłku i w ten sposób pomogła jej dostać się na zgromadzenie. Po jej powrocie mąż sprowadził sobie do domu inną kobietę. Chociaż siostra bardzo ciężko to przeżywała, to jednak pozostała wiernie poddana mężowi i zachowywała ‛spokój i łagodność ducha’ (1 Piotra 3:3, 4). W końcu mąż odprawił drugą żonę. Potem w rozmowie z pionierką specjalną przyznał, że żona swoją wierną wytrwałością pomogła mu zrozumieć, iż rzeczywiście znalazła prawdę. Przyjął książkę Prawda i zaczął ją wnikliwie studiować. Teraz ten mężczyzna dokłada starań, żeby się uczyć takiej samej prawości, jaką widział u swojej żony. Jakąż chlubą stało się postępowanie tej siostry dla nauki naszego Zbawiciela, Boga!
5 W KONGO pewna młoda dziewczyna gorąco pragnęła służyć Bogu i dlatego chciała zostać zakonnicą, ale jej rodzice nie zgodzili się na to. Później często rozmyślała nad słowami Pana Jezusa, że „robotników mało” jest (Mat. 9:37). Niewłaściwe postępowanie księży i współwyznawców zawsze sprawiało jej przykrość. Czy nigdzie nie ma lepszego kościoła? Pewnego dnia zapytała kogoś, gdzie można się dowiedzieć czegoś więcej o religii. Skierowano ją do świadków Jehowy. Nieco później porozmawiała na ten temat z sąsiadem, nauczycielem religii, który — jak się okazało — również zraził się stosunkami panującymi w kościele. Postanowili więc szukać prawdy, wstępując do wszystkich kościołów w mieście. Zaczęli od świadków Jehowy. Gdy weszli do Sali Królestwa, ogarnęło ich zdumienie. Jeszcze nigdy nie spotkali się z taką gościnnością. Świadkowie byli bardzo serdeczni i uprzejmi, a zebranie bardzo im się spodobało. Po zebraniu sąsiad tej kobiety poprosił o studium biblijne, a oboje otrzymali książkę Prawda. W drodze do domu zgodnie doszli do wniosku, że już nie ma po co zachodzić do innych kościołów. Znaleźli prawdę i chcieli się jej trzymać. Owa kobieta uczyła się szybko. Jeszcze w tym samym tygodniu oświadczyła mężczyźnie, z którym współżyła i nawet miała z nim dziecko, że odtąd nie będą mogli żyć ze sobą, ponieważ Jehowa Bóg nie toleruje rozpusty. Zaskoczony mężczyzna wyprowadził się. Kobieta zaczęła głosić swoim znajomym oraz rodzinie, między innymi także najstarszej córce. 14-letnia córka odmówiła przyjęcia konfirmacji w kościele katolickim, ponieważ ona też chciała być świadkiem Jehowy. Niebawem matka, córka i sąsiad zaczęli się przygotowywać do chrztu. Tak to rady zawarte w Słowie Bożym rzeczywiście pomagają ludziom prowadzić życie, które się podoba Jehowie. Jakże wspaniałym przywilejem jest nie tylko oglądanie na własne oczy, jak się spełnia proroctwo Jezusa, lecz bezpośrednie branie udziału w spełnianiu go.