Ponad 10 000 osób więcej odpowiedziało na zew do służby pełnoczasowej!
KIEDY świadkowie Jehowy zaczęli czytać świeżo nabyty Rocznik na rok bieżący, który zawiera sprawozdanie z wyników ich działalności w służbie kaznodziejskiej za rok ubiegły, aż serca im rosły z radości. Na kartach tej jasnobrązowej książki, znaleźli tryskające życiem relacje o przyroście za przyrostem. Wspaniałe postępy, które przy lekturze Rocznika przedstawiają się ich oczom, świadczą jawnie, że Jehowa, ich Bóg, szczodrze pobłogosławił ich wysiłkom zmierzającym do obwieszczenia Jego zamierzeń po całej ziemi.
Do najbardziej porywających i zachęcających osiągnięć minionego roku należy wspaniały wzrost liczby osób, które tak sobie ułożyły życie, by spędzić cały czas w dziele głoszenia, czy to w stałej służbie pionierskiej, czy też w służbie wakacyjnej. Pomyśl tylko, czytelniku, że każdego miesiąca średnio 63 871 osób z zapałem brało udział w tej rozwijającej się działalności! Oznacza to przeciętnie każdego miesiąca o 10 107 osób więcej niż w roku poprzednim. Przyrost ten nie odzwierciedla po prostu normalnego tempa rozwoju. Porównanie wzrostu liczby pełnoczasowych „żniwiarzy” z kilku poprzednich lat dobrze nam to zilustruje, a nawet podkreśli, jakiego naprawdę wielkiego przybytku doczekaliśmy się w ostatnim roku!
Weźmy na przykład pod uwagę wzrost sprzed pięciu lat. Liczba głosicieli biorących udział w służbie pełnoczasowej wynosiła wtedy o 3913 więcej niż rok wcześniej. W roku następnym zaznaczył się przyrost o 4915 osób. Dwa lata temu było ponad 6000 więcej pełnoczasowych głosicieli niż przed trzema laty. Dlatego też gdy świadkowie Jehowy przeczytali, że w ubiegłym roku jeszcze 10 107 osób więcej pracowało w dziele głoszenia pełnoczasowo, serca ich przepełniły się radością. Cieszą się, że takie mnóstwo ludzi szczerze zareagowało na naglące dzisiaj dzieło Boże. Duch ochotnego podejmowania się większych wysiłków w dziele „żniwnym” jest dzisiaj tak samo żywy, jak za dni ziemskiej służby kaznodziejskiej Jezusa. Jehowa Bóg wysłuchuje modlitwy o wysłanie większej liczby robotników do „żniwa”, duchem swoim pobudzając tysiące osób do spędzania znaczniejszej miary czasu w polu. — Mat. 9:37, 38.
Nie można mieć wątpliwości co do tego, że w świadkach Jehowy pała święty duch Boży, gdyż tego właśnie dowodzi ich działalność. Dokładają wszelkich starań, aby dobra nowina Królestwie Bożym była ogłoszona po całej ziemi, zanim nadejdzie koniec. Przy tym wszystkim w ich szeregach znajdują się osoby, które będąc dostatecznie wolne, to znaczy nieskrępowane obowiązkami, pragną temu nader dziś pilnemu dziełu poświęcić cały czas, jakim dysponują. Wielu opuściło swoje rodziny, żeby podjąć służbę w innych częściach świata. Inni, nieraz całymi rodzinami, sprzedali domy i przenieśli się, aby głosić poselstwo w takich okolicach własnego kraju, gdzie jest bardzo mało świadków Jehowy albo gdzie ich jeszcze nie ma wcale. Jeszcze inni tak sobie urządzili swoje sprawy, by spędzać więcej czasu na głoszeniu w terenach, w których dotychczas mieszkali. Bez względu na to, gdzie się znajdują lub dokąd się udali, Jehowa błogosławił ich wysiłkom i doznali obfitej, nawet bardzo obfitej nagrody duchowej.
DLACZEGO TO UCZYNILI
Wstąpienie w szeregi pełnoczasowych głosicieli wymaga pewnego przystosowania i niejednych ofiar. Oznacza zmianę codziennego toku zajęć. Często oznacza zredukowanie czasu poświęcanego mniej ważnym sprawom i zwrócenie szczególnej uwagi na najpoważniejsze, na dzieło głoszenia. Może się to równać konieczności wyrzeczenia się pewnych wygód czy luksusów, może wymagać rezygnacji z jakichś przyjemności. Niemniej jednak ci słudzy Jehowy chętnie ponoszą takie ofiary i coraz więcej jest osób, które się na to zdobywają. Wobec tego świata i jego propozycji przybierają tę samą postawę, co kiedyś apostoł Paweł. — Filip. 3:8.
Nie znaczy to wcale, iż uprawiają ascezę. Prawdopodobnie spotkałeś się już nieraz z pełnoczasowym głosicielem. Nie mogłeś nie zauważyć promieniującej od niego radości i ufności. Zwróciłeś też z pewnością uwagę, że nie był ubrany jak nędzarz, lecz wyglądał schludnie. Ludzie ci nie pozbawiają się rzeczy niezbędnych do życia. Po prostu zadowalają się w zakresie wyżywienia i odzienia tym, co mają, natomiast czerpią niezmierne szczęście ze znacznie ważniejszej cechy, jaką jest pobożność. (1 Tym. 6:6-8) Rzecz oczywista, że mogliby przeznaczyć swój czas na zarabianie pieniędzy albo na starania zmierzające do zaspokojenia pragnień ciała. Wiedzą jednak, że nie znaleźliby w tym prawdziwego szczęścia. Dokładnie rozważyli swoją sytuację i ocenili, jakie postępowanie jest rozsądniejsze w obecnych krytycznych czasach i ma większą wartość. Wstąpiwszy do służby pełnoczasowej, w najbardziej skuteczny sposób gromadzą sobie skarby w niebie. Co tam zgromadzą, tego nie zniszczą im ani mole, ani rdza, ani nie ulegnie to jakiejkolwiek dewaluacji. — Mat. 6:19, 20.
Przypatrzmy się matce pięciorga dzieci, mieszkającej na Antylach Holenderskich. Niewiasta owa, obarczona przecież sporymi obowiązkami rodzinnymi, jest tam regularnie pełnoczasową głosicielką „dobrej nowiny”. Wprawdzie ostatnio spodziewała się już szóstego dziecka, ale w dalszym ciągu aktywnie udzielała się w tej służbie. Liczni mieszkańcy tamtych wysp uważają kobietę brzemienną za specjalnie błogosławioną od Boga; dlatego kiedy głosiła ludziom, wielu słuchało ją choćby ze względu na jej stan. Toteż jej służba była jeszcze bardziej wydajna niż w innych okresach. Kontynuowanie działalności pełnoczasowej z takim zapałem przynosiło jej obfite błogosławieństwa.
Pomyślmy o trzech młodych świadkach Jehowy z Grenady. Dwóch z nich zajmowało odpowiedzialne stanowiska w przedsiębiorstwach, stanowiska obiecujące awanse i dobre wynagrodzenie. Trzeciemu nadarzyła się możliwość wyjazdu do Kanady na studia w jednym z tamtejszych słynnych uniwersytetów. Dogłębnie zastanowili się nad swą przyszłością; i co wtedy uczynili? Całą trójką wstąpili do pełnoczasowej służby kaznodziejskiej i współpracują teraz ze zborami, które potrzebują ich pomocy. Mądrze wybrali, zrzekając się ofert tego świata na rzecz wzmocnienia swej miłości do Jehowy i do chrześcijańskich braci.
Jeden z nich napisał, co myśli o powziętej decyzji: „Nie mam żadnej wątpliwości, że poszedłem właściwą drogą. Jestem całkowicie pewien, że taki wybór był najlepszy i że Jehowa pobłogosławi wierne wytrwanie przy tym postanowieniu co do służenia Jemu pełnym czasem. (...) Wiem, że nie ma nic lepszego, ani nawet w połowie tak dobrego jak to, co znalazłem w Biblii, i chcę dzielić się tym skarbem z innymi ludźmi.” Doprawdy wspaniała postawa!
DYSPONUJĄCY OGRANICZONYM CZASEM
Nie wszyscy świadkowie Jehowy, z uwagi na swe warunki, mogą wstąpić do stałej służby pełnoczasowej. Niemniej jednak ich również pobudza duch ochotnego podejmowania się większych wysiłków i reagują na jego działanie. W jaki sposób? Tysiące osób stara się każdego roku tak ułożyć swe sprawy, by móc poświęcić jakiś okres na pełnoczasowe głoszenie. Bywa, że w tym radosnym dziele spędzają po dwa tygodnie w roku, niektórzy i cały miesiąc albo nawet więcej. Tym sposobem jak mogą tak korzystają z przywileju spieszenie z pomocą swym bliźnim.
Na wyspie Ponape, położonej na Oceanie Spokojnym, mieszkają razem dwie szwagierki; opracowały sobie rozkład zajęć, który umożliwił każdej z nich spędzenie dwóch tygodni w pełnoczasowym świadczeniu. Przez pierwsze dwa tygodnie kwietnia ubiegłego roku jedna z nich wychodziła do pracy „żniwnej”, a przez następne dwa tygodnie — druga! Kiedy jedna była w służbie Bożej, druga zajmowała się gotowaniem, i dzięki tej współpracy załatwione były obowiązki domowe, a głosicielki te zwiększyły swój wkład w dzieło świadczenia. Na tej samej wyspie również inny świadek Jehowy spędził urlop na pełnoczasowym głoszeniu. Przez sześć tygodni poprzedzających miesiąc kwiecień pracował nadprogramowo w każdą sobotę, aby sobie nadrobić czas i móc potem całe dwa tygodnie poświęcić chrześcijańskiej służbie kaznodziejskiej. Taka wiara podoba się Bogu!
Starsze osoby także nie powstrzymują się od spędzania pełnego czasu na głoszeniu. Do służby wakacyjnej zgłosił się na przykład pewien siedemdziesięciosiedmioletni głosiciel w Argentynie. Okazał się dobrym przykładem dla młodszych członków tego samego zboru. W Brazylii dwóch starszych świadków Jehowy wzięło udział w pełnoczasowym głoszeniu przez okres urlopu, przy czym przyłączyli się do grupy innych pełnoczasowych „żniwiarzy”. Wszyscy udali się w teren oddalony o trzy godziny jazdy autobusem. Choć wracali do domu zmęczeni, to jednak wyruszali tam następnego dnia znowu pełni entuzjazmu.
Tak, ci pełnoczasowi głosiciele, którzy w ubiegłym roku w liczbie przeciętnie co miesiąc o 10 107 osób większej dołączali swój głos wychwalania do okrzyku, jaki się rozlegał w 200 krajach i na wyspach morskich, cieszą się niezmiernie, że mogli trochę więcej niż zwykle pomagać swym braciom i siostrom w tym wielkim dziele. Czy jesteś jednym ze świadków Jehowy, którzy planują zwiększenie swego udziału w służbie polowej na przestrzeni bieżącego roku? Zamierzenie takie jest godne polecenia! Skoro jesteś oddanym Bogu i ochrzczonym świadkiem, a nie zastanawiałeś się jeszcze nad tym, to dlaczego nie miałbyś rozważyć takiej możliwości? Jeżeli jesteś młody i wolny, dlaczego nie miałbyś pomyśleć poważnie o obraniu sobie pełnoczasowego świadczenia za stałe zadanie życiowe? Jest teraz tak dużo do zrobienia i tak wiele do zyskania w pełnieniu przez cały czas tego radosnego dzieła!
Tysiące ludzi, którzy się garną do zorganizowanej społeczności ludu Bożego, by lepiej poznać zamierzenia Boże, potrzebują duchowej opieki. Potrzeba coraz więcej i więcej pracowników pełnoczasowych. Kto szczerym sercem odpowiada na to wezwanie, już teraz doznaję obfitych dobrodziejstw z hojnej ręki Jehowy.