BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • w80/2 ss. 13-15
  • Wypowiedzi na temat transfuzji krwi

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • Wypowiedzi na temat transfuzji krwi
  • Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1980
  • Podobne artykuły
  • Obstawała przy swoich przekonaniach
    Przebudźcie się! — 2015
  • Rosnąca popularność bezkrwawej medycyny
    Przebudźcie się! — 2000
  • Chirurgia bez transfuzji znów przyciąga uwagę lekarzy
    Przebudźcie się! — 1998
  • Wielka chirurgia bez krwi
    Przebudźcie się! — 1970-1979
Zobacz więcej
Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy — 1980
w80/2 ss. 13-15

Wypowiedzi na temat transfuzji krwi

WIELU osobom wiadomo, że Świadkowie Jehowy wyróżniają się między innymi szczególnym poglądem na krew.

Kościoły na ogół przemilczają tę sprawę, ale Świadkowie Jehowy nie wahają się mówić o tym, że Pismo Święte każe prawdziwym czcicielom Boga „wstrzymywać się (...) od krwi” (Dzieje 15:28, 29, NP; Rodz. 9:3, 4). W broszurze zatytułowanej Świadkowie Jehowy a kwestia krwi przedstawiono jasno, iż wyklucza to między innymi możliwość przyjmowania transfuzji krwi. Przytoczono również z praktyki medycznej dowody na to, że takie religijnie uzasadnione stanowisko może być uwzględnione przez lekarzy. Prawie we wszystkich wypadkach potrzebną operację da się przeprowadzić bez użycia krwi, jeśli wprawni lekarze umiejętnie zastosują inne uznane metody.

Czy trudno się pogodzić z takim potraktowaniem możliwości medycyny? Niejeden gotów jest tak twierdzić. Zastanówmy się jednak nad informacjami zamieszczonymi w czerwcu roku 1978 na łamach czasopisma Bulletin, publikowanego przez Amerykańskie Kolegium Chirurgiczne (rocznik 63, numer 6).

Tematem całego wydania jest: „Etyka, moralność i religia w chirurgii”. Jeden z artykułów, opatrzony tytułem: „Etyka w chirurgii — sięgnięcie poza ramy ścisłej wiedzy”, napisał dr J.E. Dunphy, którego nazwano „jednym z najwybitniejszych seniorów medycyny amerykańskiej”. Jest emerytowanym profesorem chirurgii na wydziale medycyny Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisko. Dr Dunphy powiada:

„Moim zdaniem sama wiedza to jeszcze nie wszystko. Kilka lat temu w Anglii lord Hunt na posiedzeniu Królewskiego Towarzystwa Lekarskiego, wygłosił odczyt, w którym nadmienił: ‛Wiara w ogóle to pojęcie bardzo bliskie wierze w Boga. Nie sądzę, aby ktoś mógł zajmować się medycyną lub wykonywać należycie cokolwiek innego i prowadzić treściwe, użyteczne życie bez wiary w coś takiego, co daje oparcie jego myślom i postępowaniu. (...) Wszystko, co wzbudza u pacjenta wiarę w Boga, bądź też wiarę w siebie samego, w zastosowaną metodę leczenia, w opiekujących się nim lekarzy — zasługuje na uznanie i poparcie’”.

W tym miejscu dr Dunphy doszedł do kwestii Świadków Jehowy, i ich stanowiska wobec transfuzji krwi. Oświadczył:

„W ciągu ostatnich dwunastu lat znalazło się w naszym szpitalu niemało pacjentów, którzy byli Świadkami Jehowy, i operowaliśmy ich bez przetaczania krwi. Może się mylę, ale nie przypominam sobie pacjenta, który by zmarł wskutek niezastosowania transfuzji. Przyznaję wszakże, iż pacjent mógł tego dnia wykazywać objawy niedokrwistości”.

„Z dużym zaciekawieniem przeczytałem świeżo opublikowaną rozprawę, w której [kardiochirurg] Denton Cooley donosi o przeszło 500 poważnych operacjach serca dokonanych na Świadkach Jehowy bez transfuzji krwi. Zanotowano zejścia śmiertelne w granicach 5 procent. Liczba ta niewiele odbiega od śmiertelności tych jego pacjentów, którym przetaczano krew bez ograniczeń”.

Dr Dunphy podsumował: „Przy zastosowaniu transfuzji z pewnością chirurg czuje się lepiej, co nie oznacza, że lepiej czuje się pacjent. Chyba wszyscy wolimy przetaczać krew dla wszelkiej pewności. Uważam jednak, że mając do czynienia ze Świadkiem Jehowy, warto raczej wziąć pod uwagę jego punkt widzenia”.

Wspomniany Bulletin przytacza również odpowiedź dra Dunphy’ego na pytanie, co robić, gdy pacjent będący Świadkiem Jehowy zaczyna po operacji krwawić i nie reaguje na krwiozastępcze środki uzupełniające objętość osocza.

„Zapewne bym namawiał pacjenta, żeby zmienił zdanie i zgodził się na transfuzję. Ale chciałbym także wyjaśnić, że skoro pacjent — a mówię raczej o prostych operacjach (...) — skoro taki pacjent nie czuje się dobrze i podejrzewacie krwotok, to transfuzja wcale nie jest dla niego najlepszym rozwiązaniem. Należy go jeszcze raz zoperować, aby zatrzymać krwawienie. Uważam, że szybkim działaniem można jeszcze uratować pacjenta. Dlatego właśnie powiedziałem, że nie przypominam sobie wśród moich pacjentów Świadka Jehowy, który by zmarł na skutek stopniowego upływu krwi”.

Z zupełnie innego źródła pochodzi opis interesującego wypadku, w którym również chodziło o operację bez transfuzji. Pewna matka ze stanu Karolina Północna napisała niedawno do Towarzystwa Strażnica:

„Mam dziewięcioletnią córkę Jill, która przeszła rzadką i niebezpieczną operację neurologiczną połączoną z operacją ortopedyczną w celu skorygowania krzywizny kręgosłupa. Chciałabym wam opowiedzieć, jak doszło do tego, że sprawa zakończyła się tak pomyślnie dla mojej Jill.

„Córka ta urodziła mi się z nadliczbową połówką kręgu i żebrem, co powodowało wyginanie się kręgosłupa. Rezultatem była wrodzona skolioza, czyli boczne skrzywienie kręgosłupa.

„Na skoliozę cierpi wiele dzieci. Często z powodzeniem daje się ona leczyć z zastosowaniem gorsetu. Ale ponieważ przypadki wrodzone bywają oporniejsze, nierzadko konieczna jest operacja, którą się zaleca przy odchyleniu kręgosłupa sięgającym 30 stopni. Proces krzywienia się może być bardzo powolny i potem nagle się przyspieszyć. Do siódmego roku życia kręgosłup Jill z wolna przechylił się o 12 stopni. W dwa miesiące po regularnie u niej przeprowadzanej kontroli skrzywienie wynosiło już 26 stopni; a miesiąc później doszło do 34 stopni. Trzeba było szybko poddać Jill operacji ortopedycznej.

„Chirurg ortopeda, który miał pod opieką Jill od czwartego roku jej życia, powiedział mnie i mężowi, że podczas spondylosyndezy [operacyjnego zespolenia kręgów] pacjent traci litr krwi na godzinę. Cały zabieg potrwa przynajmniej cztery godziny. Innymi słowy Jill wykrwawi się kompletnie. Zaznaczył: ‛Nikt tu państwu nie pomoże’. Aby zapobiec dalszemu pogorszeniu się sytuacji, założył dziewczynce gorset.

„Kiedy już znalazła się w szpitalu, jak zwykle w takich wypadkach wykonano mielogram [zdjęcie rentgenowskie rdzenia kręgowego]. Wynik jednak był niezwykły. Zauważono odłamek kości wciskający się w głąb kręgosłupa Jill. Groziło uszkodzenie nerwu i trzeba było ją poddać starannym obserwacjom.

„Nasz doktor mimo wszystko skontaktował się z innymi specjalistami. Dzięki jego uprzejmości dostaliśmy się do chirurga, który uznał, że będzie mógł pomóc naszej Jill. Był to dr B. z kliniki przy Duke University w mieście Durham (Karolina Północna). Wizyta okazała się dla nas niemałym wstrząsem.

„Dr B., chirurg kostny, doszukał się oznak świadczących o tym, że obserwowany odłamek zaczął już wywoływać paraliż prawej nogi Jill. Wrzynał się w jej rdzeń kręgowy! Bez operacji Jill zostanie sparaliżowana od pasa w dół. Jeżeli chodzi o ryzyko wynikające z samej operacji, dziewczynka mogła utracić kontrolę nad wszystkimi funkcjami ciała poniżej pasa.

„Dr B. nawiązał kontakt z neurochirurgiem, doktorem O.; zapewnił nas, że możliwa jest operacja bez przetoczenia krwi i właśnie taka została postanowiona. Nadmienił, iż zabieg neurologiczny nie potrwa długo i jeśli stan Jill na to pozwoli, będzie ją operował dalej, aby przez spondylosyndezę usunąć skrzywienie kręgosłupa. W ten sposób Jill przejdzie tylko jedną operację.

„Wczesnym rankiem 9 czerwca 1977 roku dr O. usunął fragment kostny. Praca jego trwała około półtorej godziny. Następnie dr B. przeprowadził operację ortopedyczną. Zajęło to cztery i pół godziny. Powiedział nam później, że Jill straciła wszystkiego 300 centymetrów sześciennych [niewiele ponad ćwierć litra] krwi (...) ‛tyle, co kot napłakał. Sześć godzin operacji i ani śladu niedokrwistości!’

„Ale wciąż jeszcze nie było wiadomości o tym, co nas najbardziej martwiło. Dopóki Jill nie obudziła się w pokoju pooperacyjnym, dr O. nie mógł przeprowadzić testów neurologicznych, które by rozstrzygnęły kwestię ewentualnego paraliżu.

„Nagle, po trzech godzinach strasznej niepewności, gwałtownie otwarły się drzwi. Dr B. sunął wielkimi krokami przez holl w rozwianym kitlu, z ramionami uniesionymi wysoko nad głową i palcami rozstawionymi w znak zwycięstwa! Zanim cokolwiek rzekł, już wiedzieliśmy, że u Jill wszystko jest w porządku.

„Jill przebywała w klinice osiemnaście dni. Wprost trudno opisać, z jak życzliwą opieką spotkała się ze strony tamtejszego personelu. Szybko wracała do sił. Aby odciążyć kręgosłup i ułatwić zrośnięcie się operowanych kręgów, Jill przez sześć miesięcy niczym żółw musiała nosić na sobie gipsowy pancerz.

„Obecnie gips nie jest jej już potrzebny. Plecy ma normalne, proste, i wykonuje niemal wszystkie czynności. Przez minione lata Jehowa dawał jej siły do znoszenia bólu i dzielnego przetrzymania poważnej operacji. Obserwujemy teraz, jak córka chodzi, i chylimy przed Nim swoje czoła”.

Doniesienia i wypowiedzi tego typu mogą skłonić niejednego do zwrócenia większej uwagi na to, co Stwórca człowieka orzekł o krwi.

    Publikacje w języku polskim (1960-2026)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij