Czy już próbowałeś?
1 Czego? Wprowadzania w życie chociaż niektórych sugestii, podanych w Naszej Służbie Królestwa z kwietnia ubiegłego roku.
2 Czy przypominasz sobie artykuł zatytułowany: „Do ilu ludzi mógłbyś dotrzeć?” Zaraz na początku powiedziano tam: „Ilu ludzi spotykasz przeciętnie w ciągu dnia? (...) Czy zastanawiłeś się kiedyś nad tym, ile tych osób mogło już coś usłyszeć o dobrej nowinie od któregoś głosiciela, a ile jeszcze nigdy nic o niej nie słyszało?” Co robimy, żeby pomóc tym ludziom? Weźmy na przykład taką sytuację: Chodzimy od drzwi do drzwi i stwierdzamy, że sporo ludzi nie zastajemy w domu; czy wobec tego staramy się porozmawiać z tymi, którzy coś robią koło domu albo mijają nas na ulicy? Taka była jedna z sugestii podanych w tym artykule. Czy próbowałeś zastosować ją w praktyce?
3 Artykuł mówi dalej: „Ilu mieszkańców waszego terenu nigdy nie miało okazji usłyszenia dobrej nowiny? Przypatrz się ludziom, których mijasz, idąc ulicą. Niektórzy stoją i na coś czekają. Inni siedzą na ławkach, spacerują lub się rozglądają. Czy nie mógłbyś podejść do nich i spróbować ich zagadnąć? Czy już próbowałeś to zrobić?
4 Pewna siostra tak napisała do Towarzystwa: „Po przeczytaniu artykułu: ‛Do ilu ludzi mógłbyś dotrzeć?’ postanowiliśmy wraz z czterema innymi pionierami postąpić według sugestii podanych w tym artykule. Podchodziliśmy na ulicy do ludzi i nawiązywaliśmy z nimi rozmowę na tematy biblijne. Przeprowadziliśmy cały szereg interesujących rozmów. W ciągu zaledwie godziny rozpowszechniliśmy 27 książek. Pewna dziewczyna sama podeszła do nas i poprosiła o książki. Byliśmy bardzo uradowani tymi doświadczeniami. Ponieważ nikt z nas nie próbował przedtem takiej metody głoszenia, podziękowaliśmy Jehowie, że pomógł nam przezwyciężyć początkową tremę. Możemy was zapewnić, że nie zaniechamy tej metody głoszenia”.
5 Ktoś inny pisze: „Podchodziliśmy szczególnie do takich osób, które nie robiły wrażenia, że się spieszą. Rozmowy były zazwyczaj krótkie i rzeczowe, ale mieliśmy także kilka dłuższych dyskusji z osobami, które okazały większe zainteresowanie. Ceniliśmy sobie radę, żeby wybierać ludzi, z którymi chcemy porozmawiać. Zauważyliśmy, że najlepsze wyniki dawały rozmowy z młodzieżą, oraz ze starszymi mężczyznami, a więc z osobami, z którymi rzadziej można porozmawiać przy drzwiach. Jeden brat mówił, że najlepsze wyniki dawały rozmowy z ludźmi odpoczywającymi lub czekającymi na kogoś na ławkach w miejscach publicznych. Na ogół nic nie rozpraszało uwagi naszych rozmówców, gdyż nie odrywały ich dzieci kąpiące się w łazience, dzwonek telefonu czy potrawy przypalające się w kuchni. Gdy zdołaliśmy opanować początkowe onieśmielenie i nerwowość, pracowało się nam bardzo dobrze. Dało to też dobre wyniki w postaci kilku odwiedzin u ludzi, z którymi rozmawialiśmy na ulicy”.
6 Wszyscy wiemy, że niekoniecznie trzeba zapukać do cudzych drzwi, żeby okazać zainteresowanie jego pomyślnością. Ileż to już razy myśleliśmy sobie o kimś, kogo dobrze znamy z widzenia, bo spotykamy go często w autobusie, tramwaju lub sklepie, że chcielibyśmy trafić do niego podczas pracy od domu do domu. A czy nie warto podejść do niego przy najbliższej okazji? Czy próbowałeś już czegoś takiego? To wcale nie jest takie trudne. Pobudzi cię do tego twoja miłość do bliźnich oraz gorące pragnienie dzielenia się prawdą z drugimi. Czekamy na wasze doświadczenia z tego rodzaju pracy.
7 Nadchodzące miesiące wiosenne będą wspaniałą okazją do wypróbowania tej NOWEJ metody głoszenia. Czy nie chciałbyś spróbować? Dużą pomocą może się okazać przejrzenie rad i sugestii zawartych w wydaniu Naszej Służby Królestwa z kwietnia ub. roku.