-
Czy można być zadowolonym ze swego losu?Strażnica — 1981 | nr 4
-
-
A co z wami, młodzi? Czy jesteście zadowoleni ze swego losu? Młodzi ludzie stają dziś wobec poważnych problemów. Niemoralność, oszukiwanie i narkomania przybrały zastraszające rozmiary. Ale nie daj się temu wyprowadzić z równowagi. Nie trać z tego powodu orientacji, co mogłoby doprowadzić do rzucenia szkoły lub przerwania nauki zawodu. Jeżeli nie zdobędziesz wykształcenia, to być może będziesz musiał się zadowolić gorzej płatną pracą i warunkami pracy, które sprawiają więcej kłopotów niż miałbyś ich podczas nauki. Postaraj się zatem dać z siebie jak najwięcej w szkole bądź też w warsztacie. Wybierz sobie zawód zapewniający przyzwoite utrzymanie bez rabunkowego gospodarowania swymi siłami. Sługa Boży zrobi dobrze, jeśli zdobędzie pracę, która pozostawi mu jeszcze możliwość niesienia innym pomocy duchowej. Dzięki temu zazna tego wielkiego szczęścia, jakie zapewnia dawanie (Dzieje 20:35).
Jeżeli należysz do czcicieli Jehowy, to staraj się już w wieku szkolnym robić postępy, których się oczekuje od chrześcijanina. Korzystaj ze sposobności, żeby głosić „dobrą nowinę” w szkole oraz wspólnie z innymi członkami zboru. Zastanów się nad tym, jak mógłbyś podczas wakacji zwiększyć swój udział w publicznym obwieszczaniu „dobrej nowiny”. Na pewno wiele radości czeka cię w pomocniczej służbie pionierskiej. Nie zaniedbuj czytania Biblii i publikacji — wydanych dla ułatwienia jej zrozumienia. Dzięki dobremu przygotowaniu się będziesz czynnie uczestniczyć w zebraniach.
Czy w twoim zborze są chorzy, ułomni lub starsi wiekiem? Czy mógłbyś porobić dla nich zakupy, coś im zreperować albo posprzątać? Czy jest ktoś, kto niedowidzi? Czy mógłbyś co tydzień poświęcić trochę czasu na to, żeby mu poczytać? Być uczniem Jezusa Chrystusa znaczy służyć drugim, tak jak on usługiwał. Jeżeli za młodu nauczysz się pomagać drugim, zaznasz w życiu mnóstwo radości i błogosławieństw.
Czy pojawiły się jakieś nowe czynniki, które by nam pomogły znaleźć klucz do prawdziwego zadowolenia? Nie, pod tym względem nie ma nic nowego. Apostoł Paweł dał nam 1900 lat temu pewną radę, która jest dziś tak samo aktualna, jak wówczas. Napisał: „Bez wątpienia przysparza ono wielkich zysków, to zbożne oddanie połączone z poprzestawaniem na swoim. Niczego przecież nie przynieśliśmy na świat i nie potrafimy też niczego wynieść. Dlatego mając utrzymanie i okrycie, zadowolimy się tym” (1 Tym. 6:6-8).
Znajdź czas na zastanowienie się nad swoim losem. Owszem, mógłby być lepszy niż właśnie jest, ale też mógłby być znacznie gorszy. Bądź raczej zadowolonym z tego, co masz, i nie trap się o to, czego nie masz. Staraj się znajdować radość w pomaganiu drugim pod względem duchowym i w dodawaniu im otuchy. Czyniąc to, będziesz jak wielu innych zupełnie zadowolony ze swego życia.
-
-
Czyżby małżeństwo było grzechem?Strażnica — 1981 | nr 4
-
-
Czyżby małżeństwo było grzechem?
Kiedy jakiś czas temu w Chicago zmarł były ksiądz rzymskokatolicki, Walter Imbiorski, przedstawiciele hierarchii odmówili mu mszy żałobnej. Dlaczego? Na czym polegał jego „grzech”? W czasopiśmie „National Catholic Reporter” wyjaśniono: „Wystąpił ze służby kapłańskiej w roku 1975 i się ożenił”.
Związek małżeński ustanowił Bóg (Rodz. 2:18-25). Dlatego o „zakazujących wstępować w małżeństwo” zapowiedziano w Jego Słowie — według brzmienia cieszącego się poważaniem u katolików przekładu ks. J. Wujka — że są to ci, którzy „odstąpią od wiary, [a] przystaną do duchów uwodzicieli i do nauk czartowskich, w obłudzie mówiących kłamstwo” (1 Tym. 4:1-3). Jakimż więc błędem jest potępianie ożenku, aktu mającego uznanie w oczach Bożych!
-