-
Muzyka — sprawiający radość dar od JehowyStrażnica — 1985 | nr 10
-
-
Muzyka — sprawiający radość dar od Jehowy
KIEDY nasz praojciec Adam stał się duszą żyjącą i obudziła się w nim świadomość, w jego uszach zaczął rozbrzmiewać prawdziwy koncert miłych dźwięków. W pięknym ogrodzie Eden dała się słyszeć stała orkiestra złożona z różnobarwnego ptactwa, które napełniało powietrze wesołym świergotem i melodyjnym śpiewem. Jakże cudowną muzykę skomponował Jehowa Bóg, aby człowiek mógł się rozkoszować słuchaniem!
Oczywiście owi upierzeni artyści śpiewali instynktownie, bez uprzedniego studiowania zasad melodii, harmonii i rytmu. Nuty wykonywanych przez nich pieśni ułożył Bóg, po czym zakodował je w ich DNA w „dniu”, w którym stworzył „wszelkie skrzydlate stworzenie latające według jego rodzaju” (Rodz. 1:21, 23). Co za wspaniałe arcydzieło muzyczne!
Pieśni, które Bóg skomponował dla poszczególnych rodzajów ptaków, wyśmienicie osiągają swój cel. To melodyjne ćwierkanie służy ogłaszaniu praw terytorialnych oraz wabieniu partnera. Jeszcze cudowniejsze jest jednak to, że Jehowa Bóg w swej nieograniczonej mądrości i gospodarności pomyślał także o sprawianiu radości ludziom.
Ale dlaczego człowiek śpiewa? Dlaczego muzyka oddziałuje na nas, a nawet nas wzrusza?
TAJEMNICA MUZYKI
Nauka nie potrafi wyjaśnić, dlaczego ludzie komponują utwory muzyczne, wynajdują instrumenty i grają na nich, a tym bardziej dlaczego cieszy ich muzyka i śpiew. Wszystko to jest okryte głęboką tajemnicą!
Dr Lewis Thomas, współpracujący z amerykańskim Naukowym Instytutem Informacji Publicznej, oświadczył:
„Kto chce dociec naprawdę niezgłębionych tajemnic, zagadnień związanych z samą istotą naszego bytu, których w żaden sposób nie potrafią wyjaśnić ani nauki przyrodnicze, ani humanistyczne, temu radzę zacząć od muzyki. Zawodowi muzykolodzy, dla których żywię jak największy szacunek, nie mają zielonego pojęcia, czym jest muzyka, dlaczego ją uprawiamy i dlaczego bez niej nie bylibyśmy ludźmi ani — co chyba najważniejsze — jak muzyka powstaje w umyśle człowieka, zanim się ją zapisze i odtworzy. Również biolodzy są tu bezradni, podobnie zresztą jak psycholodzy, fizycy i filozofowie, bez względu na stopień zaawansowania ich wiedzy. Nikt nie umie tego wytłumaczyć. To tajemnica. (...) Koncerty Brandenburskie [J. S. Bacha] i ostatnie kwartety Beethovena (...) podpowiadają nam, że w naszych mózgach istnieją ośrodki, o których wiemy tylko tyle, że się tam znajdują” („Discover”, lipiec 1981, strona 47).
Muzyka jest wzniosłą sztuką, pochodną wyższej inteligencji. Jehowa stworzył człowieka z poczuciem piękna, dzięki czemu może on reagować uczuciowo i rozumowo na coś takiego, jak śpiew ptaków. Niedościgła ta muzyka, wywodząc się od Boga, nie tylko miała sprawiać ludziom przyjemność, ale też działać ożywczo, poprawiając samopoczucie pod względem fizycznym i duchowym. Z pewnością więc muzyka pochodzi od tego miłościwego Stwórcy.
W istocie muzyka jest dziełem „Tego, który uczynił ucho” i „dał człowiekowi usta” (Ps. 94:9; Wyjścia [2 Mojż.] 4:11, Biblia warszawska). Dar komponowania jej i radowania się nią otrzymaliśmy od Jehowy. Co za wspaniały prezent od naszego Ojca! (Jak. 1:17).
NIEBIAŃSKIE POCHODZENIE MUZYKI
Muzyka rzeczywiście jest tworem Bożym. Zalicza się do Jego arcydzieł. Bóg zresztą rozkoszował się nią na długo przed stworzeniem ziemi, wszelkich istniejących na niej skrzydlatych śpiewaków oraz rodu ludzkiego! Stworzył miliony aniołów, obdarzonych umiejętnością przepięknego śpiewu. Od tych niebiańskich zastępów dochodziła ku Niemu przecudnie harmonijna muzyka, wyrażająca uwielbienie, wychwalanie i dziękczynienie.
Anielscy „synowie Boży” radośnie śpiewali, gdy widzieli, jak ich niebiański Ojciec kształtuje naszą ziemię (Hioba 38:4-7). Jakiż to musiał być wspaniały widok! Spowita w gęste obłoki stosunkowo niewielka planeta obracała się w świetle słonecznym na ciemnym tle wszechświata niczym mieniący się barwami klejnot umieszczony na czarnym aksamicie. Jedynie wybuchem chóralnej pieśni niebiańskie zastępy mogły wtedy wyrazić głębię swoich przeżyć!
Muzyka rozlega się w sferach niebieskich aż do obecnego XX wieku (Obj. 5:9, 10; 14:1-3). Uroczystości koronowania Jezusa Chrystusa w 1914 roku n.e. zapewne towarzyszył najradośniejszy śpiew, jakiego nigdy przedtem nie słyszeli mieszkańcy niebios. Chóralne wysławiania mogły obwieścić, że Syn Człowieczy uzyskuje dostęp do „Przedwiecznego”. W obecności „dziesięciu tysięcy [razy] po dziesięć tysięcy” zebranych Jezus został wprowadzony przed jaśniejący blaskiem tron Jehowy, przy czym otrzymał „panowanie, chwałę i władzę królewską”. Chwalebna wizja i chwalebna muzyka! (Dan. 7:9-14, Biblia Tysiąclecia; zobacz też 2 Samuela 6:15 oraz Psalm 27:6, BT).
Oczywiście cały ten śpiew rozbrzmiewał w ‛językach aniołów’ (1 Kor. 13:1). Ponieważ są oni potężnymi duchami, ich muzyka musi się odznaczać taką potęgą harmonii i melodii, że słuchanie i rozumienie jej znacznie przerasta nasze ograniczone możliwości. A jak oddziałuje na nas świadomość, że muzyka jest wspaniałym darem od naszego niebiańskiego Stwórcy? Jak powinno się to odbijać na doborze muzyki?
NASZE ZOBOWIĄZANIA WOBEC DAWCY MUZYKI
Pochodzący od Jehowy dar muzyki zobowiązuje, tak jak każdy inny prezent. Chodzi o korzystanie z niego zgodnie z przeznaczeniem. Któż rozsądny zbierałby świeżo podarowaną suknią rozlaną zupę lub jakiś olej? Świadczyłoby to o gardzeniu prezentem oraz celem, któremu miał służyć, oraz o całkowitym braku szacunku dla ofiarodawcy, mogłoby go to głęboko urazić.
Tak samo jest z muzyką. Jehowa dał ją po to, aby sprawiała nam radość i nas uszczęśliwiała. A przede wszystkim jest to jeden ze sposobów wysławiania naszego miłościwego Ojca niebiańskiego i zbliżania się do Niego. Ma się też przyczyniać do naszego zdrowia duchowego (Ps. 149:1-3; 150:1-6).
Jakże zniesławia Boga mit, według którego muzykę wymyślił kozionogi bożek Pan podczas swych niemoralnych przygód miłosnych! Tymczasem dzisiaj wiele piosenek faktycznie propaguje niemoralność. Uwłaczająca Bogu muzyka szybko się upowszechnia w „czasie końca” tego świata (Dan. 12:4). Przełomowy rok 1914 zapoczątkował erę rozkładu moralnego, przemocy i zepsucia obyczajów, jakiej jeszcze nie było w całych dotychczasowych dziejach ludzkości. Toteż w wielu współczesnych utworach muzycznych znajduje odbicie pobłażliwość wobec wykroczeń seksualnych oraz zamieszanie i szaleństwo „dni ostatnich” obecnego złego systemu rzeczy (2 Tym. 3:1-5).
Jakże to ważne, aby ‛ci, którzy miłują Jehowę’, wystrzegali się niestosownej muzyki, a trzymali się tego, co dobre w oczach Bożych! (Ps. 97:10). Z tego względu także na łamach niniejszego czasopisma Strażnica oraz towarzyszącego mu Przebudźcie się! są zamieszczane artykuły ostrzegające przed muzyką, która „narusza to, co święte”. (Analogiczną sprawę porusza List 2 do Tymoteusza 2:16). Zwraca się w nich uwagę na kryjące się w muzyce niebezpieczeństwo mimowolnego rozbudzania namiętności oraz podżegania do buntu.a
Pragnienie podobania się Jehowie Bogu oraz uczciwa ocena wielu współczesnych utworów muzycznych może skłonić do zadania sobie pytania: Jaka muzyka mi pozostaje? Czy w ogóle istnieje taka, której można bezpiecznie słuchać bez narażania na szwank swego usposobienia duchowego?
NIE BRAKUJE DOBREJ MUZYKI!
Z olbrzymiej ilości kompozycji, które powstały od połowy XVII wieku, tylko nieliczne budzą zastrzeżenia z punktu widzenia Biblii. Wątpliwej wartości pozycje muzyki klasycznej znajdują się głównie wśród oper i baletów, z których część osnuto na niemoralnych wątkach tragedii lub pogańskiej mitologii. Ale nawet gdy się z nich zrezygnuje, pozostaje jeszcze tyle utworów, że chyba zabrakłoby życia, aby wszystkie usłyszeć.
Samo zaznajomienie się z nie budzącymi oporów dziełami Bacha, Vivaldiego, Telemanna, Haendla, Haydna i Mozarta zajęłoby całe lata. A przecież nie objęłoby to twórczości reszty współczesnych im kompozytorów. Co więcej, nawet nie wspomnieliśmy o muzyce instrumentalnej i ludowej z różnych krajów. Wystarczy zajrzeć do katalogów muzycznych wydawanych w Europie i Ameryce, aby się przekonać, że nie brakuje dobrej muzyki!
Płyty i taśmy udostępniają nam wszelki rodzaj muzyki, jaki sobie można wyobrazić. Samych utworów klasycznych jest tak dużo, że nawet człowiek bardzo wybredny znajdzie ich więcej niż potrzeba.
JAK BĘDZIESZ KORZYSTAĆ Z TEGO DARU?
Kto ‛miłuje Jehowę’, ten chce Mu się podobać we wszystkim. Dotyczy to również doboru muzyki. Każdy sam odpowiada za swoje decyzje (Gal. 6:5). Co jednak może być pomocne w dokonywaniu wyboru?
Na ogół muzyka pozareligijna skomponowana w XVIII i na początku XIX wieku nie nasuwa skrupulatnym chrześcijanom specjalnych wątpliwości. Poza tym dość łatwo wpada w ucho i daje się polubić. Wystarczy kilka razy posłuchać, żeby zapamiętać jej perliste melodie i pogodny rytm.
Oczywiście przy dobieraniu muzyki nie wystarczy popatrzyć na tytuł utworu. Kompozytor ułożył chwytliwe frazy i rozbudował je w przyjemnie brzmiącą zharmonizowaną całość. Muzyka programowa bywa opatrzona tytułem, który nawiązuje do jakiejś akcji bądź wydarzenia lub odzwierciedla pewien nastrój. Ale nie wszystko ściśle odpowiada faktom. Wiele tytułów nadanych utworom muzycznym bynajmniej nie pochodzi od ich kompozytorów.
Na przykład Beethoven wcale nie określił swej sonaty cis-moll (opus 27) mianem „Księżycowej”. Nie nadał też piątemu koncertowi fortepianowemu tytułu „Cesarski”. Podobnie nazwy wiązane z niektórymi utworami Chopina nie wyszły spod jego ręki. Opierają się na domysłach innych osób usiłujących dociec, co chciał wyrazić autor dzieła; niekiedy dodali je wydawcy, pragnący w ten sposób zwiększyć swoje dochody.
Przy wyborze muzyki warto się zapoznać z uwagami na obwolutach płyt, które chce się kupić, tak jak czyta się napisy na opakowaniach żywności. Jeżeli muzyka została opisana jako kakofoniczna, dysonansowa, dwunastotonowa lub dodekafoniczna, serialna, ewentualnie perkusyjna — można być pewnym, że jest hałaśliwa, niełatwo odnaleźć w niej melodię i odznacza się bardzo nerwowym rytmem. Może się okazać irytująca i po prostu męczyć. Oczywiście prawdziwi chrześcijanie nie będą kupować nagrań z muzyką opartą na wątkach mitologicznych, popierających jakieś kłamstwo albo podsuwających niemoralne myśli.
Trzeba tu wspomnieć, że Świadkowie Jehowy mają własną budującą muzykę, skomponowaną do słów, którymi czczą i wysławiają Boga zgodnie z objawionymi przez Niego prawdami. Nikt nie twierdzi, że te pieśni są wielkimi arcydziełami. Są to raczej proste melodie ułożone przez oddanych Bogu muzyków, których serca i umysły pobudziły do wyrażenia w ten sposób miłości do Jehowy i Jego zamierzeń oraz do współwyznawców. Niejedną przyjemną chwilę można spędzić na słuchaniu płyt lub kaset z tymi nagraniami. Śpiewanie tych biblijnych pieśni na zebraniach zborowych lub we własnych mieszkaniach będzie nam przypominać o potrzebie nieustannego wychwalania Jehowy.
Bóg Jehowa nie musiał nam udzielić takiego uszczęśliwiającego daru, jakim jest muzyka. Mógł go zachować wyłącznie dla siebie i swej anielskiej rodziny w niebiosach. Ponieważ jednak jest niesamolubny, a muzyka sprawia Mu tyle radości, zechciał i nam ją udostępnić. Czy ten przejaw serdecznej życzliwości Jehowy nie skłania nas do darzenia Go jeszcze gorętszą miłością?
Obyśmy pod wpływem miłości do Boga korzystali ze wszystkich Jego darów w sposób przynoszący Mu cześć. ‛Czy jemy, czy pijemy, czy robimy cokolwiek innego’ — łącznie ze śpiewaniem, graniem bądź słuchaniem muzyki — ‛wszystko czyńmy na chwałę Bożą’ (1 Kor. 10:31). Jako wierni Jego świadkowie okażemy wtedy prawdziwe docenianie dla muzyki, jednego z darów, którymi Jehowa sprawia nam radość.
[Przypis]
a Zobacz między innymi „Strażnicę” nr 16/CIV, strony 1 do 8; „Przebudźcie się!” 2/LXII, s. 9-16.
[Ilustracja na stronie 26]
Świadkowie Jehowy regularnie wychwalają Boga śpiewaniem pieśni
-
-
Pytania czytelnikówStrażnica — 1985 | nr 10
-
-
Pytania czytelników
● Czy to Jezus jest „Bogiem”, o którym mowa w Liście do Hebrajczyków 1:8?
Nie. Szereg dowodów przemawia za tym, że chodzi tu o Jehowę. Według „Przekładu Nowego Świata” werset z Listu do Hebrajczyków 1:8 brzmi: „Natomiast w odniesieniu do Syna: ‛Bóg jest twoim [Synu] tronem na wieki wieczne’”. Z tego widać, że tron Jezusa, jego urząd bądź stanowisko władcy ma oparcie w Jehowie, Bogu Wszechmocnym.
Zwolennicy Trójcy wolą się jednak powoływać na sformułowanie użyte w „Biblii Tysiąclecia” lub „Biblii warszawskiej” i jeszcze kilku innych tłumaczeniach. Brzmi ono tak: „Lecz do Syna: Tron twój, o Boże, na wieki wieków” (Bw). Na tej podstawie utożsamiają Jezusa z Bogiem Wszechmocnym. Dlaczego taki pogląd jest błędny?
Przede wszystkim zwróćmy uwagę na kontekst. W wielu przekładach — czy to w przypisie, czy w tekście podstawowym — werset
-