-
Strona 2Przebudźcie się! — 1990 | 8 września
-
-
Strona 2
Człowiek niszczy wilgotne lasy tropikalne
A tymczasem mają one ogromne znaczenie dla życia na naszej planecie. Są cichymi, przepięknymi fabrykami, które produkują tlen i żywność oraz stanowią siedlisko niezliczonych form życia. Gdyby wytrzebiono wszystkie lasy, życie na ziemi niezmiernie by ucierpiało. A giną one w zatrważającym tempie. „Tylko Bóg mógł stworzyć drzewo” — napisał poeta. To prawda, ale największym niszczycielem drzew jest człowiek.
-
-
Znikają w sekundzie!Przebudźcie się! — 1990 | 8 września
-
-
Znikają w sekundzie!
ZANURZAJĄC się w zielonym półmroku, wędrujesz wśród strzelistych kolumn drzew wznoszących się na wysokość 15 pięter. Nad tobą rozciąga się olbrzymi baldachim tętniący życiem: najgęstszy, najbogatszy ekosystem na ziemi. Z drzew zwisają festony lian o długości nawet kilkuset metrów oraz girlandy innych roślin czepiających się pni i gałęzi. W bezwietrznym, rozgrzanym powietrzu rozlewa się aromat bujnych kwiatów tropikalnych.
Znajdujesz się w wilgotnym lesie przyrównikowym. Jest on jednak czymś więcej niż uroczym zakątkiem, niż pajęczyną mglistych pasaży poprzebijaną włóczniami światła. Jest także niewiarygodnie złożonym mechanizmem, którego poszczególne elementy współpracują ze sobą z zadziwiającą precyzją.
Roi się tu od form życia, tak różnorodnych jak nigdzie indziej na ziemi. Chociaż lasy tropikalne zajmują tylko 6 procent powierzchni lądów, żyje w nich ponad połowa wszystkich gatunków zwierząt i roślin. Produkują trzecią część biomasy wytwarzanej na lądach. Zielony baldachim, unoszący się wysoko nad tobą, jest siedliskiem egzotycznych owadów i ptaków, małp i innych ssaków. Większość nigdy nie schodzi na ziemię. Las je karmi i chroni, a one zapylają drzewa albo po zjedzeniu owoców rozsiewają nasiona wraz z odchodami.
Deszcze każdego dnia nawadniają las, podtrzymując jego skomplikowany cykl życiowy. Woda spłukuje liście i odchody, spływając po pniach jako odżywczy roztwór, którym karmią się rośliny rosnące na drzewach, tak zwane epifity. Te z kolei pomagają drzewu pozyskiwać z powietrza azot — jego podstawowy pokarm. Liście wielu z nich mogą pomieścić parę litrów wody, tworząc wysoko nad ziemią sadzaweczki, w których żyją nadrzewne żaby, salamandry i ptaki.
Wszelka żywność spadająca na podłoże leśne jest w mgnieniu oka pożerana. Ssaki, chmary owadów i bakterie współpracują przy przerabianiu orzechów, padliny i liści na kompost, który skwapliwie wchłania gleba. Jeżeli odgarniesz na bok różne szczątki, jakie masz pod nogami, natrafisz na grubą, gąbczastą plecionkę białych włókien — sieć korzeni i grzybów. Te ostatnie pomagają korzeniom szybciej przyswajać składniki odżywcze, zanim spłuczą je deszcze.
Teraz wyobraź sobie, że w swej wędrówce po lesie tropikalnym trzymasz się małego obszaru o wymiarach boiska piłki nożnej. I oto nagle cały ten wycinek lasu znika. Zupełnie pustoszeje w ciągu jednej jedynej sekundy! Jeszcze nie ochłonąłeś z przerażenia, a tu w kolejnej sekundzie znika obok las o takiej samej powierzchni, a potem następny i następny. W końcu stoisz sam w środku pustej równiny, na ziemi spalonej przez prażące słońce tropiku.
Niektórzy szacują, że właśnie w takim tempie trzebi się wilgotne lasy tropikalne naszej planety. Zdaniem innych dzieje się to jeszcze szybciej. Jak podaje gazeta Süddeutsche Zeitung każdego roku znika obszar leśny wielkości RFN. A według czasopisma Scientific American z września 1989 jest to teren równy Szwajcarii i Holandii razem wziętym.
Jednakże bez względu na wielkość szkody są przerażające. Deforestacja albo wylesianie, czyli trzebienie lasów, bulwersuje cały świat, a w centrum uwagi znalazł się zwłaszcza jeden kraj.
Brazylia w centrum uwagi
W roku 1987 satelitarne zdjęcia dorzecza Amazonki pokazały, że w tym jednym regionie wykarczowano więcej lasów niż to przewidywały prognozy dotyczące całej ziemi. Noce jaśniały od tysięcy pożarów wypalanych lasów. Chmura dymu miała wielkość Indii i była taka gęsta, że musiano zamykać niektóre lotniska. Według pewnych ocen puszcza amazońska kurczy się co roku o obszar równy Belgii.
Brazylijski ekolog José Lutzenberger nazwał to „największym holocaustem od pojawienia się życia”. Na całym świecie obrońcy środowiska naturalnego biją na alarm, starając się zainteresować opinię publiczną fatalnym stanem lasów deszczowych. Nawet na podkoszulkach oraz na koncertach rockowych spotykano hasła: „Ratujcie lasy tropikalne”. Potem doszedł do tego nacisk ekonomiczny.
Brazylia ma za granicą ponad 100 miliardów dolarów długu i na spłatę samych odsetek musi wydawać około 40 procent wpływów z eksportu. Jest bardzo zależna od pomocy i kredytów z zewnątrz. Toteż banki międzynarodowe zaczynają wstrzymywać kredyty, które mogłyby zostać użyte na wyniszczanie lasów. Kraje uprzemysłowione zaproponowały Brazylii umorzenie części długów, jeśli uczyni coś więcej dla ochrony środowiska naturalnego. Prezydent USA George Bush nawet zwrócił się do Japonii z prośbą, by nie pożyczała Brazylii pieniędzy na budowę szosy przez dziewiczą puszczę.
Problem ogólnoświatowy
Dla wielu Brazylijczyków wszystkie te naciski mają posmak obłudy. Przez długie lata kraje rozwinięte dziesiątkowały własne lasy i chyba nie pozwoliłyby sobie, aby obce mocarstwa im przeszkadzały. Dzisiaj w USA niszczy się ostatnie wilgotne lasy, leżące w północno-zachodniej części kraju u wybrzeży Pacyfiku. Nie chodzi wprawdzie o lasy tropiku, lecz strefy umiarkowanej, ale również tam wymrze wiele gatunków roślin i zwierząt.
Wylesianie jest zatem problemem całego świata, a nie jedynie Brazylii. Niszczenie wilgotnych lasów tropikalnych osiągnęło obecnie niesłychane rozmiary. Ponad połowę tych lasów pustoszą inne kraje. Lasy przyrównikowe zajmują też wielkie obszary w Afryce Środkowej i w Azji Południowo-Wschodniej i także tam szybko giną.
Wycinanie lasów pociąga za sobą następstwa odczuwalne na całym świecie. Dla milionów ludzi oznacza głód, brak wody i śmierć. Odbija się również na tobie. Wpływa na żywność, którą jesz, na lekarstwa, które zażywasz, oraz na pogodę w twojej okolicy, a kto wie, czy nie na przyszłość całej ludzkości.
Może się jednak zastanawiasz: Jak lasy tropikalne mogą wywierać tak dalekosiężny wpływ? Co by się stało, gdyby w ciągu paru dziesięcioleci całkowicie znikły, jak zapowiadają niektórzy specjaliści? Czy rzeczywiście byłoby to aż tak tragiczne?
Zanim odpowiemy na te pytania, warto najpierw wyjaśnić, z jakich powodów niszczy się wilgotne lasy tropikalne.
[Mapy na stronie 5]
Zanikające lasy tropikalne
Przed wylesianiem
Obecna sytuacja
W roku 2000 przy dzisiejszym tempie wyniszczania lasów
-
-
Kto zabija lasy tropikalne?Przebudźcie się! — 1990 | 8 września
-
-
Kto zabija lasy tropikalne?
CZĘSTO w odpowiedzi na to pytanie wskazuje się palcem na biednych. Od wieków w krajach tropikalnych chłopi pozyskują nowe grunty przez karczowanie i wypalanie drzew. Wycinają kawałek lasu, a przed spaleniem lub zaraz potem obsiewają karczowiska. Popiół leśny dostarcza roślinom składników pokarmowych.
Taka metoda uprawy roli już dawno temu doprowadziła do zaskakującego odkrycia. Około 95 procent wilgotnych lasów tropikalnych rośnie na bardzo lichych glebach. Jednakże składniki pokarmowe są tak szybko przyswajane, że większość znajduje się w drzewach i roślinach wysoko nad ziemią, dzięki czemu unikają wypłukania z gleby przez deszcze. A zatem lasy przyrównikowe są doskonale przystosowane do swego środowiska. Nie jest to zbyt radosna wiadomość dla rolników.
Rozpaczliwe położenie biednych
Niestety, deszcze bardzo szybko unoszą składniki odżywcze z popiołu spalonego lasu. Z czasem uprawianie takiej roli staje się koszmarem. Pewien ubogi chłop boliwijski powiedział: „W pierwszym roku wyciąłem i spaliłem drzewa. W popiele wyrosła dorodna, słodka kukurydza. Wtedy wszyscy pomyśleliśmy, że wreszcie się nam poszczęściło. (...) Ale potem to się popsuło. Gleba staje się coraz suchsza i nie rośnie na niej nic prócz zielska. (...) A szkodniki? Jeszcze nigdy nie widziałem tylu ich gatunków. (...) Jesteśmy zrujnowani”.
W przeszłości rolnik po prostu karczował nowy kawałek lasu, a uprawianą ziemię zostawiał odłogiem. Gdy na pierwszym polu odrodził się las, mógł go na nowo wyciąć. Jednakże proces ten zachodzi, gdy pola są otoczone pierwotną puszczą — wtedy owady, ptaki i inne zwierzęta mogą rozrzucić nasiona i zapylać młode drzewa. To wymaga czasu.
Eksplozja demograficzna wszystko zmieniła. W miarę jak przybywało chłopów, ziemia coraz krócej leżała odłogiem. Napływowi rolnicy często w ciągu paru lat doprowadzają do wyjałowienia gleby, a potem przenoszą się głębiej w puszczę i wypalają nowe połacie.
Sytuację pogarsza jeszcze inny czynnik. Około dwóch trzecich mieszkańców krajów rozwijających się używa do ogrzewania i gotowania wyłącznie drewna. Ponad miliard ludzi może zdobyć opał tylko przez wycinanie drzew, a robią to szybciej niż wyrastają nowe.
Głębsze przyczyny
Oczywiście łatwo zrzucać winę na biednych. Jednakże ekolodzy James D. Nations i Daniel I. Komer uważają, że przypomina to „obwinianie żołnierzy o wywołanie wojny”, i dodają: „Są oni tylko pionkami w grze generałów. Chcąc zrozumieć, jaką rolę w trzebieniu lasów tropikalnych odgrywają osadnicy, trzeba się najpierw zastanowić, dlaczego te rodziny w ogóle tam przybywają. Odpowiedź jest prosta: Gdzie indziej nie ma dla nich ziemi”.
W pewnym kraju tropikalnym jakieś 72 procent gruntów należy do zaledwie 2 procent właścicieli ziemskich. Tymczasem 83 procent rodzin rolniczych ma za mało ziemi, aby się wyżywić, albo nie ma jej w ogóle. Podobnie dzieje się w różnych częściach świata. Na olbrzymich obszarach znajdujących się w rękach prywatnych nie produkuje się żywności dla tamtejszych mieszkańców, tylko uprawia się płody przeznaczone na eksport do bogatych krajów stref umiarkowanych.
Do głównych winowajców należy też przemysł drzewny. Nie tylko bezpośrednio wyrządza szkody lasom tropikalnym, ale czyni je również bardziej podatnymi na ogień oraz na działalność ludzi. Spychacze wytyczają w dziewiczej puszczy szlaki dla przetransportowania drewna, torując drogę rzeszom napływających wieśniaków.
Gdy gospodarstwa rolne upadają, co często się zdarza, wykupują je hodowcy bydła i zamieniają na pastwiska. Daje się to szczególnie zauważyć w Ameryce Środkowej i Południowej. Większość mięsa wołowego wysyła się stamtąd do bogatszych państw. Kot domowy w USA zjada rocznie więcej wołowiny niż przeciętny mieszkaniec Ameryki Środkowej.
A zatem w ostatecznym rozrachunku to właśnie kraje rozwinięte finansują zagładę lasów tropikalnych, by dogodzić swym nienasyconym apetytom. Egzotyczne drewno, wołowina i produkty rolne, które chętnie sprowadzają z krajów tropikalnych — wszystko to zdobywa się kosztem puszczy. Dla zaspokojenia głodu narkotycznego Amerykanów i Europejczyków wycięto w Peru setki tysięcy hektarów lasów tropikalnych pod intratną uprawę krzewu kokainowego.
Zysk, który napawa goryczą
Wiele rządów aktywnie popiera deforestację. Zwalniają od podatków hodowców bydła, firmy zajmujące się pozyskiwaniem drewna oraz eksporterów produktów rolnych. W niektórych krajach wieśniak może się stać właścicielem ziemi, jeśli „podniesie jej wartość” przez wykarczowanie lasu. Pewne państwo Azji Południowo-Wschodniej wysłało miliony chłopów, by skolonizowali niedostępne lasy przyrównikowe.
Kroki te usprawiedliwia się argumentem, że wykorzystywanie lasów służy biednym i ożywia chorą gospodarkę. Tymczasem zdaniem krytyków nawet te krótkotrwałe zyski są złudne. Na przykład ziemie, które nie nadawały się pod uprawę płodów rolnych, mogą się okazać równie niewdzięczne dla hodowli bydła. Po 10 latach rancza zwykle są porzucane.
Przemysłowi drzewnemu często wiedzie się nie lepiej. Gdy wskutek krótkowzroczności las zostaje ogołocony z twardego drewna, szybko umiera. Według ocen Banku Światowego ponad 20 z 33 krajów eksportujących drewno tropikalne w ciągu 10 lat wyczerpie swe zasoby. W Tajlandii wycinanie drzew przybrało tak zatrważające rozmiary, że trzeba było go zakazać. Przypuszcza się, że w połowie lat dziewięćdziesiątych na Filipinach zupełnie zabraknie lasów.
Jak na ironię, badania wykazały, że nietknięty las tropikalny może przynosić większe dochody, gdy się zbiera jego płody, na przykład owoce i kauczuk, niż gdyby na tym samym obszarze uprawiać ziemię, hodować bydło lub ścinać drzewa. Mimo to lasy niszczy się dalej.
Nasza planeta nie będzie znosić bez końca takiego traktowania. W książce Saving the Tropical Forests (Ratowanie lasów tropikalnych) czytamy: „Jeżeli będziemy dalej tak niszczyli lasy przyrównikowe, to nie będzie zachodziło pytanie, czy one wyginą, lecz kiedy to nastąpi”. Ale gdyby do tego doszło, czy świat rzeczywiście by na tym ucierpiał?
[Ilustracja na stronie 7]
Przyczyny wylesiania
Zapory wywołujące powodzie
Karczowanie i wypalanie pod uprawę roli
Wycinka drzew
Hodowla bydła
-
-
Dlaczego trzeba ratować lasy tropikalne?Przebudźcie się! — 1990 | 8 września
-
-
Dlaczego trzeba ratować lasy tropikalne?
ROZENTUZJAZMOWANI kibice oglądają mecz piłki nożnej. Chcieliby, żeby nigdy się nie skończył. Tymczasem nieustannie strzelają do graczy. Zabitych po kolei wynosi się z boiska. Tłum ogarnia wściekłość, bo tempo gry słabnie.
Całkiem podobnie jest z deforestacją. Ludzie cieszą się lasami, są od nich wręcz zależni. Mimo to stale zabijają „graczy” — poszczególne gatunki roślin i zwierząt, które dzięki skomplikowanemu współdziałaniu utrzymują las przy życiu. Chodzi tu jednak o coś więcej niż mecz. Wycinanie lasów odbija się również na tobie. Nawet jeśli nigdy nie widziałeś wilgotnych lasów tropikalnych, wpływają one na jakość twego życia.
Zdaniem niektórych naukowców największym skarbem tych lasów jest ogromna różnorodność form życia. Na 50 hektarach malezyjskiego lasu przyrównikowego może rosnąć jakieś 835 gatunków drzew, to jest więcej niż w całych USA razem z Kanadą.
Niemniej ten niezwykle urozmaicony ekosystem jest dość kruchy. Pewien naukowiec przyrównał pojedyncze gatunki do nitów w samolocie. Im więcej nitów puści, tym trudniej pozostałym wytrzymać rosnące naprężenie. Jeśli to porównanie jest trafne, to nasza planeta przypomina taki zagrożony „samolot”. Według niektórych ocen wraz z kurczeniem się lasów tropikalnych co rok ginie 10 000 gatunków roślin i zwierząt. Wymierają obecnie 400 razy szybciej niż kiedykolwiek w dziejach naszej planety.
Uczeni ubolewają, że ten spadek różnorodności biologicznej powoduje niepowetowane straty dla nauki. Ich zdaniem przypomina to palenie biblioteki przed przeczytaniem książek. Ale są straty znacznie dotkliwsze. Na przykład 25 procent lekarstw przepisywanych w USA produkuje się z roślin lasów tropikalnych. Dzięki jednemu z tych leków współczynnik remisji u dzieci cierpiących na białaczkę wzrósł z 20 procent w latach sześćdziesiątych do 80 procent w roku 1985. Toteż według Światowego Funduszu Ochrony Przyrody lasy przyrównikowe „tworzą ogromną aptekę”. A całe mnóstwo roślin wciąż czeka na odkrycie, nie mówiąc już o zbadaniu ich właściwości leczniczych.
Ponadto mało z nas zdaje sobie sprawę, że sporo naszych roślin użytkowych pochodzi z wilgotnych lasów tropikalnych (zobacz ramkę na stronie 11). Do dziś naukowcy pobierają geny wytrzymalszych odmian leśnych i wszczepiają je ich delikatniejszym potomkom, roślinom uprawnym, w celu podniesienia odporności na choroby. Dzięki temu zmniejszono straty w zbiorach i zaoszczędzono setki milionów dolarów.
Nie wiemy też, jakie jeszcze przysmaki mogą zaofiarować światu lasy przyrównikowe. Większość mieszkańców Ameryki Północnej nie zdaje sobie sprawy, że zaledwie 100 lat temu ich dziadkowie uważali banany za dziwne, egzotyczne owoce, które pakowano pojedynczo i sprzedawano po dwa dolary za sztukę.
Sytuacja na całym świecie
Ostatnią ofiarą deforestacji staje się sam człowiek. Jej wpływ na środowisko jest odczuwalny na całej planecie. W jaki sposób? Spójrzmy na wilgotny las tropikalny z innej strony. Jak na to wskazuje już sama nazwa, wyróżnia go wysoka wilgotność. Dziennie może tam spaść ponad 20 centymetrów deszczu, a rocznie przeszło 9 metrów! Las przyrównikowy jest doskonale przystosowany do radzenia sobie z takimi nawalnymi ulewami.
Baldachim z koron drzew osłabia uderzenia kropli, toteż deszcz nie jest w stanie wymywać gleby. Wiele liści ma wydłużone, spiczaste końce, na których ciężkie krople ulegają rozbiciu. Dzięki temu gwałtowna ulewa zmienia się w drobny, miarowy deszcz, łagodniej spadający na ziemię. Ponadto takie koniuszki umożliwiają liściom szybkie pozbycie się nadmiaru wody i wznowienie transpiracji, czyli wydzielania pary wodnej, dzięki czemu wilgoć wraca do atmosfery. System korzeniowy wsysa 95 procent wody docierającej do podłoża. Krótko mówiąc, las wchłania wodę deszczową jak gigantyczna gąbka, a potem powoli ją oddaje.
Jednakże gdy zabraknie lasu, deszcz bije mocno w odsłoniętą ziemię i unosi ją całymi tonami. Na przykład na Wybrzeżu Kości Słoniowej (Afryka Zachodnia) z hektara lasu tropikalnego rosnącego na lekkiej pochyłości ubywa rocznie tylko jakieś 30 kilogramów gleby. Ogołocone z drzew pole uprawne o tej samej powierzchni traci co roku 90 ton gleby, a pusty ugór — 138 ton.
Wskutek erozji gleba nie nadaje się ani do uprawy ani do hodowli bydła. Ale nie dość na tym. Jak na ironię, deforestacja powoduje niszczenie zapór, które zresztą ogromnie się do niej przyczyniają. Olbrzymie ilości szlamu unoszonego z wylesionych terenów przez rzeki szybko zatykają zapory, które stają się bezużyteczne. Ponadto muł zanieczyszcza tarliska i wybrzeża.
Jeszcze bardziej katastrofalne skutki wywiera deforestacja na opady i klimat. Rzeki biorące początek w wilgotnych lasach tropikalnych zazwyczaj przez cały rok są pełne po brzegi. Jednakże gdy brakuje lasów regulujących dopływ wody, rzeki podczas obfitych opadów wylewają, a potem wysychają. W rezultacie następują na przemian powodzie i susze. Ponieważ aż połowa wilgotności atmosferycznej w sąsiedztwie lasów tropikalnych pochodzi z transpiracji, więc w promieniu tysięcy kilometrów mogą występować zakłócenia w opadach. A zatem całkiem możliwe, że wytrzebianie lasów przyczyniło się zarówno do licznych powodzi w Bangladeszu, jak i do susz w Etiopii, które w minionym dziesięcioleciu pociągnęły za sobą śmierć mnóstwa ludzi.
Wylesianie może jednak mieć wpływ na klimat całej planety. Wilgotne lasy tropikalne nazwano zielonymi płucami ziemi, ponieważ pobierają z powietrza dwutlenek węgla, wykorzystując węgiel na budulec w pniach, konarach i korze. Podczas wypalania lasów ten wszystek węgiel powraca do atmosfery. Problem polega na tym, że człowiek wprowadza do niej tyle dwutlenku węgla (zarówno wskutek spalania paliw kopalnych, jak i deforestacji), że być może uruchomił już mechanizm powodujący ocieplenie naszej planety. Chodzi o tak zwany efekt cieplarniany, który zagraża stopieniem się polarnych czap lodowych i podniesieniem poziomu mórz, a w konsekwencji zalaniem obszarów przybrzeżnych.a
Nic więc dziwnego, że na całym świecie wiele ludzi usiłuje zapobiec najgorszemu. Czy udało się im coś osiągnąć? Czy istnieje jakieś rozwiązanie? Jaką nadzieję można żywić w tej krytycznej sytuacji?
[Przypis]
a Zobacz serię artykułów na stronach 18 do 27.
[Ramka na stronie 11]
Dary lasów tropikalnych
Czy mieszkasz w pobliżu wilgotnego lasu tropikalnego? Oto niektóre produkty żywnościowe pochodzące z takich lasów rosnących w różnych częściach świata: ryż, kukurydza, bataty, maniok (kassawa lub tapioka), trzcina cukrowa, banany, pomarańcze, kawa, pomidory, czekolada, ananasy, awokado, wanilia, grejpfruty, rozmaite orzechy, przyprawy korzenne i herbata. Co najmniej połowa roślin jadalnych uprawianych na świecie wywodzi się z lasów przyrównikowych. Wyliczyliśmy tu zaledwie kilka.
Weźmy też pod uwagę lekarstwa: Alkaloidów z roślin pnących używa się do zwiotczenia mięśni pacjentów przed operacją; pewne składniki hydrokortyzonu zwalczającego stany zapalne, chinina przeciw malarii, digitalina do leczenia chorób serca, diosgenina w środkach antykoncepcyjnych oraz ipekakuana na wymioty — wszystkie te leki pochodzą z roślin lasów tropikalnych. Niektóre rośliny dają obiecujące wyniki w walce z AIDS i rakiem oraz w leczeniu biegunki, gorączki, ukąszeń węży, zapaleń spojówek i innych dolegliwości oczu. A nie wiadomo, jakie lekarstwa mogą zostać odkryte w przyszłości. Naukowcy zbadali niecały jeden procent gatunków roślin z lasów tropikalnych. Pewien botanik żalił się: „Niszczymy coś, o czym nawet nie wiemy, że istnieje”.
Jednakże ginące lasy dostarczają jeszcze więcej produktów, takich jak: lateks, żywica, wosk, kwasy, alkohole, przyprawy, środki słodzące, barwniki, włókna (używane na przykład w kamizelkach ratunkowych), guma do produkcji gumy do żucia, bambus i rotang, który sam w sobie stanowi surowiec dla ważnej gałęzi przemysłu.
[Ilustracja na stronie 9]
Rola lasów
Lasy zaopatrują atmosferę w wilgoć i tlen
Baldachim z koron drzew chroni glebę przed ulewnymi deszczami
Rośliny absorbują i magazynują węgiel
System korzeniowy reguluje dopływ wody do rzek
[Ilustracja na stronie 10]
Skutki wylesiania
Spadek wilgotności atmosfery prowadzi do występowania susz
Deszcz powoduje erozję odsłoniętej gleby. Częstsze powodzie
Wypalanie drzew uwalnia węgiel, co potęguje efekt cieplarniany
-
-
Czy lasy mają przyszłość?Przebudźcie się! — 1990 | 8 września
-
-
Czy lasy mają przyszłość?
NA POROŚNIĘTYCH trawą stokach Wyspy Wielkanocnej w południowym rejonie Oceanu Spokojnego wznoszą się ogromne kamienne posągi, które obojętnie spoglądają na morze. Lud, który je tu zbudował, wygasł przed wiekami. Ruiny starożytnych budowli na pustkowiach zachodniej części USA to jedyne pozostałości po innym narodzie, który wymarł na długo przed pojawieniem się tam białego człowieka. Pewne opisane w Biblii kraje kwitnących cywilizacji i ożywionego handlu są obecnie pustyniami smaganymi przez wiatr. Dlaczego?
We wszystkich trzech wypadkach jedną z przyczyn mogła być deforestacja. Zdaniem niektórych specjalistów ludzie musieli opuścić te tereny, ponieważ do cna zniszczyli lasy. Ziemia pozbawiona drzew jałowiała, a człowiek przenosił się gdzie indziej. Ale dziś jego działalność grozi wylesieniem całej planety. Czy tak się stanie? Czy nie da się powstrzymać tego procesu?
Wielu podejmuje takie próby. W Himalajach kobiety podobno obejmowały drzewa, rozpaczliwie usiłując uchronić je przed drwalami. W Malezji członkowie leśnych plemion ustawili się w łańcuch, by zablokować drogę drwalom i ich ciężkim maszynom.
W pierwszej kolejności deforestacja zagraża 200 000 000 ludzi żyjących z lasów tropikalnych. W miarę naporu cywilizacji tubylcze plemiona wycofują się coraz dalej w głąb lasów, niekiedy aż do spotkania się z osadnikami nadchodzącymi z drugiej strony. Wiele szczepów wymiera z powodu chorób przyniesionych przez obcych. Inne są zmuszone dostosować się do otoczenia i kończą w dzielnicach biedoty, gdzie czeka je wyobcowanie i upadek moralny. Ale świat zaczyna dostrzegać ich niedolę. Wszędzie mówi się coraz głośniej o ochronie środowiska.
Czy rzecznicy ochrony środowiska mogą coś zmienić?
„Dysponujemy zarówno wiedzą, jak i techniką potrzebną do uratowania lasów tropikalnych” — tak zaczyna się książka Saving the Tropical Forests. Dowodzi tego przykład rezerwatów przyrody w różnych częściach świata. W Parku Narodowym Guanacaste w Kostaryce mają być ponownie zalesione ogromne obszary. W krajach takich, jak Kenia, Indie, Haiti i Chiny sadzi się miliony drzew. Ale nie oznacza to jeszcze odtworzenia lasów.
Niekiedy „zalesianie” jest w gruncie rzeczy sadzeniem jednego gatunku drzew przeznaczonych do wyrębu. Taką monokulturę trudno porównać ze skomplikowanym ekosystemem, jakim jest wilgotny las tropikalny. Powiada się też, że nigdy już nie odrodzi się on w całej swej pierwotnej złożoności. Nic więc dziwnego, że wielu ekologów podkreśla, iż lepiej jest chronić lasy niż je odtwarzać.
Łatwiej to jednak powiedzieć niż zrobić. Gdy las jest zbyt mały, nie zdoła przetrwać. Pewni obrońcy środowiska naturalnego sugerują, że przynajmniej 10 do 20 procent lasów tropikalnych na świecie należy wydzielić i utworzyć z nich rezerwaty, jeśli mają zachować swoją bogatą różnorodność form życia. W tej chwili ochroną objęto jednak zaledwie 3 procent lasów przyrównikowych w Afryce, 2 procent w Azji Południowo-Wschodniej i 1 procent w Ameryce Południowej.
Co więcej, niektóre tereny są pod ochroną tylko na papierze. Parki i rezerwaty nie spełniają swego zadania, jeśli są źle zaprojektowane i zarządzane albo jeśli skorumpowani urzędnicy chowają do własnej kieszeni powierzone im fundusze. Zdarza się nawet, że zbijają pieniądze, wydając po kryjomu zezwolenia na wyrąb lasu. Brakuje też rąk do pracy. Na przykład w Amazonii jeden jedyny strażnik został wyznaczony do pilnowania lasu tropikalnego wielkości Francji.
Rzecznicy ochrony środowiska nalegają też, żeby rolników uczyć metod uprawy ziemi nie powodujących jałowienia gleby. Nie musieliby wtedy wciąż przenosić się z miejsca na miejsce i karczować coraz to nowych partii lasu. Poza tym próbuje się uprawiać na tym samym polu najróżniejsze rośliny, by zniechęcić szkodniki żerujące na jednym gatunku. Drzewa owocowe mogą osłaniać glebę przed tropikalnymi deszczami. Niektórzy powracają do pradawnej techniki uprawy roli: Kopią kanały wokół małych poletek, a wydobywanym mułem oraz glonami nawożą ziemię. W kanałach można hodować ryby jako dodatkowe źródło pożywienia. Doświadczenia wykazały, że metody te dają bardzo dobre wyniki.
Jednakże uczenie ludzi takich sposobów wymaga czasu, pieniędzy i umiejętności. Kraje tropikalne często mają zbyt wiele palących problemów ekonomicznych, by sobie pozwolić na tak długofalowe inwestycje. Zresztą nawet upowszechnienie fachowej wiedzy niczego by nie załatwiło. Jak napisał Michael H. Robinson w książce Saving the Tropical Forests: „Lasy przyrównikowe niszczy się nie z nieuctwa ani głupoty, lecz przede wszystkim z ubóstwa i chciwości”.
Korzenie sprawy
Ubóstwo i chciwość. Wydaje się, że korzenie całej sprawy tkwią głęboko w strukturze społecznej, znacznie głębiej niż korzenie drzew w cienkiej warstwie gleby lasu tropikalnego. Czy człowiek zdoła wykorzenić ten problem?
Podczas zeszłorocznego spotkania na szczycie przedstawicieli 24 państw w Hadze zaproponowano utworzenie przy Organizacji Narodów Zjednoczonych nowej instytucji pod nazwą Glob. Według londyńskiego dziennika Financial Times dysponowałaby ona „bezprecedensowymi uprawnieniami do wydawania i egzekwowania przepisów w zakresie ochrony środowiska”. Żeby Glob mógł sprawować rzeczywistą władzę, poszczególne państwa musiałyby częściowo zrezygnować ze swej suwerenności, do której są tak przywiązane. Niemniej wielu utrzymuje, iż taka organizacja pewnego dnia niechybnie powstanie. Tylko jednolita, ponadnarodowa instytucja mogłaby się zająć problemami dotyczącymi całego świata.
Brzmi to rozsądnie. Ale jaki rząd albo jaka instytucja utworzona przez człowieka zdoła wykorzenić chciwość i ubóstwo? Czy którymkolwiek rządom to się udało? Aż nazbyt często opierają się one na chciwości i dlatego nie potrafią pokonać ubóstwa. Gdyby więc przyszło nam czekać, aż jakaś instytucja ludzka zapobiegnie całkowitej deforestacji, to lasy nie miałyby żadnej przyszłości. Ludzie zresztą też nie.
Zastanów się jednak: Czy same lasy nie świadczą o tym, że musiała je zaprojektować jakaś niezrównanie inteligentna istota? Na pewno. Od korzeni po liście lasy tropikalne oznajmiają, że są dziełem mistrzowskiego Architekta.
Czy więc ten Wielki Architekt pozwoli, by ludzie całkowicie wytrzebili lasy tropikalne i spustoszyli ziemię? Bezpośredniej odpowiedzi na to pytanie dostarcza pewne znamienne proroctwo biblijne: „Narody wpadły w srogi gniew, nadszedł też Twój [Boży] srogi gniew i czas wyznaczony (...) na zniszczenie tych, którzy niszczą ziemię” (Objawienie 11:18).
W proroctwie tym dwie sprawy zasługują na uwagę. Po pierwsze, wskazuje ono na czas, gdy człowiek rzeczywiście będzie w stanie zniszczyć całą ziemię. Kiedy blisko dwa tysiące lat temu pisano te słowa, nie mógł on jej zniszczyć, tak jak nie potrafił polecieć na Księżyc. Ale dziś robi to i to. Po drugie, proroctwo wyraźnie mówi, że ludziom w żadnym wypadku nie uda się doszczętnie zniszczyć naszej planety.
Bóg stworzył człowieka, by się opiekował ziemią i uprawiał ją, a nie pustoszył. W starożytności nałożył na Izraelitów pewne ograniczenia, jeśli chodzi o wycinanie drzew podczas podboju Ziemi Obiecanej (Powtórzonego Prawa 20:19, 20). Zapowiada, że już w niedalekiej przyszłości cała ludzkość będzie żyć w harmonii ze swym naturalnym środowiskiem (1 Jana 2:17; Jeremiasza 10:10-12).
Biblia pozwala żywić nadzieję, że nadejdą czasy, kiedy człowiek przestanie za pomocą buldożerów zamieniać ziemię w jałowe pustkowie, lecz będzie ją uprawiać i przekształcać w raj; będzie ją porządkować, a nie dewastować, będzie się nią opiekować, myśląc dalekowzrocznie, a nie chciwie eksploatować dla chwilowego zysku. A zatem lasy mają przyszłość — w przeciwieństwie do zdeprawowanego systemu rzeczy, który niszczy je wraz z całą ziemią.
[Ilustracja na stronie 13]
Wylesienie mogło się przyczynić do wygaśnięcia cywilizacji na Wyspie Wielkanocnej
[Prawa własności]
H. Armstrong Roberts
-