Inne możliwości zamiast transfuzji krwi
CZY można przetoczyć krew dziecku mimo sprzeciwu rodziców, gdy lekarz uzna to za konieczne? Sędziowie amerykańscy często stają w obliczu takiej trudnej decyzji. Dlatego na zwołanym w tej sprawie posiedzeniu amerykańskiego „Kolegium Sędziów” opracowano „Wytyczne dla sędziego przy orzekaniu w sprawach zaleceń lekarskich dotyczących dzieci”. „Wytyczne” te opublikowano w czasopiśmie fachowym Crime and Delinquency z kwietnia 1968.
Owo Kolegium składa się z około 50 sędziów amerykańskich, współpracujących z „Krajową Komisją do Spraw Zbrodni i Przestępczości”. Wydaje ono sędziom amerykańskim zalecenia w formie „wytycznych”. Niektórzy członkowie Kolegium są zaliczani do najwybitniejszych sędziów amerykańskich. Wspomniane „wytyczne” były jak dotąd wielką pomocą w rozstrzyganiu tych trudnych i kontrowersyjnych spraw.
Na przykład Kolegium przestrzegło przed zbytnim pośpiechem, z jakim niektórzy sędziowie pod wpływem nalegań lekarzy wydają orzeczenia zezwalające na przetoczenie krwi. W jednym wypadku orzeczono, że stan pacjenta jest ciężki, i zlecono transfuzję krwi bez uprzedniego postępowania sądowego. Lekarz oświadczył, że gdyby miał czekać z przetoczeniem krwi do rozprawy, „dziecko mogłoby już nie żyć”. Upłynął jednak cały tydzień, zanim temu dziecku przetoczono krew. Kolegium słusznie stwierdziło:
„Gdy ustawa jest tak interpretowana, jak to miało miejsce w stanie Ohio, gdzie się wydaje postanowienia na podstawie samego orzeczenia lekarskiego bez uprzedniej rozprawy sądowej, wtedy pozbawia się rodziców prawa do sprzeciwienia się metodzie leczenia z przyczyn religijnych lub medycznych i w ten sposób popiera się samowolę lekarzy. W omówionym wypadku można było przeprowadzić pełne postępowanie sądowe bez narażenia dziecka; dlatego należało przeprowadzić rozprawę”.
Formułując podstawową zasadę obowiązującą w tej sprawie, Kolegium orzekło następnie: „Jest rzeczą zupełnie oczywistą, że ‚niemowlęta z sinicą’ i ofiary wypadków mogą powrócić do zdrowia bez transfuzji krwi, w której wyniku wiele osób umiera albo zostaje zarażonych wszczepiennym zapaleniem wątroby. Każda decyzja lekarska o konieczności określonego postępowania (...) musi być uzasadniona przed sądem jako jedyna możliwa do zastosowania metoda w danym wypadku. Jeżeli istnieje możliwość wyboru metody leczenia — gdy na przykład lekarz zaleca metodę mającą szansę powodzenia w 80 procentach, ale nie zgadzają się na nią rodzice, którzy nie mają zastrzeżeń do metody dającej tylko 40 procent szans powodzenia — wtedy lekarz musi zastosować tę metodę, wobec której rodzice nie zgłaszają sprzeciwu, choćby z lekarskiego punktu widzenia była bardziej ryzykowna”.
Ten punkt widzenia podzielają zwłaszcza ci, którzy są przeciwni przetaczaniu krwi z uwagi na związane z nią niebezpieczeństwa. Bez wątpienia w wielu wypadkach środki zwiększające objętość osocza są zupełnie wystarczające, a unika się przy tym ryzyka towarzyszącego transfuzjom. Według wytycznych wspomnianego Kolegium Sędziów, takie „środki zastępcze”, o ile dają jakieś szanse powodzenia, powinno się stosować, jeżeli rodzice nie zgadzają się na transfuzję krwi.
Ponadto Kolegium dało następujące zalecenie: „Sąd powinien zasięgać rady członków miejscowych sekt religijnych, które mogą być zaangażowane w spór prawny dotyczący metod leczenia, gdyż takie sekty często znają lekarzy lub homeopatów, gotowych podjąć się leczenia dzieci w stanie zagrażającym życiu bez ranienia przekonań religijnych rodziców”. Jakież to rozsądne! Jakże sprawiedliwe! Dopuszcza możliwość różnicy poglądów i wyboru metody leczenia a nawet stosowania metod homeopatycznych.
INNE MOŻLIWOŚCI ZAMIAST TRANSFUZJI KRWI
Kto śledzi rozwój współczesnej medycyny, ten musi zauważyć wyraźną tendencję do stosowania w miejsce transfuzji krwi innych metod leczenia. Dlatego profesor chirurgii, dr B. F. Rush, jr, napisał: „Podczas gdy niektóre instytuty i zrzeszenia zachwalają fizjologiczne roztwory soli, większość w dalszym ciągu stosuje prawie wyłącznie transfuzje krwi”. — Medical Science z maja 1967, s. 62.
O zacofaniu tej „większości” świadczy cytat z 1969 World Book of Science Service opatrzony nagłówkiem: „Potrzeba krwi”, zamieszczony w wydawanej w Los Angeles gazecie Herald-Examiner z 16 lutego 1969:
„Pewna liczba zgonów nastąpiła z powodu zastosowania krwi niezgodnej grupowo. Ale dlaczego zaraz wpadać w panikę? (...) Są przecież inne możliwości leczenia (...) możliwości leczenia, które mogą okazać się lepsze, niż przetaczanie krwi. Wyjąwszy nadzwyczajne okoliczności (...) organizm większości ludzi jest w stanie uzupełnić ubytek czerwonych ciałek krwi w ciągu kilku dni. (...)
„Najczęściej stosuje się roztwór glukozy. Chirurdzy prowadzący prace badawcze dla armii USA stosowali z powodzeniem fizjologiczny roztwór soli przy setkach zabiegów chirurgicznych, w tym także przy operacjach na otwartym sercu. Stwierdzili oni, że stosowanie takiego sterylnego roztworu pozwala uniknąć wszystkich niebezpieczeństw związanych z przetaczaniem krwi, takich jak krew zakażona, reakcje uczuleniowe oraz wszczepienne albo wirusowe zapalenie wątroby.
„W celu przyspieszenia w organizmie procesów regeneracji dr Stanley Dudrick z Uniwersytetu Stanu Pensylwania wzbogaca zwykły roztwór glukozy wieloma składnikami odżywczymi i podaje go przez cewnik do żyły szyjnej. Na drodze do najlepszego rozwiązania jest prawdopodobnie Robert Geyer z Uniwersytetu Harwardzkiego. W wyniku emulgowania pewnych fluorków węgla, z których produkuje się teflon, uzyskał on najbardziej zbliżony do krwi środek zastępczy”.
Podobnego zdania jest dr Rush jr, autor artykułu: „Czy należy stosować buforowe roztwory soli przy krwotokach i zapaści pokrwotocznej?” Stwierdza on, iż niektórzy lekarze są tak entuzjastycznymi zwolennikami tych roztworów, że nazywają je „białą krwią”, po czym dodaje, że niektóre zespoły lekarskie w Wietnamie stosują prawie wyłącznie roztwór soli fizjologicznej. Ponadto oznajmił, że na sto operacji całkowitej lub częściowej resekcji żołądka krew przetoczono w czasie zabiegu tylko w dwóch wypadkach, a u 34 pacjentów, u których nastąpił duży upływ krwi, zastosowano jedynie fizjologiczny roztwór soli.
Według opinii dra Rusha doniosłe znaczenie ma odkrycie, że utracona krew musi być zastąpiona trzy do czterokrotnie większą ilością roztworu soli. Jest tak prawdopodobnie dlatego, że stan „wstrząsu” wymaga uzupełnienia objętości płynu nie tylko wewnątrz naczyń krwionośnych, lecz również w „przestrzeni pozanaczyniowej”, a dla tego celu fizjologiczny roztwór soli jest szczególnie przydatny.
Inny autor wskazuje, że przy „wstrząsie” spowodowanym oparzeniami podanie płynów krwiozastępczych jest znacznie skuteczniejsze od przetoczenia krwi. „Płyn Ringera jest prawdopodobnie najskuteczniejszym z dostępnych środków likwidujących wstrząs towarzyszący oparzeniu bez względu na wiek pacjenta lub rozległość obrażeń”. Najwidoczniej ta metoda leczenia jest skuteczniejsza od innych dlatego, że krew rozcieńczona takimi płynami może łatwiej dotrzeć do naczyń włoskowatych. — Annals of Surgery, październik 1966.
Z powodu niebezpieczeństw związanych z transfuzją krwi specjaliści nawołują do przeprowadzania kontroli w celu ustalenia, jak często w szpitalach podaje się jedną butelkę krwi; przetoczenie takiej ilości krwi niewiele pomaga, może zaś bardzo zaszkodzić, a nawet spowodować zgon. Jeden z lekarzy podniósł kwestię, czy nie należałoby tego rozciągnąć nawet na przypadki, w których się przetacza większe ilości krwi, z uwagi na związane z tym znacznie większe ryzyko. Po opisaniu tych niebezpieczeństw oświadczył on: „Nigdy nie powinno się uciekać do transfuzji krwi, gdy można zastosować inną metodę leczenia”. — New York State Journal of Medicine z 15 stycznia 1965.
Następujące przypadki, w których zamiast transfuzji krwi zastosowano inne środki, świadczą o skuteczności tych metod.
PRZY ANEMII
Niektórzy lekarze przy anemii z reguły zalecają transfuzję krwi. Profesor medycyny, kierownik Katedry Hematologii przy Uniwersytecie Stanu Wirginia, dr B. S. Leavell, twierdzi że takie postępowanie może być nierozsądne. „Jeśli chodzi o anemię spowodowaną wadliwą odnową krwi (...) pewna liczba pacjentów z powodzeniem wykonywała lekkie prace domowe, dopóki poziom hemoglobiny nie obniżył się do 2,5 grama [15,5%] (...) Różni ludzie różnie to znoszą. (...) To dowodzi, że podanie transfuzji pacjentom z zaburzeniami procesu odnowy krwi nie na wiele się przydaje, jeśli organizm jakoś sobie radzi (...) oni osiągnęli stan pewnej równowagi, a u pacjentów cierpiących na anemię z obecnością we krwi komórek sierpowatych (...), którym przetaczano krew aż do uzyskania normalnego poziomu hemoglobiny, po kilku miesiącach poziom ten opadł z powrotem do poprzedniego stanu”.
Opisał on także przypadek młodego, energicznego przemysłowca, przyjętego do szpitala z powodu grypy. „Miał lekką anemię nie wyjaśnionego pochodzenia, ale ponieważ chciał jak najszybciej opuścić szpital, lekarz przetoczył mu krew, żeby przyspieszyć jego powrót do zdrowia. Otrzymał całych 568 ml pomimo wystąpienia w czasie transfuzji dreszczy i bólów w krzyżu. (...) Ostatecznie pacjent zmarł”. — Uses and Misuse of Blood Transfusions (Stosowanie i nadużywanie transfuzji krwi).
Z tym doniesieniem pokrywa się następujące zdarzenie: „W 1964 roku zapadłem na ciężką anemię i przewieziono mnie do szpitala. Lekarz orzekł, że uratować mnie może tylko transfuzja krwi. (...) Gdy nie zgodziłem się na nią (...), przepisał inne leczenie, a na karcie choroby zaznaczył: ‚Pacjent odmawia przyjęcia transfuzji krwi’. Tego samego dnia, w którym zostałem przyjęty do szpitala, na mojej sali zmarł pewien mężczyzna. Przed miesiącem przetoczono mu krew. Tydzień później inny mężczyzna na mojej sali otrzymał transfuzję z powodu tej samej choroby, na którą ja cierpiałem. (...) Jednak wkrótce potem ten mężczyzna (...) nagle zmarł, podczas gdy ja wyzdrowiałem”. — 1969 Yearbook of Jehovah’s Witnesses.
OPERACJE MÓZGU BEZ PRZETACZANIA KRWI
Operacje mózgu zalicza się do najpoważniejszych zabiegów chirurgicznych. A mimo to niektórzy neurochirurdzy są gotowi uwzględnić zastrzeżenia religijne swoich pacjentów i operować ich bez transfuzji krwi. Należy do nich dr J. Posnikoff. Zamieścił on w California Medicine z lutego 1967 artykuł zatytułowany „Leczenie tętniaków wewnątrzczaszkowych bez transfuzji krwi”. Po dokładnym opisaniu rodzaju leczonego tętniaka (poszerzenie tętnicy) — a był on bardzo duży — i szczegółowym przedstawieniu swojej dwuetapowej metody leczenia pisze on:
„Większość neurochirurgów podziela pogląd, że przy operacjach tętniaków wewnątrzczaszkowych transfuzja krwi jest bezwzględnie konieczna. Opisany wypadek dowodzi jednak, że każdy przypadek tętniaka należy traktować indywidualnie. Nie powinniśmy zatem po prostu odmawiać dokonania operacji pacjentom, u których konieczna jest natychmiastowa operacja, a którym sumienie nie pozwala na przyjęcie transfuzji krwi”. (Podkreślenie nasze).
Inny neurochirurg kalifornijski opisał zabieg otwarcia czaszki u 9-letniego dziecka bez przetaczania krwi. W Filadelfii pewien neurochirurg podjął się usunięcia bez transfuzji guza mózgu, mimo że poprzednio nigdy nie przeprowadzał takiego zabiegu bez podania 2,5-3 litrów krwi. Nie tylko operacja świetnie się udała, ale powrót do zdrowia następował tak szybko, że wprawił w zdumienie cały personel szpitala. Zapytany, czy gotów byłby przeprowadzić taką operację jeszcze raz, neurochirurg odpowiedział: „Owszem, chętnie bym się tego podjął” i od tej pory dokonuje takich zabiegów.
W lutym ubiegłego roku w Brooklynie (Nowy Jork) część metalowej zabawki utkwiła w głowie pewnego dwuletniego chłopczyka na głębokości 25 mm, i rodzice nie potrafili jej wyciągnąć. Przewieźli dziecko do szpitala, nie mogli jednak znaleźć lekarza, który by się zgodził dokonać operacji bez transfuzji krwi. Po bezskutecznych poszukiwaniach w wielu szpitalach udali się w końcu do czołowego neurochirurga nowojorskiego, dra Matthewsa. Ten podjął się leczenia. Po kilku minutach usunął metalowy odłamek bez uciekania się do operacji.
CHIRURGIA SERCA
Do największych osiągnięć współczesnej chirurgii należą operacje przeprowadzane na otwartym sercu. Wśród chirurgów dokonujących tych operacji jest kilku, którzy operują bez transfuzji krwi, podczas gdy inni twierdzą, że tego rodzaju operacje nie mogą się obyć bez krwi. Na przykład dr A. Denton Cooley oświadczył, że w jego szpitalu od roku 1962 aparat płuco-serce wypełnia się wyłącznie 5% roztworem glukozy. Tymczasem jeszcze w roku 1967 w Atlancie, w stanie Georgia, odmówiono przeprowadzenia operacji na otwartym sercu pacjentowi, który odmówił zgody na transfuzję krwi. Z tego powodu musiał on lecieć do Houston w stanie Texas, gdzie operację tę przeprowadzono bez przetaczania krwi.
Inny wypadek miał miejsce na wyspach Bahama. U pewnego chłopca imieniem Gino lekarz stwierdził szmery serca i orzekł, że konieczna jest operacja. Chirurg domagał się zgody na przetoczenie krwi w razie nagłej potrzeby, twierdząc, że „dziecko może każdej chwili umrzeć”. Jednakże matka nie zmieniła stanowiska i operacja odbyła się bez krwi. Matka pisze: „Z trzech operacji serca przeprowadzonych tego dnia operacja Gina była najpoważniejsza, a jednak on pierwszy zaczął chodzić. Niekiedy przychodziło do niego po siedmiu lekarzy na raz; nie mogli się nadziwić, widząc jak szybko wracał do zdrowia”.
Mieszkający w stanie Washington trzyletni Greg cierpiał na poważną wadę serca. Ponieważ rodzice nie zgodzili się na transfuzję krwi, zespół lekarzy podjął się operować dziecko bez krwi, dając przedtem rodzicom poważne ostrzeżenie, że jest to związane z wielkim ryzykiem. Choć podczas zabiegu okazało się, że wada jest cięższa, niż przypuszczano, operacja się udała.
W Gibraltarze u kobiety, która studiowała Biblię ze świadkami Jehowy, stwierdzono potrzebę operacji serca z powodu uszkodzenia zastawki. Gdy owa kobieta oświadczyła chirurgowi, że nie może przyjąć krwi, ten wpadł w złość, i odesłał ją do domu. Następnego dnia szpital wizytował specjalista chorób serca z Londynu. Gdy się dowiedział o tym wypadku, kazał ją przyjąć z powrotem. Po zbadaniu pacjentki wyraził gotowość dokonania operacji bez transfuzji krwi, wprawiając w nieprzyjemne zakłopotanie miejscowego chirurga, który poprzednio odmówił wykonania zabiegu. Operacja udała się pod każdym względem.
W WYPADKACH
Ciężkie wypadki stawiają chirurgom szczególne wymagania, ponieważ często pociągają za sobą duży upływ krwi i zagrażają życiu. Ale nawet w takich wypadkach transfuzje krwi okazały się nieraz mniej skuteczne niż inne metody leczenia. W Kaliforni pewien ojciec rodziny spadł podczas pracy przez otwór w dachu na cementową podłogę z wysokości 6 metrów. Natychmiast przewieziono go do szpitala, gdzie stwierdzono złamanie żeber, lewego ramienia i nadgarstka oraz złamanie miednicy, a ponadto wstrząs mózgu. Tracąc przytomność, powtarzał półgłosem po hiszpańsku: „Dajcie mi glukozę. Dajcie mi glukozę”. Po pięciu dniach odzyskał przytomność; wtedy lekarze chcieli usunąć mu śledzionę, obawiano się bowiem, że może pęknąć na skutek długotrwałego krwawienia. Nie chcieli jednak operować bez transfuzji krwi, na którą ani pacjent, ani jego żona nie wyrazili zgody.
O późniejszym przebiegu wydarzeń opowiada żona: „Powiedziałam lekarzom, że jeżeli odmówią zrobienia wszystkiego, co tylko leży w ich mocy, aby go uratować bez transfuzji, będą jego mordercami. Odpowiedzieli, że to ja będę winna. I zapytali, co mogą zrobić, jeżeli nie mogą przetoczyć krwi. Odpowiedziałam szybko: ‚Dlaczego nie dacie mu witaminy B-complex, żelaza i wyciągu wątroby w zastrzykach? Dajcie mu też witaminę K, aby zwiększyć krzepliwość krwi. Jak organizm ma odtwarzać utraconą krew tak szybko, jak ją traci, lub jeszcze szybciej, gdy nie ma odpowiedniego odżywienia?’ Lekarz odpowiedział, że mąż nie ma skazy krwotocznej i podanie witaminy K może być niebezpieczne. Odpowiedziałam, że wiem o tym, ale najwidoczniej jego organizm nie jest teraz w stanie zatrzymać krwawienia i nawet mała dawka tych witamin może być korzystna. Lekarz był ciekawy, skąd ja to wszystko wiem, na co odpowiedziałam, że to właśnie zastosowano u mnie, kiedy kilka lat temu znalazłam się w szpitalu z silnym krwotokiem”. Mimo że tydzień później ten pacjent przeszedł jeszcze jeden kryzys, przezwyciężył go i wrócił do zdrowia bez przetaczania krwi.
W innym wypadku w stanie Nowy Jork samochód przejechał 6-letniego chłopczyka jadącego na rowerze. Dziecko doznało pęknięcia czaszki, złamania lewej ręki i nogi oraz poważnych obrażeń wewnętrznych, w tym pęknięcia jelita i śledziony. Mimo to chirurdzy dokonali udanej operacji, rezygnując z przetaczania krwi. Kiedy jednak nazajutrz nastąpiły komplikacje i tętno dziecka wzrosło do 216 na minutę, lekarze koniecznie chcieli podać krew, grożąc oddaniem sprawy do sądu. Na usilne prośby rodziców zastosowali jednak dekstran. Po dwóch godzinach tętno zaczęło powoli zwalniać, a po pięciu dniach wróciło do normy. Stan zdrowia dziecka szybko się poprawiał i wkrótce wróciło do szkoły, nie odczuwając żadnych dolegliwości.
Z końcem roku 1968 młoda kobieta uległa tak poważnemu wypadkowi, że lekarze nie rokowali jej przeżycia. Wyzdrowiała jednak zupełnie bez stosowania krwi. Kiedy już wracała do zdrowia, pielęgniarka powiedziała jej, że kiedyś sama padła ofiarą podobnego wypadku i wtedy przetoczono jej krew, ale już do tej pory odczuwa ujemne skutki transfuzji!
PRZY PORODACH
Również przy porodach nieraz już okazało się, że transfuzje krwi nie są tak skuteczne, jak inne metody leczenia. Jeden z takich przypadków opisał w Tulsie (stan Oklahoma) dziennik Daily World z 6 sierpnia 1967 pod nagłówkiem „Mieszkanka Tulsy żywym zaprzeczeniem potrzeby stosowania transfuzji”. Chodziło o matkę, która miała już za sobą siedem stosunkowo lekkich porodów. Przy porodzie ósmego dziecka — córki ważącej nieco więcej niż 2 kg — nastąpił silny krwotok. Lekarze i pielęgniarki na próżno usiłowali go zatrzymać. W sprawozdaniu czytamy:
„Lekarze orzekli: Jedynie operacja może powstrzymać krwotok, lecz pacjentka straciła już tyle krwi, że bez transfuzji operacja jest niemożliwa. Pacjentka była jednak świadkiem Jehowy i ze względów religijnych sprzeciwiła się proponowanemu leczeniu”. Gdy stanowczo odmawiała transfuzji krwi, lekarz powiedział do niej: „Jestem całkowicie przekonany, że nie ma już najmniejszej nadziei; nie wyobrażam sobie, jak pani przeżyje tę noc”. Mimo to zarówno żona, jak i mąż pozostali nieugięci. „W nocy krwotok ustał. Lekarz zapobiegł zapaści przetoczeniem glukozy i innych środków zwiększających objętość osocza”.
Pacjentka „przeżyła tę noc, lecz poziom hemoglobiny (...) obniżył się do 2,4 grama w 100 mililitrach krwi, podczas gdy norma wynosi 16. Hematokryt zaś [względny stosunek plazmy i ciałek czerwonych] opadł do 7, a powinien wynosić 40. Lekarze dziwili się wprawdzie, że przeżyła tę noc, nalegali jednak nadal, aby się zgodziła na transfuzję ze względu na duży upływ krwi. Pacjentka nadal obstawała przy swoim. Minął dzień (...). Począwszy od trzeciego dnia poziom hemoglobiny zaczął powoli wzrastać. Dokładnie w cztery tygodnie od chwili przyjęcia została wypisana ze szpitala z poziomem hemoglobiny 10,2 grama, przy czym poziom ten w dalszym ciągu wzrastał”. Po dwóch tygodniach „podjęła normalne zajęcia domowe”.
Podobne zdarzenie, z tą różnicą, że przy pierwszym porodzie, przeżyła pewna kobieta z Kentucky. Oto co pisze: „W kwietniu 1968 udałam się do szpitala, aby odbyć pierwszy poród. W ciągu ośmiu dni po porodzie miałam trzy duże krwotoki spowodowane infekcją. Zaszła konieczność usunięcia macicy. Operacja odbyła się przy poziomie hemoglobiny wynoszącym 3 gramy. Następnego dnia rano, gdy się obudziłam, lekarz, którego dotąd nie znałam, powiedział mi, że poziom hemoglobiny obniżył się do 2,3 grama i że jeśli się nie zgodzę na transfuzję krwi, to umrę. Opiekujący się mną do tej pory lekarze zrobili jednak wszystko, żeby mnie uratować, i po siedmiu dniach hemoglobina wzrosła do 7 gramów. W tydzień później poziom jej podniósł się do 9,8 i wtedy wypisano mnie do domu. Pięć tygodni po operacji zawartość hemoglobiny wynosiła 11 gramów, i odtąd utrzymuje się na poziomie 11,5 grama. Tyle hemoglobiny nie miałam już od lat”.
INNE MOŻLIWOŚCI LECZENIA ZAMIAST WYMIENNEJ TRANSFUZJI KRWI
Wielu lekarzy uważa za rzecz oczywistą, że u noworodków z żółtaczką (hemolityczną) należy dokonać wymiennej transfuzji krwi, lecz i w takich wypadkach, a przynajmniej w wielu z nich, niektórzy lekarze wskazują na inne możliwości. I tak dr P. M. Dunn w czasopiśmie The Journal of Pediatrics omawia temat: „Zbyteczne wymienne transfuzje krwi”. Jego zdaniem „przynajmniej połowa” dzieci z dodatnim czynnikiem Rh, objętych specjalnymi badaniami, wcale nie potrzebowała wymiennej transfuzji krwi. Ponadto oświadcza on, że ryzyko związane z tymi transfuzjami jest o wiele większe, niż się na ogół przypuszcza.
Czasopismo fachowe Medical World News z 17 lutego 1967 donosi, że „Codzienne podawanie węgla drzewnego zapobiega wystąpieniu żółtaczki”. Pewien pediatra z New Jersey „stosuje węgiel (...) przeciw żółtaczce, eliminując potrzebę stosowania wymiennej transfuzji krwi”. Dzięki tej metodzie wyzdrowiało bez przetaczania krwi ponad 90 procent noworodków. Pediatra ten mówi: „Węgiel drzewny w żadnym wypadku nie wywołał zatrucia ani innych niepożądanych następstw”. W wielu szpitalach po transfuzji wymiennej umiera 5 procent dzieci. W tym szpitalu tylko 1 procent.
Szesnaście lat temu w Reading w stanie Pennsylwania w jednym i tym samym tygodniu urodziło się troje dzieci z dodatnim czynnikiem Rh: dwóch chłopców i jedna dziewczynka. Chłopcom przetoczono krew i obaj zmarli w ciągu kilku dni. Dziewczynka nie otrzymała transfuzji krwi, ponieważ sprzeciwili się temu jej rodzice. Lekarz ostrzegał, że dziecko albo umrze, albo będzie niedorozwinięte umysłowo. Za wybitne postępy w nauce dziewczynka ta znalazła się w ubiegłym roku na liście „National Junior Honor Society” (Narodowe Stowarzyszenie Wyróżniającej się Młodzieży). Niewątpliwie lekarz pomylił się tu pod niejednym względem.
Można by przytoczyć więcej przykładów świadczących o tym, że w pewnych wypadkach transfuzja krwi nie jest jedyną możliwą do zastosowania metodą i że te inne metody zasługują na uwagę sędziów prowadzących takie sprawy. Następujące zdarzenie dowodzi, jak rozsądna jest rada wspomnianego na wstępie Kolegium Sędziów:
W styczniu 1968 u trzyletniej dziewczynki wystąpiła nagle wysoka temperatura i drgawki. Natychmiast przewieziono dziecko do szpitala, gdzie chirurg orzekł, że przyczyną tego stanu może być guz złośliwy i że przy operacyjnym usuwaniu guza może zajść konieczność przetoczenia krwi; zwrócił się do sądu o podjęcie decyzji. Gdy sędziemu powiedziano, że prawdopodobnie znajdzie się chirurg, który przeprowadzi operację bez transfuzji, wyznaczył czas potrzebny na zbadanie tej możliwości. Znaleziono takiego chirurga, ale ze względu na sprzeciw anestezjologa dziecko trzeba było przewieźć do trzeciego szpitala. Naczelny chirurg tego szpitala powiedział: „Tak, dokonam tej operacji bez transfuzji krwi”. Zabieg trwał dwie godziny i udał się pod każdym względem bez podawania krwi; utrata krwi nie przekraczała kilku kropli.
Do sędziego, który postąpił w myśl rady Kolegium Sędziów w sprawie stosowania środków zastępczych zamiast krwi można odnieść następujące słowa starożytnego mędrca: „Kto słucha rady, mądrym jest”. — Prz. 12:15.