Zapraszamy ponownie
ŚWIADKOWIE Jehowy i ludzie z nimi sympatyzujący co roku spotykają się w zborach na całej ziemi, by w dniu 14 Nisana, według starożytnego kalendarza żydowskiego, obchodzić „Wieczerzę Pańską”. W roku bieżącym ta pamiątkowa wieczerza przypadała na wieczór, dnia 12 kwietnia. Zapewne byłeś, czytelniku, na niej obecny.
Rokrocznie przybywają na Pamiątkę szerokie rzesze czytelników Strażnicy. W ubiegłym roku z okazji tej uroczystości zebrało się na całym świecie 2 195 612 osób. Sprawozdanie z roku bieżącego nie jest jeszcze kompletne, mamy jednak wszelkie podstawy do przekonania, że frekwencja znowu była wysoka. Interesuje nas jednak pewna sprawa: W ubiegłym roku dało się zaobserwować, że około miliona osób obecnych na Pamiątce nie przyszło już więcej na żadne z pozostałych zebrań zborowych. A przecież te pozostałe zebrania zborowe są tak samo ważne w życiu chrześcijanina. Biblia tak samo gorąco zachęca nas do uczestniczenia w tych zebraniach, jak nas poucza o tym, że należy obchodzić Wieczerzę Pańską. (Hebr. 10:23-25) Dlaczego więc tyle osób przychodzi tylko na jedno zebranie, a inne opuszcza?
Zaskakująco duża liczba ludzi widocznie jest zdania, że jednorazowa obecność — to już wszystko, co jest wymagane od chrześcijanina, oraz że tyle zupełnie wystarczy do uzyskania zbawienia. W takim razie jednak ludzie ci przeoczają jedną z kluczowych spraw uwypuklonych podczas Wieczerzy Pańskiej, mianowicie potrzebę regularnego zgromadzenia się chrześcijan.
Na potrzebę tę dobitnie wskazały wydarzenia, jakie miały miejsce bezpośrednio po pierwszej Wieczerzy Pańskiej w roku 33 naszej ery. Pomyślmy, co utraciliby apostołowie, gdyby owego wieczora opuścili tę salę na piętrze w Jeruzalem z zamiarem spotkania się dopiero po upływie roku? Przeoczyliby zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, nie spotkaliby się z nim w Galilei, nie oglądaliby jego wniebowstąpienia, nie doznaliby na sobie wylania ducha świętego w dniu Pięćdziesiątnicy ani cudownego daru języków. Tymczasem jednak ci, którzy zgromadzali się regularnie celem wspólnego wielbienia Boga, nie przespali tych okazji.
Po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa uczniowie jego w obawie przed Żydami zbierali się przy drzwiach zamkniętych. Spotykali się pomimo zagrażającego im niebezpieczeństwa, ponieważ doceniali istotną potrzebę i znaczenie wspólnych zgromadzeń. Podczas jednego z takich zebrań zmartwychwstały Jezus złożył im niespodziewaną wizytę, dając tym samym poznać, iż uznaje ich postępowanie za słuszne. Wszedł do sali mimo zamkniętych drzwi, oczywiście ku wielkiemu zdziwieniu uczniów. Apostoła Tomasza nie było na tym zebraniu. Dlatego też bracia zaczęli mu opowiadać, co przez swą nieobecność utracił, mianowicie: „Widzieliśmy Pana.” Tomasz odparł z niedowierzaniem! „Jeśli nie ujrzę na rękach jego znaku gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej w bok jego, nie uwierzę.” Widać z tego jasno, że Tomasz miał słabą wiarę.
Po upływie ośmiu dni uczniowie Jezusa znów się spotkali na zebraniu. Tym razem obecny był także Tomasz. Sprawozdanie biblijne podaje: „Przyszedł Jezus, gdy drzwi były zamknięte, i stanął pośród nich, i rzekł: Pokój wam! Potem rzekł do Tomasza: Daj tu palec swój i oglądaj ręce moje, i daj tu rękę swoją i włóż w bok mój, a nie bądź bez wiary, lecz wierz.” (Jana 20:24-27) Wiara Tomasza została umocniona. Po to właśnie są zgromadzenia: mają ożywić wiarę, utrzymać nas w wierze. Możemy nadal polegać na ożywiającej mocy Chrystusa, która pomoże nam pokonać brak wiary, gdyż Jezus dał obietnicę: „Gdzie są dwaj albo trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich.” (Mat. 18:20) Jezus jest obecny pośród nas, jeżeli się zbieramy w jego imieniu.
CEL ZEBRAŃ
Regularne przychodzenie na zebrania i czynny udział w nich stanowi zewnętrzny przejaw wiary. Jest to ważna część składowa publicznego wyznawania wiary w to, że Chrystus jest Panem. Apostoł Paweł wyjaśnił, jak nieodzowne jest takie wyznawanie: „Jeżeli (...) publicznie obwieszczasz to ‚słowo w twoich ustach, że Jezus jest Panem, i wierzysz w sercu, że Bóg go wzbudził z martwych, będziesz zbawiony. Sercem się bowiem wierzy ku sprawiedliwości, lecz ustami składa się publiczne obwieszczanie ku zbawieniu.” (Rzym. 10:9, 10, NW) Tomasz rzeczywiście złożył publiczne oświadczenie, gdy ujrzał zmartwychwstałego Chrystusa; wykrzyknął: „Pan mój i Bóg mój.” Ale Jezus powiedział Tomaszowi: „Żeś mnie ujrzał, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.” (Jana 20:28, 29) Rzeczywiście błogosławieni są dzisiaj ci, którzy z wiarą obwieszczają publicznie, że Jezus to Chrystus Pan.
Zebrania da się przyrównać do studzień z ożywczą wodą, gdzie zbierają się spragnieni tego orzeźwiającego napoju. Chrześcijanie zgromadzają się regularnie, by się duchowo pokrzepić i otrzymać budujące pouczenia, właśnie na zebraniach Jezus nauczył swych uczniów wielu rzeczy. Na jednym z nich dał im po zmartwychwstaniu taki nakaz: „Nie oddalajcie się z Jerozolimy, lecz oczekujcie obietnicy Ojca (...) po niewielu dniach będziecie ochrzczeni Duchem Świętym.” (Dzieje 1:4, 5) Na zebraniu pouczał ich Jezus o czekającej ich służbie kaznodziejskiej: „Będziecie mi świadkami (...) aż po krańce ziemi.” (Dzieje 1:8) Zaniedbanie przybycia na te zebrania oznaczałoby utratę cennych przywilejów.
Po wniebowstąpieniu Jezusa uczniowie jego w dalszym ciągu zgromadzali się regularnie. Schodzili się do pewnej sali na piętrze, gdzie trwali w modlitwie. Na jednym z zebrań wybrano Macieja na miejsce opustoszałe wskutek odejścia Judasza Iszkariota. Wylanie ducha świętego na zbór 120 uczniów również nastąpiło podczas ich wspólnego zgromadzenia. — Dzieje 1:12-14, 24-26; 2:1-4, 46, 47; 4:31.
A zatem zamiar niepojawienia się wśród chrześcijańskich braci od powrotu do domu po Pamiątce aż do następnej Pamiątki z pewnością nie odpowiada temu, co czynił Jezus i apostołowie, nieprawdaż?
MYLNE POGLĄDY
Strzeż się niebezpiecznego poglądu, według którego do zdobycia uznania Bożego i w ogóle do życia wystarczy jednorazowe ukazanie się w ciągu roku na Wieczerzy Pańskiej. Pogląd taki zupełnie nie polega na prawdzie. Jedno zebranie nie może uczynić zadość wszystkim naszym potrzebom duchowym, tak samo jak jeden posiłek nie może zaspokoić wszystkich potrzeb naszego ciała. Jezus wyjaśnił to, mówiąc: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.” (Mat. 4:4) Uzyskanie życia wiecznotrwałego wymaga regularnego przybierania wiedzy o Bogu i Chrystusie. (Jana 17:3) Zebrania zapewniają nam stały kontakt z nieprzerwanie płynącym strumieniem tej wiedzy.
Niektórzy powiadają: Mamy własną Biblię i możemy ją studiować w zaciszu domowego ogniska bez potrzeby chodzenia na zebrania. — Brzmi to wprawdzie dość ładnie, ale czy taka jest cała prawda? Jakże często mijają całe tygodnie, a ludzie ci ani razu nie zaglądają do Biblii, nie mówiąc już o poważnym rozmyślaniu nad jej treścią! Raczej rzadko kto rezerwuje sobie czas na to, by regularnie kontynuować osobiste studium Biblii.
Chociaż przeprowadzane w domu osobiste studium Biblii jest jak najbardziej godne polecenia i nie należy go zaniedbywać ani lekceważyć, to jednak mylny byłby pogląd, iż zaspokoi ono wszystkie nasze potrzeby duchowe — nawet wówczas, gdy trzymamy się ściśle określonego planu studiowania. Istnieją potrzeby, którym można zadośćuczynić jedynie przez kontakt z innymi. Na przykład pewnego badacza Biblii od lat wprawiał w zakłopotanie werset z Ewangelii według Jana 5:37. Na jednym z zebrań odczytano i przedyskutowano właśnie ten tekst. W umyśle jego zabłysło zrozumienia. Jezus nie kierował tych słów do wszystkich ludzi, lecz do tych, z którymi właśnie rozmawiał; ci ‚nie słyszeli nigdy głosu Bożego, ani nie widzieli jego postaci’. Światło zrozumienia zabłysło podczas zebrania, co przywodzi na pamięć przysłowie: „Żelazo żelazem bywa naostrzone; tak mąż zaostrza oblicze przyjaciela swego.” (Prz. 27:17) Wyraźnie podkreśla to potrzebę zebrań.
ZGROMADZANIE SIĘ OBOWIĄZKIEM
Apostoł Paweł podał jeszcze jeden powód, dla którego powinniśmy pragnąć regularnego spotykania się z naszymi chrześcijańskimi braćmi, gdy napisał: „Nikomu nic winni nie bądźcie, prócz miłości wzajemnej.” (Rzym. 13:8) Jesteśmy winni naszym braciom miłość i ten dług mamy spłacać. Najlepiej uczynić to podczas wspólnych zebrań. Podkreślając tę okoliczność, apostoł Paweł stwierdza: „Baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków, nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża.” — Hebr. 10:24, 25.
Miłość powinna nas pobudzać do regularnego zbierania się z naszymi chrześcijańskimi braćmi, jeśli tylko jest to w ogóle możliwe. Jaka byłaby to miłość, gdyby mąż i żona dobrowolnie nie spotykali się tygodniami, miesiącami, a czasem nawet przez kilka lat? Miłość Chrystusa znalazła wyraz w takich słowach: „Jam jest z wami po wszystkie dni.” (Mat. 28:20) Nasza miłość musi być odbiciem tego samego pragnienia, to znaczy, aby być tam, gdzie zgromadzają się nasi bracia.
Pamiątka przypomina nam, żebyśmy nie byli samolubni, nie myśleli jedynie o sobie, lecz usługiwali też potrzebom innych. (Mat. 20:28) Gdyby Chrystus był głodny, spragniony, gdyby był przychodniem, nagim, chorym, w ucisku lub więzieniu — czy nie zatroszczyłbyś się o niego? Z całą pewnością! To samo można uczynić, służąc choćby najmniejszym z jego braci, a Chrystus poczyta to za przysługę wyświadczoną jakby dla niego osobiście. Obecność na zebraniach, kiedy tylko jest to możliwe, nastręcza nam sposobności do zatroszczenia się o potrzeby innych i tym samym pozwala nam wykazać, czy należymy do „owiec”, czy raczej do „kozłów”. — Mat. 25:34-46.
Bez względu na swą pozycję w życiu trzeba pielęgnować w sobie to samo pragnienie przebywania wśród braci, jakie miał apostoł Paweł, to samo uczucie zainteresowania nimi, o którym Paweł pisał: „Pragnę bowiem zobaczyć was, żebym mógł udzielić wam jakiego daru duchowego, abyście byli umocnieni; lub raczej, żeby u was zaistniała wzajemna wymiana zachęty, u każdego wskutek wiary drugiego, tak waszej, jak i mojej.” (Rzym. 1:11, 12, NW) Taka postawa uchroni cię od zamknięcia się w sobie, od zobojętnienia w stosunku do tych, którzy potrzebują twej miłości. Tego rodzaju chrześcijańskie usposobienie przeobrazi cię w takiego człowieka, jakimi powinni być wszyscy ludzie i jakimi w końcu zostaną wszyscy ci, którzy zyskają uznanie Boże, mianowicie: aktywnymi świadkami chwały Bożej, zespolonymi w jednej wielkiej społeczności.
Nie czekaj więc do przyszłego roku, żeby pójść na zebranie. Nie czekaj nawet do następnego tygodnia. Zapraszamy cię ponownie: przyjdź jeszcze w tym tygodniu.