Aktualne wydarzenia w świetle Biblii
Czyżby chirurdzy nie nadążali?
◆ Pacjentka, która ostatnio przeszła operację na otwartym sercu, poskarżyła się lekarzowi prowadzącemu w prasie kolumnę porad medycznych, że po wypisaniu ze szpitala zachorowała na zapalenie wątroby. Lekarz ten, dr Robert Mendelsohn, przyznał, że „nie jest wcale zdziwiony wystąpieniem zakaźnego zapalenia wątroby po operacji na otwartym sercu, gdyż prawdopodobieństwo nabawienia się tej poważnej dolegliwości wskutek transfuzji krwi jest ogólnie znane”.
Dr Mendelsohn zaznaczył następnie, że „przeprowadzono już dość pokaźną liczbę operacji na otwartym sercu przy użyciu substytutów krwi u pacjentów będących Świadkami Jehowy, którzy się nie zgadzają na przetoczenie krwi ludzkiej. Często się zastanawiam, dlaczego tej samej techniki nie stosuje się szerzej”. Na jeden z powodów, dla których chirurdzy nie posługują się tak postępowymi metodami, zdaje się wskazywać sugestia dra Mendelsohna, żeby ludzie wymagający leczenia operacyjnego pytali swojego chirurga, czy jest „zapoznany z tymi ściśle naukowymi doniesieniami [na temat chirurgii bez transfuzji krwi]”. Najwidoczniej wielu lekarzy ich po prostu nie zna.
Gdyby wszyscy chirurdzy byli w tym zakresie bieżąco poinformowani, wówczas — jak nadmienia dr Mendelsohn — „prawdopodobnie mielibyśmy wszyscy zapewnioną tę samą niższą zapadalność na pooperacyjne zapalenie wątroby oraz inne korzyści, którymi obecnie cieszą się wyłącznie Świadkowie Jehowy”. Potwierdza się więc to, co Bóg już dawno powiedział Jozuemu: Dbaj o to, „abyś ściśle spełniał wszystko, co (...) jest napisane” w prawie Jehowy, „bo tylko wtedy powiedzie ci się i okaże się twoja roztropność” (Joz. 1:8).
Docieranie do ludzi
◆ Japoński dziennik „Daily Yomiury” zamieścił niedawno artykuł zatytułowany: „Zagraniczni misjonarze zmieniają u nas poglądy i taktykę”. W artykule tym wykazano, że po przeszło stu latach działalności do chrystianizmu przyznaje się mniej niż jeden procent spośród 113 milionów Japończyków. Dlaczego nie wyruszają bezpośrednio do ludzi, misjonarze tłumaczyli między innymi w ten sposób: „Nawet handlarze nie chodzą tutaj po domach. Bywa to uważane za brak wychowania”. Toteż misjonarze z ramienia nominalnego chrześcijaństwa — jak wynika z artykułu — w większości nie mają teraz na celu nawrócenia wielkich mas ludzkich i przestali zachodzić do mieszkańców. „Pracują nad już nawróconymi chrześcijanami, natomiast na innych czekają, by sami do nich przyszli”. A rezultaty? Kościoły są zamykane, jeden z nich „przechrzczono” na kawiarnię. Na wielkim uniwersytecie zamknięto wydział teologii.
Tymczasem Świadkowie Jehowy przez cały czas śmiało chodzą w Japonii od drzwi do drzwi z Biblią w ręku. Odkąd w roku 1949 przybyli tam pierwsi misjonarze Świadków Jehowy, kraj ten jest terenem fenomenalnego wzrostu. Obecnie szerzy tam „dobrą nowinę” przeszło 43 000 głosicieli. Owszem, istnieją misjonarze, którzy zmienili swoją taktykę; Świadkowie Jehowy jednak nadal zważają na Założyciela chrystianizmu, Jezusa Chrystusa, który nie czekał, aż ludzie przyjdą do niego, lecz nakazał: „Idźcie więc i czyńcie uczniów” (Mat. 28:19, NW).
Czy pomija się Boga z powodu arogancji?
◆ Kierownik amerykańskiego Instytutu Badań Przestrzeni Kosmicznej, który sam siebie nazywał agnostykiem, doszedł do wniosku, że z punktu widzenia nauki istnienie Boga jest obecnie o wiele bardziej wiarogodne niż dawniej. Przemawiając na temat „Boga i astronomów”, Robert Jastrow oświadczył, iż astronomowie zdają się znajdywać coraz więcej pośrednich dowodów na istnienie Boga. Podstawowe znaczenie jego zdaniem ma w tym wypadku fakt, że wszechświat rozpoczął się w konkretnym czasie, a więc miał „początek w sensie judeo-chrześcijańskim”. Z tego względu Jastrow uważa za przykry objaw postawę większości uczonych, nawet nie dopuszczających takiej możliwości, żeby wszechświat został stworzony przez Boga. Dlaczego? Otóż niejednokrotnie, jak stwierdził, bywa to skutkiem arogancji. „Nauka nie może znieść myśli, jakoby istnieć miało w naturze jakieś ważne zjawisko, na którego wyjaśnienie powinna liczyć nawet przy nieograniczonym nakładzie czasu i środków”. Dodał, że „nasi koledzy lubią bagatelizować całą sprawę (początku wszechświata), nazywając ją prawybuchem, jak gdyby chodziło o petardę”.
Słowo Boże, czyli Biblia, wskazuje, że człowiek może oczyma swego rozeznania dostrzec istnienie Boga oraz Jego niewidzialne przymioty, przypatrując się rzeczom, które stworzył. Następnie o tych, którzy nie chcą uznać Stwórcy, mówi, iż „znikczemnieli w swoich myślach” (Rzym. 1:19-21).